Cała Polska mówi o szokujących zeznaniach, jakimi Zbigniewa Ziobrę i jego najbliższych współpracowników publicznie obciążył Tomasz Mraz, czyli były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w MS. Okazuje się, że wkrótce opinia publiczna ma jednak poznać więcej ustaleń na temat tego, co w resorcie sprawiedliwości działo się za poprzedniej władzy. Do ważnego kroku szykuje się też prokuratura.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W czwartek do relacji, którą Tomasz Mraz przedstawił na ostatnim posiedzeniu zespołu ds. rozliczeń rządu Prawa i Sprawiedliwości odniósł się minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar. Zapewnił on, że ujawnioną 22 maja wiedzę prokuratura już wcześniej "zgromadziła i zdeponowała".
Polityk potwierdził medialne doniesienia, według których Mraz od dawna współpracuje ze śledczymi i dzieli się obszernymi zeznaniami.
– One stały się podstawą do podjęcia tych czynności dotyczących zarówno przeszukania, czyli czynności z końcówki marca, jak również późniejszego postawienia zarzutów. Stały się także po części podstawą do wniosków – uznanych zresztą przez sąd – o areszt tymczasowy – tłumaczył Bodnar.
Co dalej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości? Bodnar zapowiada wnioski o uchylenie immunitetów i specjalną konferencję
Minister wyjawił, że "teraz jest etap przygotowywania wniosków o uchylenie immunitetów" parlamentarzystom, których nazwiska przewijają się w śledztwie ws. nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.
– Używam liczby mnogiej, ponieważ to będzie więcej niż jeden wniosek. Nie chciałbym teraz za prokuraturę przesądzać, ile tych wniosków będzie ostatecznie – stwierdził. Adam Bodnar dodał, iż wszystko to powinno być "kwestią raczej kilku dni niż kilku tygodni".
Na najbliższą środę 29 maja senator Koalicji Obywatelskiej zapowiedział natomiast specjalną konferencję podsumowującą audyt w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.
Tomasz Mraz sypie Zbigniewa Ziobrę i spółkę. Szokujące zeznania byłego dyrektora departamentu FS
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, kierowany przez Romana Giertycha zespół ds. rozliczeń PiS w środę wysłuchał obszernej relacji na temat tego, jak miał funkcjonować Fundusz Sprawiedliwości pod rządami Zbigniewa Ziobry. Opowiedział o tymTomasz Mraz, czyli były dyrektor departamentu FS w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Dowiedzieliśmy się od niego między innymi, że dokumenty konkursowe "co do zasady, były przygotowywane w taki sposób, aby nie można było na ich podstawie poznać prawdy o tym, jak to funkcjonowało".
– Wiele razy minister Ziobro, minister Romanowski informowali podmioty przez siebie preferowane o tym, że konkurs zostanie ogłoszony, jakie będą jego warunki jeszcze przed ogłoszeniem tego konkursu. Podmioty, na których zależało ministrowi Ziobro i ministrowi Romanowskiemu, otrzymywały pomoc w pisaniu, przygotowywaniu oferty – informował Mraz.
– Często zabiegaliśmy jako pracownicy, jako dyrekcja funduszu o to, żeby na przykład zwiększyć środki na pomoc osobom pokrzywdzonym, żeby ich było więcej, żeby ogłaszając konkursy na nową sieć, żeby radykalnie zwiększyć ilość środków, która mogła być przeznaczona na pomoc psychologiczną. Niestety spotkało się to ze sprzeciwem, oporem i z zakazem robienia czegoś takiego – mówił w innej części swych publicznych zeznań.
Tomasz Mraz ujawnił też, co miało być "jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic" związanych z Funduszem Sprawiedliwości. – W momencie ustalenia budżetów na dany rok powstawała nieformalna lista uznająca limity poszczególnym przewodniczącym okręgów wyborczych. Właściwie każdy okręg wyborczy i pełnomocnik danego okręgu wyborczego posiadali swój limit – relacjonował.
– Na takiej liście razem z nazwiskami wymienione były kwoty. W zależności od roku wyborczego mogły być to kwoty po milion złotych, po siedemset tysięcy, a najbardziej zasłużone szable miały zwiększony limit, jak na przykład poseł Kowalski – dodał Mraz.