Przypomnijmy: dramat miał miejsce w minioną niedzielę w Słupsku u zbiegu ulic Garncarskiej i Wiejskiej. Kierowca mercedesa, ignorując sygnalizację świetlną, wjechał na skrzyżowanie, gdzie z impetem uderzył w jadącego prawidłowo motocyklistę. Poszkodowany 49-latek z ciężkimi obrażeniami został odwieziony na SOR.
Podinsp. Rafał Fortuński niestety zmarł w szpitalu. W sprawie zatrzymano 35-letniego Gerarda B., który kierował mercedesem. To Polak mieszkający w Danii.
Mężczyzna usłyszał zarzuty jeszcze przed śmiercią policjanta, dlatego też śledczy zdecydowali się teraz nieco je zmodyfikować. W naTemat.pl poinformował o tym szef Prokuratury Rejonowej w Słupsku.
– Do tej pory przedstawiliśmy dwa zarzuty dotyczące tego wypadku. Pierwszy czyn kwalifikowany z artykułu 177 paragraf 2 Kodeksu karnego, polegający na spowodowaniu wypadku, w którym pokrzywdzony doznał ciężkich obrażeń, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – poinformował naTemat.pl prok. Lech Budnik z Prokuratury Rejonowej w Słupsku.
Jak podkreślił, "w dacie stawiania zarzutu pokrzywdzony żył". – Niestety wczoraj doszła do nas taka bardzo smutna informacja, że pokrzywdzony zmarł. Siłą rzeczy to implikuje konieczność zmiany stawianego zarzutu – na chwilę obecną przynajmniej w zakresie opisu czynu – wyjaśnił nam prokurator.
Prok. Lech Budnik tłumaczył dalej, że "artykuł 177 penalizuje zarówno wypadek, w którym pokrzywdzony doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jak i poniósł śmierć".
– Na chwilę obecną potrzeba zmiany zarzutu jest przynajmniej w zakresie tego opisu, czyli żeby w zarzucie oddać, że wskutek wypadku drogowego pokrzywdzony zmarł. Do tej pory było, że pokrzywdzony odniósł ciężkie obrażenia na zdrowiu – doprecyzował prokurator.
Śledczy podkreślił jednocześnie, iż prowadzone są nadal bardzo intensywnie czynności dowodowe, a w sprawie nadal gromadzone są dowody.
Prok. Budnik przekazał też, iż nie można wykluczyć, że po przeprowadzeniu postępowania dowodowego "zaistnieje również potrzeba zmiany kwalifikacji czynów zarzucanych podejrzanemu na czyny kwalifikowane z surowszych przepisów".
– Na chwilę obecną jesteśmy na wczesnym etapie postępowania. Nie chciałbym tutaj nic przesądzać. Zmiana zarzutu będzie, a na co dokładnie, to pokaże postępowanie dowodowe – dodał.
Gerard B. usłyszał jeszcze jeden zarzut. – Drugi zarzucany czyn dotyczy przestępstw kwalifikowanych z artykułu 256 (paragraf 1 i 2 Kodeksu karnego) i dotyczy nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych – przypomniał prokurator zarzut, o którym już wcześniej informowały media.
Chodzi tutaj o to, że po wypadku mężczyzna zdążył nagrać szokujący film. Trafił on do sieci. Na wideo widać było wygolonego na łyso młodego mężczyznę z połyskującym łańcuchem na szyi. Ze wściekłością prezentował on widoczne w tle białe auto z rozbitym przodem.
Wskazywał też ręką większą grupę stojących wokół policjantów i służb. Z jego ust płynął agresywny potok słów w języku duńskim. Według mediów mężczyzna nawoływał do nienawiści wobec muzułmanów.
Prok. Lech Budnik dopytany, co mówił podejrzany podczas przesłuchania, przekazał, iż przyznał się on do pierwszego zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. – Do drugiego zarzucanego czynu nie przyznał się i także złożył wyjaśnienia – poinformował śledczy.
Dodał także, że z uwagi na dobro postępowania nie będzie przytaczał i komentował tych wyjaśnień.
Po wypadku badania alkomatem wykazały, że Gerard B. nie był pod wpływem alkoholu. Późniejsza analiza toksykologiczna nie ujawniła też w jego organizmie narkotyków. Grozi mu kara do 8 lat więzienia. Został tymczasowo aresztowany.