Była godzina 5:00 rano. Młoda kobieta wyszła z pracy i czekała na przyjazd taksówki w centrum Warszawy. Właśnie wtedy podszedł do niej 25-latek i zaczął ją napastować. W pewnym momencie przewrócił ją na pasach i zaczął ciągnąć za nogę. Jest oficjalne stanowisko policji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Cała historia została opisana przez napadniętą kobietę we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych. Jednak wiadomo już, że nie jest to kolejna zmyślona historyjka, tylko prawdziwa napaść, do której doszło w sobotę 17 sierpnia w centrum Warszawy. Gdyby nie ochroniarze, sytuacja mogłaby się skończyć tragicznie.
Wstrząsające nagranie z centrum Warszawy. Krzyczała, ale nikt nie reagował
"W oczekiwaniu na taksówkę podszedł do mnie pewien mężczyzna pod wpływem środków odurzających, bez koszulki. Od razu wyczułam niebezpieczeństwo, ponieważ facet był bardzo nachalny, ciągle próbował zwrócić moją uwagę różnorakimi tekstami. Nie reagowałam na jego podteksty czy zaczepki, ciągle odchodząc w przeciwnym kierunku, ponieważ nie chciałam dać żadnych sygnałów zainteresowania" – zaczyna się wpis.
Choć kobieta próbowała nie reagować na napastliwego mężczyznę, to nic to nie dawało. W pewnym momencie doszło do eskalacji. Kiedy przechodziła przez pasy, mężczyzna podniósł ją, po czym opuścił na ziemię, przewracając. Złapał za nogę i zaczął ciągnąć.
Chwilę wcześniej kobieta zdążyła wyjąć telefon i zaczęła nagrywać całe zajście, żeby mieć dowód na to, co się stało. Na nagraniu słychać, jak używając wulgaryzmów, próbuje odpędzić napastliwego mężczyznę. Później pozostał jej już tylko krzyk, pisk i wołanie o pomoc.
Na jej nawoływania nie zareagował żaden z przejeżdżających tamtędy kierowców. Z odsieczą przyszli jej dopiero ochroniarze z sąsiedniego budynku. To oni spłoszyli napastnika. Chwilę później kobieta skontaktowała się z policją.
"Po całym zdarzeniu od razu zadzwoniłam na 112. Policja przyjechała po jakimś czasie, spisała mnie i wysłuchała. Niestety nie byli zainteresowani obejrzeniem nagrania zaistniałej sytuacji. Policjanci zostawili mnie roztrzęsioną w miejscu zdarzenia, informując mnie, iż gdybym była chętna złożyć zawiadomienie, powinnam udać się na policję w mojej dzielnicy" – dodała.
Policja potwierdza, że doszło do zajścia. Sprawca zatrzymany i zamknięty w szpitalu psychiatrycznym
Sprawę jako pierwszy opisał Onet. Policja nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy, ale opublikowała oświadczenie ws. sobotniej napaści. Jak się okazuje, sprawcą był 25-letni obywatel Łotwy. Został on zatrzymany już godzinę po całym zajściu. Był pod wpływem alkoholu, dlatego został przewieziony na izbę wytrzeźwień.
"Po osadzeniu w izbie, z uwagi na niestabilne zachowanie, mężczyzna został przewieziony przez zespół ratownictwa medycznego do szpitala psychiatrycznego, gdzie aktualnie przebywa na obserwacji" – poinformowała w oświadczeniu policja. Na razie nie wiadomo, kiedy zostanie przesłuchany.
Wiadomo już, że zaatakowana kobieta złożyła oficjalne zawiadomienie na jednym z warszawskich komisariatów. Kiedy lekarze wyrażą zgodę, z podejrzanym 25-latkiem "zostaną wykonane czynności procesowe pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota, w kierunku art. 191 kk. tj. (zmuszanie do określonego zachowania)". Za ten czyn przewidziano do trzech lat pozbawienia wolności.