W sobotę 24 sierpnia w mediach społecznościowych udostępniono informację i zdjęcia o wyrzuceniu dwóch psów. W związku z tym poszukiwany jest kierowca czarnego bmw, który na drodze w kierunku z Nysy na Opole-Niemodkin koło wsi Pakosławice około godziny 20:45 wyrzucił worek z tymi zwierzakami.
Autor postu przekazał, że jednego z nich zdążył uratować, ale drugiego mu się nie udało. Niestety, piesek został rozjechany. "Znieczulica ludzka nie ma granic, nikt nie chciał mi pomóc przez 20 minut, aż znalazła się para z Katowic" – czytamy.
Teraz trwają poszukiwania wspominanego kierowcy bmw. Mężczyzna, który pomógł ocalałemu psu, podkreśla, że każda informacja na ten temat jest cena (w tym numery rejestracyjne bmw) i prosi o kontakt w tej sprawie. "Chwilowo pies znalazł domek u ludzi z wioski" – poinformował.
Przypomnijmy też, że do podobnego zajścia doszło w Nowym Dworze Gdańskim 3 maja. Pani Iwona, mieszkanka Łodzi, wracając z majówki na Mierzei Wiślanej, zauważyła, jak jadący przed nią samochód nieco zwolnił, po czym ktoś wyrzucił z niego małego psa. Kobieta nie wahała się nawet przez moment. Zatrzymała własne auto i ruszyła z pomocą.
– Był duży ruch, więc zatrzymaliśmy się, złapaliśmy psa i zaopiekowaliśmy się nim. Pies jest bardzo łagodny, od razu dał się złapać – relacjonowała wówczas pani Iwona w rozmowie z TVN24.
Obojętnie obok całej sytuacji nie przeszli również przejeżdżający obok ratownicy medyczni. Wszyscy z zaniepokojeniem sprawdzali stan zdrowia niewielkiej suczki wypchniętej z samochodu. Pies był ufny i towarzyski, dzięki czemu bez trudu dał się złapać kobiecie i obejrzeć ratownikom.
Pani Iwona z Łodzi nie mogła się jednak porzuconą suczką. Ta trafiła wtedy pod opiekę specjalistów ze schroniska w Elblągu, którzy udzieli jej dalszej pomocy.