Wyobraźcie sobie w 2024 roku nowe auto bez wielkich szklanych ekranów. Bez aplikacji, które wyskakują przy każdym użyciu wyświetlacza. I z klasycznymi, analogowymi zegarami. Takie samochody nie pasują do obecnych trendów, ale na szczęście są jeszcze marki, które nie zrywają tak łatwo z tradycją.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z jednej strony to był test, który nie mógł mnie zaskoczyć. Z drugiej, w żadnym aucie już dawno nie złapał mnie taki sentyment. Mazda nie musiała wgniatać mi pleców w fotel osiągami. Wystarczył design wnętrza wyrwany trochę z poprzedniej epoki.
To żaden przytyk w stronę japońskiej marki. Koncepcja, którą przyjęli w kwestii stylistyki, od dawna mi się podoba. Jeśli ktoś nie jest typowym gadżeciarzem, powinien być zachwycony. Ale o tym, co w środku, napiszę dokładniej za chwilę.
Jak wygląda Mazda 3 w wersji sedan?
Z zewnątrz jest przede wszystkim... poprawnie. Naprawdę trudno tu snuć opowieści o detalach czy jakimś zwariowanym wyglądzie. Gdybym miał wskazać trzy elementy, które przyciągają wzrok, to wzór świateł z przodu i z tyłu, grill oraz dwie końcówki wydechu.
I to tyle. W stylistyce nie było żadnej rewolucji, bo ona broni się sama. Jest na tyle uniwersalna, że łatwo się do niej przekonać. Kolor testowego auta też zrobił swoje, bo moim zdaniem w białej czy czerwonej wersji Mazda 3 nie miałaby już takiego uroku.
A teraz najważniejsze z mojej perspektywy, czyli wnętrze! Serio, to było trochę jak podróż w czasie. Na co dzień jeżdżę kilkunastoletnim autem, więc nie przeżyłem jakiegoś szoku, ale po prostu włączyła mi się nostalgia. W tej Maździe jest niemal wszystko w kontrze do dzisiejszych trendów.
Wirtualny kokpit? Zapomnijcie, mamy czytelne i analogowe zegary. Kierowca dostanie przed oczami tylko kilka najważniejszych danych, poza tym może sobie popatrzeć, jak falują prawdziwe wskazówki obrotomierzy. COŚ PIĘKNEGO.
Centralny ekran? Oczywiście, jest. Ale w porównaniu do wielkich "tabletów" montowanych w wielu popularnych samochodach innych marek, to w Maździe wyświetlacz jest symboliczny.
Szata graficzna tego systemu to też przestarzały projekt, ale za to czytelny. Nie przeszkadzała mi nawet obsługa multimediów pokrętłem przy podłokietniku. Jest to na tyle intuicyjne i wygodne, że nie marudziłem.
Tak samo było z ustawianiem klimatyzacji. W środkowej części znalazły się prawdziwe przyciski i pokrętła, co uważam za jedyne słuszne rozwiązanie. Kontrola nawiewu z poziomu ekranów zwykle kończy się nerwowym szukaniem odpowiedniej opcji. A tutaj? Problem z głowy. Poza tym łatwo połączyłem telefon poprzez Apple CarPlay, który nawet na tym skromnym ekranie wyglądał wzorowo. I nic się nie zacinało.
Im więcej czasu spędzałem w tym aucie, tym bardziej doceniałem jego klasyczny charakter. Pewnie byłoby jeszcze bardziej "oldschoolowo", gdyby zamontowano tradycyjną stacyjkę zamiast bezkluczykowego systemu i manualną skrzynię biegów. To już jednak niepotrzebne szukanie dziury w całym, bo akurat automat bardzo mnie ucieszył.
I nie zrozumcie mnie źle – lubię też nowoczesne, multimedialne wnętrza, takie jak w nowych Mercedesach czy BMW. Tam cyfrowy świat uderza po oczach od razu po zajęciu miejsca, jednak momentami kierowca i pasażerowie mogą poczuć przesyt. Mam wrażenie, że wiele osób coraz bardziej tęskni jednak za minimalizmem w motoryzacji.
Patrząc bardziej ogólnie, wnętrze tej Mazdy jest po prostu świetnie wykończone. Tam, gdzie spodziewałem się plastiku, znalazłem miękkie materiały. A poziom komfortu nawet dla czterech dorosłych osób w czasie dłuższej podróży będzie bardzo przyzwoity. Z kolei w bagażniku znalazło się 450 l przestrzeni (1138 l po złożeniu tylnej kanapy).
Jak jeździ Mazda 3?
Pod maską miałem silnik 2.0 e-Skyactiv X o mocy 186 KM. To tzw. miękka hybryda. Ta jednostka pracuje dość głośno i nawet przy nieźle wyciszonej kabinie daje o sobie znać. A żeby wykorzystać w pełni jej potencjał, trzeba kręcić silnik do wysokich obrotów.
Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje niecałe 8,5 sekundy. Ta Mazda w żaden sposób nie prowokuje do szaleństw, zresztą ogranicza ją skrzynia biegów, która po pierwsze, nie działa błyskawicznie, a po drugie, da się w jej pracy wyłapać takie... leniwe momenty. W codziennej jeździe to nie irytuje, ale gdy ktoś pokusi się o wykrzesanie pełnej mocy, zauważy to natychmiast.
Za to spalanie wyszło przewidywalnie. 8 litrów w mieście było moim standardem podczas całego testu. Na ekspresówce przy przepisowej prędkości zużycie wahało się w granicach 6,5 l. Z kolei bardzo spokojna jazda krajówką pozwoliła mi zejść poniżej 6 litrów.
W czasie jazdy zrozumiałem też, że japońskiej marce świetnie udało się ważne połączenie: klasyki z nowoczesnością. Dlatego w aucie nie zabrakło funkcji, które dzisiaj są już oczywiste. Miałem na przykład wyświetlacz head-up, nagłośnienie Bose brzmiało mocno "premium". Z kolei praca systemów bezpieczeństwa była skuteczna i nie irytowała.
Z tym wiąże się pewne sprytne rozwiązanie, które znalazło się w Maździe i dosłownie zmienia życie kierowcy. Chodzi o jeden przycisk po lewej stronie od kierownicy. Pozwala on jednym dotknięciem wyłączyć dźwiękowy alert systemu ISA o przekraczaniu dopuszczalnej prędkości. To ta sygnalizacja, która obowiązkowo pojawia się w nowych autach w ramach unijnych regulacji.
Dlaczego to istotne? Ktoś powie, że przecież takie ostrzeżenie jest kluczowe. Doświadczenie pokazuje jednak, że nie działa to skutecznie. Samochody często nieprawidłowo odczytują znaki drogowe i system uaktywnia się nawet w momencie, gdy jedziemy przepisowo. Mazda też zaliczyła kilka takich wpadek podczas mojego testu, chociaż ja chętnie korzystałem jednak z możliwości szybkiego wyłączenia tego dźwięku.
Ten przycisk to naprawdę ukłon w stronę kierowców. Często jest tak, że wyłączenie dźwiękowego powiadomienia wymaga przeklikania się przez gąszcz opcji. Czasami odpowiednia ikonka znajduje się w kompletnie nieoczywistej zakładce. I taką czynność musicie powtarzać za każdym razem, gdy uruchamiacie samochód. Mazda zdecydowała się na maksymalne uproszczenie i wyszło to genialnie.
Ile kosztuje Mazda 3 w wersji sedan?
Już w podstawowej odmianie Prime-Line dostaniecie np. wyświetlacz head-up czy łączność z aplikacjami Apple CarPlay i Android Auto. Za taką wersję "trójki" trzeba zapłacić minimum 122 900 zł.
Kolejna jest opcja Centre-Line za 134 900 zł. Tu dostajemy dodatkowo m.in. bezprzewodową ładowarkę Qi, podgrzewanie kierownicy oraz indywidualnie sterowaną dwustrefową klimatyzację.
Jeszcze bardziej "dopakowana" jest Exclusive-Line, do której zaliczają się opcjonalne nagłośnienie Bose, przednie matrycowe reflektory diodowe (LED) czy system kamer 360 stopni. Koszt? Od 149 900 zł.
Na szczycie oferty jest Takumi, która oprócz bogatego wyposażenia zapewnia wyjątkowe elementy wykończenia. Za taką Mazdę trzeba zapłacić co najmniej 154 900 zł.
Ta odświeżona Mazda 3 wciąż najbardziej przekonuje mnie wyglądem, który powoli staje się kultowy. W nowej wersji poczułem starego ducha i w ogóle mi to nie przeszkadza. Doceniam konsekwencję w stylistyce i szczerze mówiąc... brakuje mi takich samochodów. Myślę, że wiele osób może poczuć coś podobnego.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.