Uprawianie narciarstwa, czy jazda na snowboardzie to jedne z ulubionych zimowych rozrywek Polaków. Chętnie szusujemy na stokach na południu Polski, ale coraz częściej wyjeżdżamy też za granicę. Nasi narciarze są w Czechach i Słowacji, ale często wyjeżdżają także do Austrii, Włoch, czy Szwajcarii. Niestety z powodu braku naturalnego śniegu ta rozrywka w ciągu najbliższych lat będzie stawała się coraz droższa.
Zmiany klimatu dają się we znaki właścicielom stoków narciarskich. Zima zaczyna się coraz później, a kończy coraz wcześniej. Dodatkowo wiąże się ona ze znacznie wyższymi temperaturami i mniejszymi opadami śniegu. W konsekwencji konieczne jest sztuczne naśnieżanie stoków na bardzo dużą skalę. A to generuje ogromne koszta.
Są jednak miejsca, gdzie już nawet sztuczne naśnieżanie stało się całkowicie nieopłacalne. Takim regionem jest Alpe du Grand Serre we francuskich Alpach. Tam z powodu braku śniegu narciarze najpewniej nie wrócą już nigdy. Jego los podzielił inny francuski ośrodek narciarski – Le Grand Puy. W Szwajcarii zostanie zamknięta jedna trzecia ośrodka Métabief.
Jak wyliczył "Bild", w sumie w ciągu ostatnich 50 lat we Francji z powodu nierentowności zamknięto ok. 180 nierentownych ośrodków narciarskich. A nie mówimy o miejscach położonych w nizinach, a na wysokości od ok. 1400 m n.p.m. do ok. 1800 m n.p.m. O tym, jak trudno utrzymać stoki w sezonie 2023/24 przekonali się także Polacy. Ostatnia zima była wyjątkowo ciepła, przez co sezon narciarski w wielu miejscach skończył się jeszcze w lutym lub na początku marca.
Los Francuzów najpewniej podzielą Niemcy. Jeszcze latem tamtejsze media informowały o problemach finansowych ośrodka Homberg w Winterberg-Züschen (Nadrenia Północna-Westfalia). Ich właściciele nie podołali finansowo i latem musieli ogłosić upadłość. Nie działa ich strona internetowa. Nie ma obrazu z kamer. Wszystko wskazuje na to, że najbliższej zimy nikt tam na nartach nie pojeździ. Zamknięty pozostaje także ośrodek Jenner am Königssee w Alpach bawarskich.
Na szczęście wiele miejsc nadal zachwyca świetnymi warunkami do szusowania. W Austrii, gdzie tegoroczny sezon wystartował wcześniej, niż się spodziewano, co w ostatnich latach było rzadkością. Austriacy mogli ruszyć wcześniej także dlatego, że nauczyli się magazynować śnieg w sezonie letnim. Wiosną zbijają go w kilkumetrowe zaspy, a następnie przykrywają folią. Dzięki temu jesienią mogą oszczędzić nawet 20-30 proc. sztucznego naśnieżania.
Już na początku listopada narciarze będą mogli szusować także w Szwajcarii. 9 listopada start sezonu planuje Engelberg i Glacier 3000. Tydzień później pierwszych miłośników śniegu powinny przyjąć ośrodki Davos Klosters, Verbier, Crans Montana, Nendaz, Skiarena Andermatt-Sedrun, czy Veysonnaz.
Od połowy listopada będzie można szusować także we Włoszech. 26 października planuje otworzyć się ośrodek Cervinia-Breuil. Od połowy listopada białe szaleństwo będzie możliwe także w Cavalese-Alpe Cermis, Pejo, Solda/Sulden, Lodowiec Presena, Madonna di Campiglio, czy Pontedilegno-Tonale.
Natomiast w Niemczech na start sezonu trzeba będzie poczekać z reguły do końca listopada lub lub początku grudnia. Jako jedne z pierwszych otworzą się ośrodki Zugspitze, Hörnerbahn Bolsterlang, Kreuzberg-Bischofsheim an der Rhön, Oberwiesenthal-Fichtelberg, Ruhpolding, Schwarzwaldregion Belchen-Münstertal, Todtnauberg, Vogelskopf-Zuflucht.
Mniejsza liczba ośrodków narciarskich w połączeniu z koniecznością sztucznego naśnieżania na coraz większą skalę sprawią, że w najbliższych latach ceny karnetów narciarskich będą stale rosły i to w szybkim tempie.
W rozmowie ze szwajcarskim tabloidem "Blick" szef tamtejszego ośrodka narciarskiego Weisse Arena Flims-Laax szacuje, że w ciągu 10 lat ceny karnetów wzrosną dwu, a nawet trzykrotnie. Wszystko z powodu braku śniegu i rosnących kosztów utrzymania tras.
– Zmiany klimatyczne znacząco zmieniają wzorce naturalnych opadów śniegu, co ma poważne, ale różne konsekwencje dla ośrodków narciarskich na całym świecie – przyznała natomiast Veronika Mitterwallner, badaczka na niemieckim Uniwersytecie w Bayreuth. Naukowcy szacują, że do końca tego stulecia zamknięty zostanie jeden na osiem ośrodków narciarskich.