Moja córka właśnie zdała prawo jazdy. Domyślacie się, co czuję. Z jednej strony niesamowitą wręcz ekscytację: start w dorosłość mojego dziecka został po raz kolejny oficjalnie przypieczętowany. Z drugiej, ogromną troskę: czy wszystko będzie dobrze? Czy da sobie radę na drodze?
“Jasne, że tak!” - powtarzam jak mantrę. Niemniej jednak nie mam zamiaru grać z losem w ruletkę. Jeśli będzie jeździć choć w połowie tyle, ile planuje - a pewnie wiecie, jak szeroko potrafią planować 18-latki: zdobywcy ośmiotysięczników nie mierzą tak wysoko - to musi mieć bezpieczne auto. Kropka.
To było moje ultimatum, kiedy usiadłyśmy razem przy naszym kuchennym stole i dyskutowałyśmy nad wyborem jej potencjalnego środka transportu. Do listy najważniejszych rzeczy dorzuciłyśmy, już wspólnie, wygodę i funkcjonalność. Po cichu dopowiedziałam sobie również, że absolutnie nie chcę, aby cokolwiek ją stresowało: ani obsługa auta, ani jego finansowanie.
Bezpieczeństwo, wygoda i funkcjonalność - tego szukamy w nowym aucie.
Tak, tak, możecie się śmiać, że jestem lekko przewrażliwiona. Typowa matka jedynaczki. Nie dla mnie rzuty na głęboką wodę, sorry. Dlatego zamiast niesprawdzonej “używki” postawiłyśmy na nowy pojazd. Jak się jednak okazuje, dzisiaj tego rodzaju wybór wcale nie oznacza kupna (uff!). Zastanawiacie się, jakiego wyboru dokonałyśmy? Już tłumaczę.
Zaskakujące odkrycie: SEAT Leon Sportstourer
Zaczęłyśmy od przeglądania ogłoszeń i stron niemal losowo wybranych marek. Klikałyśmy po prostu to, co nam się podobało, a właściwie to, co podobało się córce. Przecież ja tylko doradzam, prawda?
Żarty żartami, ale nie da się ukryć, że mamy raczej podobne gusta. I jakoś żadnej z nas nie przyszedł do głowy Seat Leon. Ja kojarzyłam go raczej z mniejszym, miejskim autkiem. Ale w pewnym momencie trafiłyśmy na Leona w wersji Sportstourer, czyli większą, bardziej przestronną wersję klasycznego Leona.
Zdjęcie niemal od razu przykuło moją uwagę. Jest spory, jasne, jak na kombi przystało. Ale do tego wydawał się jakiś taki bardziej… dynamiczny? Ja stwierdziłam, że wygląda dość elegancko. Moja córka ujęła to inaczej (“Wow, fajny, taki bez spiny!”).
Teoretycznie, nasze wrażenia były dość odmienne, ale z drugiej strony zgadzałyśmy się w jednym: Leon Sportstourer żadnej z nas nie przypominał typowego, rodzinnego “kombiaka”, którym jeździ się na wakacje do Ustki.
Kiedy zgłębiłyśmy się w opis, pozytywnych zaskoczeń przybywało. Stylowy wygląd, przestronne wnętrze oraz cena: to te kluczowe. Podstawowa wersja - nota bene - “Style” oferuje już w standardzie m.in. trzystrefową klimatyzację, czujniki zmierzchu i deszczu, a także system Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania. Do tego pięcioletnia gwarancja i możliwość dopasowania konfiguracji auta do naszych potrzeb. Na start wydawało się, że to całkiem niezła lista zalet.
Założę się, że chcecie zapytać: “Kto kupuje dziecku kombi jako pierwsze auto w życiu?”. Nie sądzicie chyba, że to był mój pomysł? No, ja myślę. Powód jest, że tak powiem, obiektywny. Obiektywnie duży.
Dlaczego właśnie Sportstourer?
Córka ma dużego psa. I mówiąc dużego mam na myśli naprawdę sporych rozmiarów czworonoga. Wilson waży mniej więcej 35 kilo, ale mentalnie wciąż jest szczeniakiem. Jak na “malucha” przystało, nie opuszcza swojej ludzkiej mamy, czyli mojej córki, na krok.

Bagażnik z łatwym dostępem i funkcją składania siedzeń, okazał się strzałem w dziesiątkę!
Teraz już rozumiecie, o co chodzi. Wilson będzie z nią jeździła niemal wszędzie: podczas wyjazdów do znajomych, na wakacjach, a nawet podczas krótkich wypadów do centrum handlowego. Są całkowicie nierozłączne.
Właśnie dlatego większy bagażnik Sportstourera, z łatwym dostępem i funkcją składania siedzeń, okazał się strzałem w dziesiątkę. Ten model łączy kompaktowość z przestrzenią – bez problemu zmieści torby, rower i oczywiście naszego czworonożnego podróżnika.
Jazda próbna: egzamin dojrzałości
Oczywiście nie kupiłybyśmy samochodu w ciemno. Jazda próbna była koniecznością. Chciałam, by córka sama poczuła, jak prowadzi się auto inne, niż to, na którym uczyła się jeździć i żeby sama stwierdziła, czy jest ono dla niej wygodne, jako kierowcy, czy też nie.
Gdy odpalała silnik, dostrzegłam błysk w jej oku. Już wiedziałam, że jesteśmy w przysłowiowym domu. Intuicyjna obsługa, lekka praca kierownicy i nowoczesny system multimedialny sprawiły, że młoda czuła się pewnie i – co dla mnie najważniejsze – bezpiecznie.
Obserwowałam ją z tylnego siedzenia z dumą i spokojem. Da sobie radę.
Dwa spojrzenia, wspólna decyzja
Znów, jak na matkę i córkę przystało, skupiłyśmy się na zupełnie innych aspektach i korzyściach, jakie daje nowy Leon Sportstourer. Dla córki najważniejsze były detale: tryby klimatyzacji, kolorowy ekran systemu infotainment, który w wersji FR jest, muszę przyznać spory, bo ma aż 12,9 cala. Co ciekawe, moje dziecko zwróciło też uwagę na niskie, jak na tak duże auto, zużycie paliwa. Nie powiem, duma mnie rozpierała.

Wybierając samochód skupiłyśmy się na zupełnie innych aspektach.
Ja z kolei bardziej skupiłam się na przestrzeni: dopracowane wnętrze, komfort zawieszenia i jakość wykonania. To samochód, który może z powodzeniem służyć zarówno początkującej kierowczyni, jak i jej mamie. Od razu zapowiedziałam, że będzie mi nowe auto pożyczać, nie ma innej opcji.
Najem, czyli spokój umysłu
Jak już wcześniej wspomniałam, zamiast kupować auto na własność, rozważyłyśmy inną ofertę, a mianowicie najem długoterminowy.
Dla mnie, jako rodzica, jest to zdecydowanie do udźwignięcia: jedna stała miesięczna opłata, w którą wliczony jest serwis, naprawy, Assistance, ubezpieczenie i, ewentualnie, auto zastępcze. W opcji jest również zapewnienie i wymiana opon sezonowych, więc tym również nie trzeba było się martwić
Ceny modelu Sportstourer, jeśli zdecydowałybyśmy się na kupno, zaczynają się już od 108 300 zł. Jak na dzisiejsze czasy nie są więc wygórowane. Najem pozwala jednak mieć nowego Sportstourera już za 1450 zł netto miesięcznie przy wpłacie własnej w wysokości 10 proc., przy umowie na dwa lata. Uważam, że to uczciwa cena za nowoczesność, bezpieczeństwo i spokój ducha.

Najem pozwala jednak mieć nowego Sportstourera już za 1450 zł netto miesięcznie.
Co więcej, najem to rozwiązanie, które daje mi spokój i przewidywalność. Wbrew pozorom, jest też do załatwienia niemal od ręki. Wprawny konsultant pomaga przejść przez wszystkie formalności naprawdę szybko.
Nie da się ukryć, że ogromną zaletą najmu jest też możliwość wymiany auta już po dwóch latach - bez stresu związanego z odsprzedażą. To rozwiązanie idealne wpisuje się w potrzeby nastolatki, której życiowe plany zmieniają się jak w kalejdoskopie. Albo i szybciej.
Decyzja z serca i rozsądku
Decyzja zapadła: bierzemy Seata Leona Sportstourera. Może zabrzmi to nieco ckliwie, ale dla mnie ten samochód to symbol nowego etapu w naszym życiu - etapu, w którym nadal jesteśmy razem, ale już trochę… inaczej. Nieco dalej.
Z dumą przekręciłam więc kluczyk w stacyjce i oddałam go jej. Wiem, że obie jesteśmy gotowe, aby pisać kolejne rozdziały naszej wspólnej historii.
Artykuł powstał we współpracy z marką Seat.
