– W środowisku lewicowym mówi się, że niektórzy mają coraz większe problemy w pracy, czy z wypłatami – zdradza nam były współpracownik SLD. I potwierdza, że na lewicy w najgorszej sytuacji są dziś pracownicy nowego "Dziennika Trybuna" wydawanego przez kontrowersyjnego biznesmena i byłego kandydata Sojuszu Jarosława Podolskiego. – To normalne początki. Wszystko robiliśmy w biegu, więc ktoś mógł nie dostać pieniędzy na czas – przyznaje naczelny pisma, Robert Walenciak.
Zwykle to lewica jest najbardziej bezwzględna dla przedsiębiorców, którzy mają problemy z uczciwością wobec swoich pracowników. – Dziś największym pragnieniem Polaków jest stabilna praca i sprawiedliwe wynagrodzenie – grzmiał kilka dni temu przewodniczący SLD Leszek Miller. Przekonywał wtedy, że to efekt polityki uprawianej od lat przez "prawicowych fundamentalistów". – To oni przecież obiecywali życie udane zamiast udawanego, w rezultacie mamy nieudawany strach o jutro i nieudawaną biedę na co dzień – mówił Miller w miniony wtorek.
"Lewica nie lepsza"?
Tymczasem dziś okazuje się, że ten strach nie jest obcy także ludziom, którzy pracują dla lewicy. Uwagę naTemat zwrócił jeden z naszych czytelników, informując, że poważne problemy z wypłatami ma silnie powiązany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej nowy "Dziennik Trybuna". "Gani pracodawców, którzy zatrudniają na śmieciowych umowach, którzy nie płacą... a sam nie lepszy" - napisał oburzony czytelnik. Z jego relacji wynika, że lewicowa redakcja od pewnego czasu nie płaci swoim pracownikom i zwleka z zapłatą honorariów autorom. O przelanie należnego wynagrodzenia muszą się oni wciąż dopraszać.
W rozmowie z naTemat istnieniu pewnych problemów nie zaprzecza redaktor naczelny nowego lewicowego pisma Robert Walenciak. – Być może rzeczywiście kilka osób mogło mieć opóźnienia przy przelewach wynagrodzenia. Myślę jednak, że to nie jest jakiś wielki problem – stwierdza szef "Dziennika Trybuna". I przekonuje, że jeśli ktoś nie dostał pieniędzy na czas, to tylko i wyłącznie ze względu na problemy logistyczne w tworzącej się dopiero redakcji, a nie kłopoty z płynnością finansową. A tym bardziej wyrachowaną chęć wyzyskiwania pracowników.
Pieniądze są, ale...
Walenciak zapewnia też, że problemem nie jest kondycja finansowa nowego projektu. – Wystartowaliśmy, teraz planujemy kolejne etapy rozwoju. Pieniądze na to wszystko są – przekonuje naczelny dziennika, który kultywuje tradycje dawnej "Trybuny Ludu". Medium, które najpierw służyło jako organ propagandy PRL, a po zamianie ustroju pod szyldem "Trybuna" skupiało przez lata najważniejszą publicystykę postkomunistyczną.
"Trybuna" zbankrutowała jednak pod koniec 2009 roku i jej wskrzeszania dopiero teraz podjął się Jarosław Podolski. Obecny wydawca "Dziennika Trybuna" to były kandydat SLD na prezydenta Radomia i biznesmen znany z branży prywatnego szkolnictwa wyższego. Nim wziął się za media, kierował licznymi prywatnymi uczelniami. Jako kanclerz, prezydent lub prorektor kilkunastu niepublicznych szkół wyższych z całej Polski. W tym takich, o których głośno było tylko ze względu na problemy finansowe, lub niejasności związane z procesem kształcenia. Lokalny portal Sadeczanin.info nie zawahał się nazwać jego działalności "piramidą edukacyjną".
Nie tylko "Trybuna"
Nic więc dziwnego, że nawet najmniejsze problemy jego nowego biznesu szybko stały się gorącym tematem w środowisku dziennikarskim. I wśród współpracowników polskiej lewicy, którzy przyznają, że ta ostatnimi czasy miewa problemy z płynnością finansową i pracujący dla niej ludzie nie są traktowani inaczej niż przez krwiożerczych kapitalistów, na których socjaliści nie pozostawiają przecież suchej nitki. W rozmowie z naTemat przyznaje to jeden z byłych speców SLD od mediów, który partię opuścił kilka lat temu. – Kiedy ja współpracowałem z lewicą o takich sytuacjach nie słyszałem. Teraz w środowisku lewicowym mówi się jednak, że niektórzy mają coraz większe problemy w pracy, czy z wypłatami – zdradza.
Nie tylko w nowym firmowanym przez środowisko Sojuszu piśmie, ale to o kłopotach pracowników "Dziennika Trybuna" mówi się ostatnio w stołecznych kuluarach podobno najwięcej. – To po prostu normalne początki każdego przedsięwzięcia. Wszystko robiliśmy dotąd w biegu, więc ktoś mógł nie dostać pieniędzy na czas, coś mogło nie zostać dopełnione. To normalne. Dziś sądzę, że wszystko jest już w porządku – zapewnia jednak naczelny pisma.
Miller oskarża Kwaśniewskiego o pijaństwo; Palikot namawia członków SLD żeby wyrzucili Millera; Kalisz głęboko zraniony krytyką Millera dziwi się, jak można atakować swoich dawnych towarzyszy. To już nie szorstka przyjaźń, a otwarty konflikt. Czy liderów polskiej lewicy poróżniło zapatrywanie na kształt reformy emerytalnej, system świadczeń medycznych, wspieranie walki z bezrobociem, a może wspieranie edukacji młodzieży niezamożnej? CZYTAJ WIĘCEJ