
– W środowisku lewicowym mówi się, że niektórzy mają coraz większe problemy w pracy, czy z wypłatami – zdradza nam były współpracownik SLD. I potwierdza, że na lewicy w najgorszej sytuacji są dziś pracownicy nowego "Dziennika Trybuna" wydawanego przez kontrowersyjnego biznesmena i byłego kandydata Sojuszu Jarosława Podolskiego. – To normalne początki. Wszystko robiliśmy w biegu, więc ktoś mógł nie dostać pieniędzy na czas – przyznaje naczelny pisma, Robert Walenciak.
Tymczasem dziś okazuje się, że ten strach nie jest obcy także ludziom, którzy pracują dla lewicy. Uwagę naTemat zwrócił jeden z naszych czytelników, informując, że poważne problemy z wypłatami ma silnie powiązany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej nowy "Dziennik Trybuna". "Gani pracodawców, którzy zatrudniają na śmieciowych umowach, którzy nie płacą... a sam nie lepszy" - napisał oburzony czytelnik. Z jego relacji wynika, że lewicowa redakcja od pewnego czasu nie płaci swoim pracownikom i zwleka z zapłatą honorariów autorom. O przelanie należnego wynagrodzenia muszą się oni wciąż dopraszać.
Kanapowa lewica
Miller oskarża Kwaśniewskiego o pijaństwo; Palikot namawia członków SLD żeby wyrzucili Millera; Kalisz głęboko zraniony krytyką Millera dziwi się, jak można atakować swoich dawnych towarzyszy. To już nie szorstka przyjaźń, a otwarty konflikt. Czy liderów polskiej lewicy poróżniło zapatrywanie na kształt reformy emerytalnej, system świadczeń medycznych, wspieranie walki z bezrobociem, a może wspieranie edukacji młodzieży niezamożnej? CZYTAJ WIĘCEJ
Pieniądze są, ale...
Walenciak zapewnia też, że problemem nie jest kondycja finansowa nowego projektu. – Wystartowaliśmy, teraz planujemy kolejne etapy rozwoju. Pieniądze na to wszystko są – przekonuje naczelny dziennika, który kultywuje tradycje dawnej "Trybuny Ludu". Medium, które najpierw służyło jako organ propagandy PRL, a po zamianie ustroju pod szyldem "Trybuna" skupiało przez lata najważniejszą publicystykę postkomunistyczną.
Nic więc dziwnego, że nawet najmniejsze problemy jego nowego biznesu szybko stały się gorącym tematem w środowisku dziennikarskim. I wśród współpracowników polskiej lewicy, którzy przyznają, że ta ostatnimi czasy miewa problemy z płynnością finansową i pracujący dla niej ludzie nie są traktowani inaczej niż przez krwiożerczych kapitalistów, na których socjaliści nie pozostawiają przecież suchej nitki. W rozmowie z naTemat przyznaje to jeden z byłych speców SLD od mediów, który partię opuścił kilka lat temu. – Kiedy ja współpracowałem z lewicą o takich sytuacjach nie słyszałem. Teraz w środowisku lewicowym mówi się jednak, że niektórzy mają coraz większe problemy w pracy, czy z wypłatami – zdradza.

