Jesz, korzystając z zastawy chińskiej porcelany? A może na imprezie lubisz śpiewać piosenkę "Makumba"? Jeżeli tak to uważaj, by nie stać się opętanym. Według dokumentu księdza Przemysława Sawy opublikowanym na stronie diecezji warszawsko-praskiej złe duchy czają się wszędzie. Jednak, czy należy jego ostrzeżenia traktować poważnie, skoro sam zawarł w nim mnóstwo błędów i nieścisłości?
Ksiądz Przemysław Sawa na stronie diecezji warszawsko-praskiej opublikował dokument, który informuje nas jakie zagrożenia na nas czyhają. Duchowny zadał w sumie sześćdziesiąt pytań, na które powinniśmy odpowiedzieć. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, czy złe duchy mogą nas opętać, czy nie. Na pewno wiele z tych zagrożeń jest realnych, jednak część z nich albo jest śmieszna, albo zawiera błędy. Dlatego też ciężko ocenić, co rzeczywiście stanowi źródło opętania, a co nie.
Czytając dokument księdza Sawy, można odnieść wrażenie, że sam duchowny niepoważnie podchodzi do całej sprawy. Dokładnie można powiedzieć, że „usłyszał dzwon, ale nie wie w którym kościele bije”. Dokument jego zawiera mnóstwo błędów. Chociażby w przypadku znajomości twórczości wymienionych muzyków, a nawet ich nazw. Skoro nierzetelnie podszedł do wielu spraw, to czy powinniśmy poważnie potraktować jego dokument?
Niebezpieczna chińska porcelana
Podobno chińska porcelana może być medium dla złych duchów. To oznacza, że wielu poprzedników naszego obecnego papieża brało udział w tych praktykach. Chociażby dlatego, że zakon Jezuitów, do którego należał zajmował się produkcją chińskiej porcelany. Pierwszym, który wpadł na to, by to robić był generał tego zakonu Francois Xavier d'Entrecolles.
Duchowny przestrzega nas też przed smokami. Ich symbole są dla nas niebezpieczne. Z tego wynika, że Watykan był i jest pełny złych mocy. Grzegorz XIII, któremu zawdzięczamy obecny kalendarz w swoim herbie papieskim miał smoka. Podobnież Paweł V wybrał to skrzydlate stworzenie jako symbol swojej wiary. Nie zapominajmy dodać, że motyw smoka pojawia się w wielu zakątkach Watykanu, na grobach, bramach, czy klamrach.
Natomiast ksiądz Sawa powinien regularnie sprawdzać kościół pod wezwaniem świętego Jerzego w Zielonce. Ta parafia należy do diecezji w której działa. Tam pojawia się smok z którym walczy ich patron. Należy sprawdzić, czy aby na pewno zły duch nie oddziaływał przez ikonę w tamtym kościele.
Wojownicze Żółwie Ninja emisariuszem zła
Również według księdza Sawy powinniśmy uważać na to co oglądamy w telewizorze. Duchowny wymienia cały szereg filmów, które mogą nas opętać. Podobno filmy takie, jak „Kto wrobił królika Rogera”, czy „E.T” mogą wpuścić do nas złe duchy. Nie wspominając o „Wojowniczych Żółwiach Ninja”, które niby walczą ze złem, ale według Sawy mogą być apostołami złych mocy.
Wierzący fani gwiezdnych wojen mogą mieć natomiast problemy. Bo duchowny nie do końca określił, które z nich są niebezpieczne. Z nazwy wymienił jedynie „Powrót Jedi” oraz „Imperium Kontratakuje”. Czy to oznacza, że te filmy są najbardziej niebezpieczne, czy jako jedyne są niebezpieczne? Na szczęście takich dylematów nie mają fani „Niekończącej się powieści”, bo wiadomo, że mówi o całości.
Wiadomo, że trzeba uważać na to co się czyta. Od lat wiemy, że Harry Potter jest tak naprawdę emisariuszem zła. Podobnie jest z „Pielgrzymem” Paulo Coelho. Choć w przypadku tego drugiego, to sam czytelnik może się tego domyślić, czytając oczywiste oczywistości zawarte w jego literaturze. Co ciekawe, równie groźna może być poranna lektura czasopism kobiecych. Podobno są one nasączone złymi treściami wprowadzonymi przez New Age.
Ksiądz Sawa nie zna się na muzyce Pod koniec dokumentu dochodzimy do fragmentu o muzykach. Tu już ewidentnie ksiądz Sawa korzystał z pobieżnych informacji z internetu, zamiast sprawdzać rzeczywiste oddziaływanie złych duchów. Przestrzega nas przed muzykami, jednak nawet nie potrafi ich poprawnie nazywać. Gdyby nie znajomość pewnych zespołów, to nie bylibyśmy w stanie rozszyfrować, przed kim duchowny przestrzega.
Na liście znajdujemy m.in. Billa Crossy'ego, Nathana Younga i Grahama Nasha. Tylko jedno imię dobrze napisał, to ostatnie. Gdyby nie wspomniał z imienia i nazwiska byłego gitarzysty „The Hollies” to nie wiedziałbym o kogo chodzi. Najwyraźniej Sawa chciał przestrzec przed Billem Crosbym, Stephenem Stillsem, Grahamem Nashem i Neilem Youngiem, czyli CSN & Y. Duchowny także źle napisał nazwy zespołu Closterkeller (napisał Closterkiller), czy Van Morrisona z którego zrobił van Morrisina.
Inną sprawą jest brak znajomości twórczości muzyków. Jak się okazuje z powodu przekonań Jimmy'ego Page'a, który wierzy w doktrynę Alistaira Crowleya nie możemy słuchać Led Zeppellinów. Całe szczęście, że z tego samego powodu nie zakazano słuchania The Yardbirds, w których grał w latach sześćdziesiątych. Sawa wymienia także zespoły takie, jak The Who, czy The Sex Pistols, choć jej twórcy nigdy nie przyznawali się ani do okultyzmu, ani do satanizmu, czy innych złych mocy. Natomiast atakowani przez Sawę Mick Jagger, czy Bruce Springsteen to katolicy.
Choć można znaleźć wiele innych absurdów w tym spisie muzycznym to jednak najzabawniejszym jest fragment o Makumbie. Ponoć śpiewanie dobrodusznej piosenki o człowieku, który mieszkać w Afryka i przyjechać do Polski jest jawnym zaproszeniem złych duchów. Rzekomo jest to imię pewnego bóstwa.
Można zrozumieć, że ksiądz Sawa troszczy się o swoich wiernych, a także o nas. Chce nas uchronić przed złymi mocami. Jednak jeśli się przyjrzeć bliżej jego spisowi, to widać w nim chaos. Duchowny chce wydać porządny dokument, który przestrzega wiernych, jednak w wielu miejscach wygląda to jakby wziął teksty z kilku forów internetowych i wcisnął przyciski ctrl+c. Spójrzcie na dział muzyczny, to sami zobaczycie te powtórzenia.
Ksiądz Sawa nierzetelnie przedstawiając część tematów powoduje, że jego dokument jest traktowany niepoważnie. Jeśli rzeczywiście pewne zespoły muzyczne są niebezpieczne to dlaczego przekręca ich nazwy. Jeśli symbole są niebezpieczne, to dlaczego występują one w kościołach? By narażać wiernych na działania złych duchów? Mówię to zwłaszcza w kontekście watykańskich smoków.