Żadna tam Grecja, Portugalia, czy Hiszpania - dla niemalże połowy Polaków kryzys to bezrobocie i rosnące ceny. Tylko 6 proc. widzi powiązania między rynkami finansowymi, sytuacją zagranicznych gospodarek i kondycją gospodarki polskiej.
W mediach z zadziwiającą częstotliwością pojawia się słowo „kryzys”. Kryzys jest w Grecji, kryzys jest w Europie, kryzys w końcu puka do naszych drzwi - bo drożyzna, bo pensje rosną, ale ceny bardziej, bo zielona wyspa zamienia się w czerwony punkt. Nie do końca tak jest, ale ciekawe, jak Polacy ten kryzys odbierają. Pragmatycy, Zagubieni, Teoretycy i Zorientowani – to cztery mapy postaw Polaków wobec kryzysu, które zbadała pracownia PBS.
Kryzys jest w mojej lodówce, czyli pragmatycy. 43 proc.
Dla tej, największej zresztą grupy, kryzys to głównie bezrobocie i podwyżki cen. Mimo to, nie odczuwają związanych z tym silnych emocji. Kryzys ma dla nich wymiar głównie praktyczny, życiowy, jedyne emocjonalne skojarzenia tej grupy to polityka, oszustwo i niestabilność gospodarki.
Pragmatycy mają średnio 48 lat, najwięcej wśród nich emerytów i rencistów, a także rolników i niewykwalifikowanych robotników. Tylko co dziesiąty pragmatyk ma wyższe wykształcenie. Prawie połowa nie ma dostępu do internetu, głównie głosują na PiS. Kryzysowi pragmatycy uważają, że mocno odczuwają wpływ kryzysu na swoje życie. Nie widzą jednak powiązań giełdowo-finansowych, nie mają skojarzeń ze światowymi gospodarkami.
Kryzys puka do drzwi, czyli zagubieni. 22 proc.
Lęk, niepewność, bezsilność i obawą o pracę - z tym kryzys kojarzy się zagubionym. Dla nich to wizja biedy i podwyżek cen, także paliw. Kryzys jest elementem niesprawiedliwego świata sterowanego przez polityków i biznesmenów. Świata pełnego podwyżek i strachu o jutro.
Co ciekawe, dwie trzecie zagubionych to kobiety, średnia wieku tej grupy to 44 lata. Dużo w niej robotników, głównie mieszkają we wsiach i małych miastach, trzy czwarte z nich codziennie ogląda telewizję, prawie połowa głosowałaby na PO, choć to głównie elektorat SLD i Ruchu Palikota. Zagubieni najsilniej odczuwają wpływ kryzysu na swoje życie.
Kryzys jest w Grecji, czyli teoretycy. 28 proc.
Kryzys to wynik reakcji łańcuchowej i rosnącej niestabilności rynków finansowych. Teoretycy się go nie boją, nie odczuwają go w codziennym życiu. Dla nich to zjawisko odległe, teoretyczne właśnie. Ponad połowa teoretyków to mężczyźni i elektorat PO. Najmniej spośród wszystkich grup obawiają się utraty pracy, kryzys sporadycznie tylko kojarzy im się z negatywnymi emocjami i zjawiskami takimi jak: lęk, bezsilność, oszustwo, czy bieda.
Kryzys jest wszędzie, czyli zorientowani. 6 proc.
Zorientowani mają najwięcej skojarzeń z kryzysem. Widzą i zdają sobie sprawę ze złożoności problemu, powiązań światowych gospodarek, rynków. Widzą też przełożenie tych zjawisk na codzienne, przyziemne problemy. - Sfera emocji, które odczuwają w związku z kryzysem jest także złożona. To ludzie, którzy widzą całe spectrum zagadnień i mają największą świadomość towarzyszących mu zjawisk - mówi z PBS.
Dwie trzecie zorientowanych to mężczyźni, to najmłodsza i najlepiej wykształcona grupa - 40 proc. z nich ma wyższe wykształcenie, wielu z nich pracuje umysłowo. Co trzeci mieszka w dużym mieście, a trzy czwarte głosuje na PO. Zorientowani to grupa, która najbardziej interesuje się tym, co dzieje się w kraju i na świecie, zdecydowana większość regulanie korzysta z internetu. Co ciekawe, co dziesiąty postrzega kryzys jako szansę na innowację i nowe możliwości.
Warto pamiętać, że polska gospodarka rozwija się w ok. 4-proc. tempie, najszybciej spośród europejskich gospodarek. To, że rosną ceny i rośnie bezrobocie jest oczywiście niepokojące, ale do kryzysu jeszcze nam daleko - warto wspomnieć, że jeszcze w 2001 roku bezrobocie sięgało 20 proc.