
Kończy Ci się umowa z operatorem komórkowym i jesteś napastowany o jej przedłużenie? Twoją firmę bombardują ofertami poradników, szkoleń czy konferencji? Telefon rozdzwania się co chwilę, z pytaniami o spotkania dotyczące prezentacji "magicznych" materaców i garnków? Przeczytaj jak pozbyć się namolnego telefonicznego sprzedawcy.
W tekście używam wymiennie słów telemarketer i sprzedawca telefoniczny, choć nie jest to do końca właściwe. Telemarketing to także m.in. badania rynkowe, biura obsługi klienta, ankiety, czy infolinie.
Rekord - pojęcie pochodzące ze słownika informatyków (z angielskiego "zapis, wpis do rejestru, dziennika"). Jest to zestaw informacji, które łącznie tworzą bazę danych. Rekord może zawierać tylko numer telefonu, ale w bardziej bogatych bazach danych znajdują się też szczegółowe informacje (adres, imię i nazwisko, stanowisko etc.).
Trzykrotna odmowa - wiele firm telemarketingowych w swoich zasadach wewnętrznych nakazuje, żeby zaprzestać prób, gdy klient trzy razy odmówi. Powiedzenie od razu nie, nie, nie może pomóc, ale w niewielu przypadkach. Czasem trzeba trzykrotnie krótko wytłumaczyć swoją decyzję.
W telemarketingu pracują najczęściej studenci - złapanie posady nie jest trudne, bo nie wymaga się doświadczenia, a rekrutacja trwa non-stop (często jest to tylko sposób krótkotrwałego dorobienia, więc jest duża rotacja pracowników). Coraz częściej jednak pracę w telefonicznej sprzedaży wybierają starsi ludzie, którzy chcą dołożyć do emerytury.
Absurd - w przypadku niektórych ofert, telefoniczny sprzedawca automatycznie czyta, lub mówi z głowy przygotowany skrypt rozmowy (są osoby tak wprawione, że potrafią naraz mówić i np. czytać książkę), dlatego nie jest przygotowany na niespodziewane odpowiedzi. Na pytanie czy chce Pan/Pani płacić mniej za… można odpowiedzieć np. kapelusze nie są najmocniejszą stroną lodówek. Gwarantowana kupa śmiechu i zaistnienie w firmie telemarketingowej, w roli bohatera opowiastki, którą pracownicy wymieniają się w przerwach.
Gdy masz więcej czasu
Jeśli nigdzie się nie spieszysz i nic ważnego nie robisz, choć nie chcesz nic zamawiać, ale chciałbyś zrobić dobry uczynek - możesz wspomóc telesprzedawcę przeciągając rozmowę. W pewnych firmach są oni rozliczani nie tylko z ilości sprzedanych produktów, ale także z ECP, czyli efektywnego czasu pracy. Jest to ilość minut na godzinę, którą spędza się na samej rozmowie (od podniesienia słuchawki do momentu rozłączenia).
Telemarketing przybył stosunkowo późno do Polski. Pierwsze firmy beztrosko rzuciły się na rynek bez przygotowania i pogłębionej wiedzy. Luźno trzymano się standardów etycznych i prawnych. Przykładowo często wysyłano produkt bez jasnej zgody ze strony rozmówcy (oczywiście za darmo) i kazano potem słono płacić za kolejne części. Przez takie i podobne praktyki ludzie w naszym kraju bardzo zrazili się do telefonicznej sprzedaży.
Beztroskie lata 90. skończyły się jednak i telemarketing musiał dorosnąć. Ale opinii nie udało się jeszcze odbudować. Zupełnie inaczej jest np. w Niemczech. Tam klienci przyzwyczajeni są do tej formy kontaktu z firmami, znają procedury i często przyjmują próbki produktów po krótkiej rozmowie.
Warto posłuchać czasem co ma do powiedzenia telefoniczny sprzedawca i skorzystać z tego co proponuje. Produkty oferowane w formule "soft" (w żargonie "softy" - wysyłka pierwszej części za darmo - np. biuletynu) bywają bardzo atrakcyjne, a nie jest trudno wycofać się z prenumeraty (obecnie często wystarcza rezygnacja telefoniczna czy mejlowa). W formule "hard" (w żargonie "hardy" - to oferta za którą od razu, lub razem z następną częścią, trzeba płacić - są to np. serie książek) jest to bardziej skomplikowane, bo trzeba odesłać produkt pocztą. Nikt jednak nie zabroni nam w tym czasie np. skserowania materiałów.
Zakupy telefoniczne nie są takie straszne jak nam się wydaje.
