Sąd Najwyższy cofnął rejestrację Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, bo stwierdził, że "nie można zaakceptować sugestii, iż tworzy się naród śląski, bądź istnieje". Takie orzeczenie oburzyło wielu tych, którzy czują się Ślązakami. Najostrze skomentował je pisarz Szczepan Twardoch. "Pier*** się Polsko" – napisał na Facebooku. Pojawiają się też jednak inne opinie. – Nie widzę powodu, by w sensie prawnym uznawać nas za naród. Polskość i śląskość się nie wykluczają – mówi naTemat aktor Krzysztof Globisz.
Pretekstem do podkreślenia, że nie ma czegoś takiego jak naród śląski, stała się dla Sądu Najwyższego sprawa wpisania Stowarzyszenia Osób Narodowości Sląskiej do Krajowego Rejestru Sądowego. SN rozpatrywał skargę kasacyjną prokuratury w Opolu, która nie zgodziła się z zarejestrowaniem stowarzyszenia w KRS. Sąd, mimo iż w spisie powszechnym z 2001 roku ponad 800 tys. osób zadeklarowało narodowość śląską, przychylił się do opinii prokuratury.
Co więcej, stwierdził też, że "dążenie do uzyskania autonomii i poczucia pełnego władztwa osób narodowości śląskiej na terenie Śląska należy ocenić jako dążenie do osłabienie jedności oraz integralności państwa polskiego, co jest sprzeczne z zasadą wynikającą z art. 3 Konstytucji RP".
Sędzia wie lepiej
Jak na tę decyzję reagują sami Ślązacy? Bardzo różnie, czego dowodem są wypowiedzi znanych osób, które mocno podkreślają swoją śląskość. Jedną z nich jest młody pisarz Szczepan Twardoch, który jakiś czas temu tak mówił o swojej tożsamości w wywiadzie dla "Krytyki Politycznej": "Jeśli koniecznie muszę się zdefiniować przez jeden przymiotnik określający narodowość, to dla świętego spokoju wpiszę 'śląska'. Przyciśnięty przez Polaków odpowiem wprost: 'nie, nie jestem Polakiem', chociażby dla jakiejś prowokacji, ale również sprzeciwu wobec tego, że ktoś w ogóle rości sobie prawo, aby moją tożsamość określać za mnie".
Dziś Twardoch jest oburzony orzeczeniem SN. Na Facebooku skomentował je w bardzo ostrych słowach. Jak napisał, widocznie kilkaset tysięcy ludzi "zasadniczo myli się w kwestii własnej tożsamości etnicznej", a sędzia z Warszawy wie lepiej, bo "tak go w szkole nauczyli". "Za to wielkodusznie przyznaje prawo do 'pewnej odrębności'. Pier*** się Polsko" – skwitował.
Strzał w stopę Polski, prezent dla Śląska
Tak samo rozgoryczona jest większość Ślązaków – twierdzi Kazimierz Kutz, senator i reżyser pochodzący ze Śląska. Jak mówi w rozmowie z naTemat, orzeczenie sądu jest przejawem "nacjonalistycznego charakteru polskiego państwa".
– Ja też przeczytałem gdzieś w internecie komentarz: "olać Polskę". To jest zdumiewająca i skandaliczna decyzja. Jesteśmy w tej chwili taką piątą kolumną, zakamuflowanymi Niemcami, którzy zagrażają Polsce. Może i w sensie naukowym Ślązacy są grupą etniczną, ale jest też sporo osób, które są przekonane, że stanowią naród. I ich przekonanie powinno zostać uznane – komentuje.
Jednocześnie Kutz jest przekonany, że polskie państwo strzela sobie w stopę, bo stwierdzenie, że nie ma narodu śląskiego, tylko zmotywuje Ślązaków do działania. – W tym sensie to jest nieprawdopodobny prezent pod choinkę. Jestem wdzięczny i cieszę się, bo Ślązacy są w ten sposób popychani do tego, by jeszcze bardziej podkreślać swoją odrębność i walczyć o prawa – przekonuje. – Niestety, odbywa się to kosztem Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, które w demokratycznym kraju ma prawo do działania jak każde inne.
Śląskość w ryzach
Grubą przesadą byłoby jednak stwierdzenie, że te 800 tys. osób, które zaznaczyło "śląskość" w spisie powszechnym, myśli tak jak Kutz i Twardoch. Krzysztof Globisz, aktor Starego Teatru, który pochodzi z Siemianowic Śląskich, choć zadeklarował, że jest Ślązakiem, zgadza się z orzeczeniem Sądu Najwyższego. – Jestem Ślązakiem i tak się czuję, ale nie widzę powodu, by czerpać z tego korzyści, by mieć nadzieję, że coś mi to da. W staraniach o uznanie śląskości za naród widzę takie szkodliwe skłonności separacyjne – mówi naTemat.
Dla niego narodowość śląska to kwestia świadomości, a nie tego, co na papierze. – Polskość i śląskość się nie wykluczają. Jedno obejmuje drugie. Można się czuć Ślązakiem czy Kaszubem, a równocześnie mieć pełną świadomość, że jest się Polakiem. To takie przywiązanie do grupy plemiennej, do ludzi i miejsc. Nie chcę, by na Śląsku pojawiały się takie oczekiwania jak u Basków – zaznacza.
Podpisuje się pod tym inny ze znanych Ślązaków, językoznawca prof. Jan Miodek. Narzeka, że znów wokół tego tematu wywiązała się awantura, choć dla niego sprawa jest jasna od wielu lat. – I bardzo dobrze, że sąd tak orzekł. Jeśli ktoś chce powiedzieć, że jest Ślązakiem, ma takie prawo. Jeśli ktoś czuje się Polakiem i Ślązakiem, też ma takie prawo. Ale w sensie narodu musi zostać tak jak jest. Ja zawsze powtarzam, że dialekt śląski jest po prostu regionalną odmianą języka polskiego. I kropka – stwierdza.