Bronisław Komorowski w programie "Tomasz Lis na żywo" dał wyraźnie do zrozumienia, że nie podobają mu się rządowe plany w sprawie OFE. To już kolejny raz, gdy prezydent wymierza Donaldowi Tuskowi prztyczka w nos. Czy to tylko wizerunkowe gesty, czy może walka o rząd dusz w skłóconej Platformie? A co jeśli uskrzydlony ogromnym poparciem społecznym prezydent myśli o własnej partii?
“Żyrandolowy”, “gajowy”, “szlachcic na zagrodzie” – tak czasem mówi się o prezydencie Komorowskim w odniesieniu do stylu, w jakim sprawuje swój urząd: statecznie, spokojnie, bez nadmiernego angażowania się w bieżące partyjne kłótnie i prób wpływania na politykę rządu.
Jeśli dodać do tego dobrotliwy, a czasem wręcz nieporadny (słynne “łączę się w bulu”) styl bycia prezydenta, łatwo zlekceważyć go jako polityka słabego i biernego. Ale to złudne wrażenie, bo Komorowski staje się na politycznej scenie coraz mocniejszym graczem.
– Czas kolejnych wyborów będzie się zbliżał, pazur polityczny trzeba więc będzie pokazać – mówiła ponad rok temu w “Newsweeku” o prezydencie dr Anna Materska-Sosnowska z UW. Dziś wygląda na to, że politolożka się nie myliła.
Komorowski kontratakuje
– Wolałbym, aby nie podrzucano mi pod drzwi rozwiązania wątpliwego. Wolałbym, aby wcześniej rząd pomyślał nad uruchomieniem reform, które uczyniłyby finanse publiczne bezpiecznymi – mówił Komorowski o ustawie dotyczącej OFE, której podpisania spodziewa się Donald Tusk.
Prezydent w ciepłych słowach wypowiadał się też o “Jurku Buzku”, który na niedawnej Radzie Krajowej PO wyraźnie skrytykował rządowe plany wobec OFE, jawnie kwestionując linię lansowaną w tej sprawie przez Tuska. Ale Komorowski w rząd uderzał także w poniedziałkowym wywiadzie dla “Rzeczpospolitej”, gdy ubolewał, że Polsce brakuje energicznych reform, a gabinet Tuska w sprawie OFE kieruje się dobrem przyszłorocznego budżetu, a nie obywateli.
Komentatorzy polityczni nie mieli złudzeń co do tego, że te słowa nie padły przypadkiem.
PBK już teraz dość mocno dystansuje się od PO i rządu. Ciekawe jak będzie wyglądała kampania wyborcza.
Pytanie tylko, co dystansując się od rządu chce osiągnąć Komorowski?
Walka z Tuskiem? Droga do własnej partii? Bronisław Komorowski od początku rządów starał się lawirować między lojalnością wobec swojego politycznego zaplecza a prowadzeniem niezależnej polityki. Ale nigdy za bardzo się nie wychylał, uznając mocniejszą pozycję Donalda Tuska.
Dziś sytuacja się zmieniła: zarówno PO, rząd, jak i sam premier, notują ogromny spadek poparcia. Tymczasem prezydent umacnia się jako powiernik społecznego zaufania (PAP informuje, że ufa mu 69 proc. Polaków).
– To dla Komorowskiego idealny moment, by powalczyć swoją pozycję w partii – zauważa dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z UW. Stąd ciepłe słowa Komorowskiego o Buzku i puszczenie oka w stronę Schetyny, któremu do prezydenta zawsze było dość blisko.
– W obliczu wewnętrznych tarć w PO prezydent musiał zareagować, bo jego milczenie byłoby odebrane jako zgoda na przejęcie przez Tuska absolutnej władzy w partii. Tymczasem wybory prezydenckie nadchodzą wielkimi krokami i choć wiadomo, że kandydatem Platformy będzie Komorowski, toczyć się będzie walka o to, na czyich warunkach rozegra się jego start – mówi politolog.
Wojny nie będzie
Michał Kolanko, dziennikarz portalu 300polityka twierdzi jednak, że Komorowski nie pójdzie z Tuskiem na noże. – Gdyby zawetował ustawę o OFE, byłoby to chyba polityczne wydarzenie roku. Wątpię, żeby się do tego posunął – ocenia Kolanko. Jego zdaniem gesty Komorowskiego mają przede wszystkim wymiar wizerunkowy.
Ale ponieważ nie wiadomo, czy PO stale będzie tak słaba, Komorowski nie zamierza palić za sobą mostów. – Nie sądzę, by chciał budować swoje własne stronnictwo. To niepotrzebne ryzyko – ocenia dr Chwedoruk. Wedle jego przewidywań prezydent zajmie pozycję wyczekującą.
– W 2014 roku czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego i samorządowe. Ten rok pokaże, czy w 2015, gdy Polacy pójdą do urn wybierać prezydenta, stempel PO będzie dla Komorowskiego atutem czy balastem – mówi politolog. Do tego czasu Komorowski raczej utrzyma swój dotychczasowy kurs – uprawiania “polityki ponad partyjną polityką”, jak mówi Michał Kolanko. – Prezentując się jako “ponadpartyjny lider” będzie spokojnie czekał na rozwój sytuacji – dodaje Rafał Chwedoruk.
Jak dotąd wychodzi mu to zresztą całkiem nieźle. Z sondażu dla “Newsweeka” wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się w połowie grudnia, lekceważony przez wielu “gajowy” i “żyrandolowy”, wygrał by je już w pierwszej turze, miażdżąc wszystkich potencjalnych konkurentów.
To, co się dzieje z OFE, to też jest krok wstecz. Wymuszony ważnymi z punktu widzenia finansów publicznych względami, ale jednak krok wstecz z punktu widzenia reformowania państwa. CZYTAJ WIĘCEJ
rp.pl
Michał Kolanko
300Polityka.pl
To kwestia “pozycjonowania” się na politycznej scenie. Komorowski chce zaznaczyć, że nie jest tylko bezwolnym akuszerem rządowych projektów. Dlaczego? Bo brutalna prawda jest taka, że wizerunkowo nie opłaca mu się “sklejać” z rządem, którego notowania stale dołują. Ale nie spodziewałbym się “szorstkiej przyjaźni”, niechęci, wrogości i konfliktów w kluczowych sprawach.