Od rana dziennikarze żyją głównie doniesieniem o tym, że Andrzej Halicki miał próbować sabotować rządową ustawę zatrzymującą niebezpiecznych przestępców w zamknięciu. Halicki twierdzi, że nic takiego nie robił, ale posłowie PO twierdzą inaczej. Czyżby Platforma pozbywała się ostatnich sojuszników Grzegorza Schetyny?
Gdy okazało się, że Mariusz Trynkiewicz może wyjść na wolność i nie da się go w żaden sposób - zgodnie z prawem - zatrzymać, politycy zaczęli mówić o specjalnej ustawie. I choć my o sprawie pisaliśmy dwa lata temu, to Platforma Obywatelska obudziła się z tematem dopiero na kilka miesięcy przed zwolnieniem Trynkiewicza.
Politycy stworzyli ustawę, która pozwala takie osoby jak Trynkiewicz - co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, że będą dalej popełniać swoje przestępstwa - zamykać w szpitalach psychiatrycznych. Czy Andrzej Halicki - uważany za Schetynowca - faktycznie próbował ją sabotować? O tym właśnie pisze TVN24. Tekst wywołał w środowisku politycznym i dziennikarskim spore poruszenie.
Jak sabotować swoich...
Projekt ustawy wpłynął do Sejmu w lipcu, we wrześniu zaś prace nad nim trwały już w nadzwyczajnej komisji. Posłanka PO Elżbieta Radziszewska zdradziła TVN24, że na komisji "działy się rzeczy dziwne". Z jej relacji wynika, że przewodniczący komisji Michał Kabaciński z Twojego Ruchu wprowadził do ustawy pewną poprawkę, przekazaną mu przez Andrzeja Halickiego z PO. Poprawka miała "wywracać ustawę i zmieniać jej sens". Andrzej Halicki nie był członkiem tej komisji, nie pracował nad ustawą.
Radziszewska zaznacza, że na zgłaszanie "istotnych poprawek" musi być zgoda prezydium klubu parlamentarnego PO - przynajmniej w przypadku ważnych dla rządu ustaw. Tymczasem o poprawce, którą miał zgłosić Halicki, prezydium nic nie wiedziało. Przy czym sam Halicki zaprzeczył, jakoby zgłaszał jakąkolwiek poprawkę do tej ustawy.
Minister Sprawiedliwości uważa, że gdyby poprawka doszła do skutku, to byłoby to "sabotowanie ustawy", którą by się "wykoleiła", gdyby Sejm chciał ją przyjąć w formie z poprawką.
Chciał dobrze
TVN24 relacjonuje też posiedzenie komisji, która pracowała nad ustawą. W dzień głosowań nad poprawkami działy się tam - o czym mówi Julia Pitera - dziwne rzeczy. Wiceminister sprawiedliwości Królikowski pytał Piterę m.in. o poprawki złożone przez klub PO. Ona nie wiedziała jednak, o co może chodzić. Królikowski wówczas miał odpowiedzieć, że przyniósł mu je Michał Kabaciński z TR i powiedział przy tym, że poprawki "są uzgodnione z PO" i trzeba je przegłosować.
Kabaciński nawet na posiedzeniu komisji tłumaczył, że dostał poprawki od Halickiego. Politycy PO byli bardzo zdezorientowani. Jeden z nich wysłał Halickiemu sms-a: "(...) Kto opracował poprawkę do ustawy w sprawie przestępców seksualnych, którą przekazałeś Kabacińskiemu?". Poseł miał mu odpisać, że "są to uwagi np. prof. Kruszyńskiego".
Warto przy tym zaznaczyć, że wcześniej Halicki otrzymał od prof. Kruszyńskiego - znanego karnisty, który jest w tej sprawie ekspertem Twojego Ruchu - pismo odnośnie tych poprawek.
Później politykom Platformy udało się złapać Halickiego na sejmowym korytarzu. Tam pytali go o poprawkę - dlaczego nie przyszedł z nią do PO, tylko od razu przekazał Kabacińskiemu. Poseł miał się tłumaczyć "ważkością sprawy" i tym, że "chciał dobrze".
Dożynanie Schetynowców?
Teraz Halicki twierdzi, że to nieporozumienie. Zapewnił TVN24, że nigdy z Kabacińskim nawet nie rozmawiał. Zaprzeczył też, by ktoś miał do niego pretensje za próbę wprowadzania poprawek tyłem, zaś na sejmowym korytarzu, zapytany czy zgłaszał jakieś poprawki, odpowiedział tylko: nie, ale trzeba sprawdzić, czy sugestie prof. Kruszyńskiego są "zasadne". Ale kolejna posłanka, Ligia Krajewska, twierdzi, że sytuacja na sejmowym korytarzu wyglądała tak, jak opisano to wcześniej - a Halicki wówczas tłumaczył, że "nie miał złych intencji".
Również prof. Kruszyński potwierdził, że Andrzej Halicki dostał od niego pismo w sprawie tej ustawy. Sam Halicki twierdzi, że "żadnych pism i wytycznych" nie dostał od karnisty, jedynie "luźno rozmawiał z nim przez telefon". TVN24 podaje nieoficjalnie przy okazji, że niektórzy członkowie PO powiadomili o wszystkim Donalda Tuska.
Komentujący tę sprawę są podzieleni co do faktycznego udziału Halickiego w całej sprawie. Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu uważa - co wyraził w "Kawie na ławę" w TVN24 - że Halicki naraził się krytykowaniem wiceministra Królikowskiego oraz organizacji Opus Dei, w której jest Królikowski. Teraz, za karę, Halicki miałby być "grillowany".
Nie brakuje też głosów wskazujących, że w Platformie po prostu kończy się wycinanie Schetynowców - Halicki był za takiego uważany. Ewentualnie, że nawet jeśli cała sprawa wynika z konfliktu Halickiego z Królikowskim, to i tak będzie to dobra okazja na "dożynanie watahy" wspierającej Schetynę.
Niezależnie od tego, co zrobił Halicki (czy czego nie zrobił) to proces grillowania schetynowców - czas start!