Co ma wspólnego Kościół i Lasy Państwowe? Teoretycznie nic. Dlaczego więc część środowisk kościelnych od kilku tygodni z pasją protestuje przeciw nowelizacji ustawy o tej instytucji? Na barykady prowadzą ich politycy PiS związani z Lasami Państwowymi. I niestety nie jest pewne, czy bardziej chodzi im o ochronę przyrody, czy raczej finansowe interesy LP.
Krytykowanie rządu pod każdym pretekstem jest świętym prawem opozycji. Dlatego też nie dziwi, że PiS od miesięcy mocno protestuje przeciwko rządowym planom nałożenia na Lasy Państwowe daniny. “Rabunek” i “skok na kasę” to typowe epitety, jakich używają politycy PiS mówiąc o działaniach koalicji, która przepchnęła właśnie przez Senat nowelizacją ustawy. Jeśli wejdzie ona w życie, w ciągu najbliższych dwóch lat Lasy Państwowe będą zobligowane przekazać do budżetu 1,6 mld zł zarobionych ze sprzedaży drewna.
– Wyciągnięcie z jakiejkolwiek spółki takich kwot musi się negatywnie odbić na jej kondycji – twierdzi senator PiS Wojciech Skurkiewicz w rozmowie z naTemat i podkreśla, że Lasy Państwowe potrzebują rezerwy finansowej na wypadek różnego rodzaju nadzwyczajnych wydarzeń, które zagrażają lasom: plagi szkodników, huraganów, gołoledzi, itd. – Te pieniądze są po prostu niezbędne. A rząd chce je Lasom Państwowym zabrać – ocenia.
Związani z PiS obrońcy lasów przekonują jednak, że to tylko pierwszy krok na drodze do katastrofy, jaką ma być ostatecznie prywatyzacja lasów państwowych.
– Nie podzielam tej argumentacji. Wątpię, żeby rządowi chodziło o prywatyzację Lasów Państwowych. Zgadzam się jednak z opinią, że prace nad nowelizacją przebiegały w sposób oburzający. Zabrakło rzeczowej debaty nad ustawą, która bądź co bądź dotyczy ¼ powierzchni naszego kraju – mówi Robert Cyglicki z Greenpeace o rabanie, jaki w ostatnim czasie podniósł PiS w sprawie Lasów Państwowych. A że jest to protest głośny świadczyć może fakt, że słychać go także… w kościołach.
“Ojcze Dyrektorze, błagam Cię, ratuj Polskie Lasy !!!”
Choć rząd solennie zapewnia, że zmiany w ustawie nie są krokiem ku prywatyzacji Lasów Państwowych, co najmniej od miesiąca w apokaliptyczne tony uderza się nie tylko w prawicowych, ale i wielu stricte katolickich mediach. “Zauważmy, w roku 2016 kończy się okres ochronny na wykup polskiej ziemi przez cudzoziemców” – pisze w “Przewodniku Katolickim” Jan Pospieszalski w tekście “W obronie lasu”, niedwuznacznie sugerując, że lasów bronić trzeba nie tylko przed pazernym rządem, ale i mitycznym Niemcem, który za 2 lata przyjdzie i nas wykupi.
W pisowską akcję zbierania podpisów za referendum w sprawie lasów włączyło się też Radio Maryja i Telewizja Trwam. W inicjatywę zaangażowała się też Akcja Katolicka. – We wszystkich parafiach, w których funkcjonuje Akcja, rozpoczęliśmy już zbieranie podpisów. To kwestia naszych dóbr narodowych i obrona Polski. Obrona polskości – usłyszeliśmy w warszawskim biurze Akcji Katolickiej. “Ojcze Dyrektorze, błagam Cię, ratuj Polskie Lasy !!!” – pisze anonimowy komentator pod jednym z tekstów w obronie Lasów.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy środowiska katolickie angażują się tak wyraźnie w pozornie nie związaną ze sferą religii leśną batalię. W portalu braci Karnowskich pisze o tym wprost jeden z liderów protestu, były minister środowiska i poseł PiS – prof. Jan Szyszko. Przypomina on, że podobny pomysł rządu udało się już kiedyś zablokować “przy wsparciu Prawa i Sprawiedliwości i przy pomocy Radia Maryja, TV Trwam i Naszego Dziennika (1.5 miliona zebranych w rekordowym czasie podpisów)”.
Dlaczego prawica za każdym razem, gdy władza bierze się za Lasy Państwowe, konsekwentnie z takim zaangażowaniem stara się wciągnąć środowiska kościelne do swojej krucjaty w obronie tej instytucji? Czy rzeczywiście chodzi o ochronę przyrody i lęk przed prywatyzacją? A może przeważają osobiste sympatie ludzi, którzy są lub byli związani z Lasami Państwowymi?
W imię przyrody czy korporacyjnej solidarności?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się, kim są najbardziej zaciekli obrońcy Lasów Państwowych. Senator PiS Wojciech Skurkiewicz był w przeszłości rzecznikiem prasowym Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Związany z tą instytucją jest również dr inż Konrad Tomaszewski – inny z głównych krytyków nowelizacji. Tomaszewski to były dyrektor generalny Lasów Państwowych, dziś zatrudniony w Ośrodku Rozwojowo-Wdrożeniowym Lasów Państwowych w Bedoniu.
Swego czasu Tomaszewski był także szefem gabinetu ministra środowiska Jana Szyszki – pod naciskiem mediów podał się do dymisji 28 listopada 2005 roku. Powodem były m.in. oskarżenia o bezprawne przekazywanie gruntów leśnych pod budowę (ostatecznie sąd uniewinnił Tomaszewskiego).
Oczywiście fakt, że najgłośniejsi obrońcy Lasów Państwowych są lub byli w przeszłości związani z tą instytucją nie musi sam w sobie oznaczać, że kieruje nimi tylko “korporacyjna” lojalność i troska o to, żeby Lasy nie musiały z nikim dzielić się pieniędzmi.
Ale sam Szyszko dał już w przeszłości wyraźny znak, że ochrona przyrody nie zawsze jest dla niego priorytetem. W grudniu “Gazeta Wyborcza” pisała o jego liście, w którym “załamywał znów ręce nad tym, że Puszczy Białowieskiej się nie wycina”. Dlaczego? Bo “rozkładające się drewno emituje dwutlenek węgla i potęguje ocieplanie klimatu”. A może jednak chodziło o to, że im więcej się wytnie i sprzeda, tym więcej zarobią Lasy Państwowe?
– Lasy Państwowe często prowadzą gospodarkę leśną w miejscach, w których jest to niewskazane. Tak było właśnie w Puszczy Białowieskiej, gdzie chodziło tylko o sprzedaż drewna i zasilenie konta. Niestety, część tego środowisko traktuje lasy przede wszystkim w kategoriach gospodarczych – ocenia Robert Cyglicki z Greenpeace. I przyznaje, że obecne protesty mogą być związane z “korporacyjnym” interesem Lasów Państwowych.
Warto o tym pamiętać, kiedy słucha się argumentów niektórych “obrońców lasów”. Bo choć debata w sprawie trybu przyjęcia nowelizacji i samych Lasów Państwowych jest z całą pewnością potrzebna, to być może nie wszystkie jej strony mają tak czyste intencje, jak deklarują.
Senator Skurkiewicz odrzuca jednak tego rodzaju oskarżenia. Podkreśla, że jego zaangażowanie w sprawę Lasów Państwowych jest szczere: – Byłem rzecznikiem tej instytucji. Trudno mi się odciąć od jej problemów. Zwłaszcza, gdy widzę, że lasom dzieje się krzywda – zapewnia. Twierdzi też, że nie wie nic o zaangażowaniu środowisk kościelnych w akcję obrony Lasów Państwowych.
Przedstawiciel Greenpeace Robert Cyglicki podkreśla zaś, że dla jego organizacji ważne jest, by o temacie Lasów Państwowych mówiło się jak najwięcej: – Nie mamy problemu z propozycją organizacji referendum. Każda forma debaty jest dobra. My ze swojej strony będziemy skupiać się na ochronie lasów naturalnych – podsumowuje zaznaczając, że Greenpeace z definicji jest organizacją apolityczną.
Nie uratuje to budżetu państwa ale zdestabilizuje system finansowania Polskich Lasów Państwowych. W krótkim czasie okaże się, że Polskie Lasy Państwowe są bankrutem i należy je poddać restrukturyzacji a więc prywatyzacji. I to jest głównym, ukrytym celem obecnego rządu Donalda Tuska. CZYTAJ WIĘCEJ