Obrazy z Kijowa przerażają. Martwi ludzie na ulicach, strzelanie do obywateli, wszędzie krew i ogień. Eksperci mówią, że to jeszcze nie wojna domowa, ale wystarczy iskra, by w jednej chwili Ukraina zamieniła się w wojenne piekło, gdzie władza będzie siłą niszczyć obywateli. Tymczasem polski prezydent nie tylko jest niezbyt widoczny, ale do tego planuje spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego... za tydzień. Tylko wtedy już może nie być nad czym radzić.
2014 rok, stolica dużego państwa w Europie – Kijów, Ukraina. Od kilku miesięcy trwają tam protesty i walki. W na początku stycznia „walki” przekształciły się w regularne bitwy. W drugiej połowie lutego „regularne bitwy” to już niemal wojna. Kijów, szczególnie Majdan i okolice, zaczyna przypominać sceny znane nam tylko z filmów – ogień, krew, martwe ciała, broń, huki wystrzałów i milicja. Berkut, specjalna jednostka, która brutalnie pacyfikuje wszystkich stawiających się władzy. Eksperci mówią: to jeszcze nie wojna domowa, ale sytuacja wisi na włosku. Wystarczy iskra, by podpalić w zasadzie całą Ukrainę.
I tylko prezydent Bronisław Komorowski, gdy sytuacjach zmienia się z godziny na godzinę, wydaje się być w tym wszystkim kompletnie nieobecny. Właśnie ogłoszono, że spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego odbędzie się w środę 26 lutego. Dzisiaj mamy 20. Pytanie: czy za 6 dni w ogóle będzie o czym rozmawiać? Politycy, których o to pytam, mówią, że niekoniecznie.
Trochę za późno
- Ja od dawna jestem krytyczny, jeśli chodzi o RBN. To ciało, które nie ma żadnego znaczenia, nie odejmuje żadnych decyzji, a jego opinie nie mają charakteru wiążącego dla prezydenta – ocenia Witold Waszczykowski z PiS, były wiceminister spraw zagranicznych, a obecnie wiceszef komisji SZ w Sejmie. - Takie ciało, w formule z szefami partii, którzy nie mają żadnego doświadczenia i wiedzy w kwestii bezpieczeństwa, nie ma sensu, by się zbierało – podkreśla.
Również Janusz Zemke z SLD, były wiceminister obrony narodowej, wskazuje, że RBN nie jest organem specjalnie istotnym, jeśli chodzi o kompetencje w załatwianiu takich spraw. - Wynika to z samej nazwy, to jest Rada. Ma radzić. Nie ma żadnych kompetencji np. wydawania poleceń ministrom, ale takie forum zawsze ma sens. Inne jest bowiem spojrzenie rządu, a inne prezydenta, który ma komórki analityczne, jak BBN – przekonuje Zemke. I przyznaje, że faktycznie jednak RBN zbiera się "trochę późno".
Komorowski ogólnie mało aktywny
- Prezydenta jednak raczej bym nie krytykował, bo komunikacja w takich sytuacjach odbywa się głównie przez specjalną linię telefoniczną, którą on ma. Jestem pewien, że wykonuje wiele telefonów dziennie do premiera, szefa MSW, szefów służb, które dziś odgrywają szczególną rolę w takich sytuacjach. Błędny byłby wniosek, że Bronisław Komorowski się z nikim nie konsultuje – wyjaśnia Janusz Zemke.
Mimo tego, że RBN nie ma wielkiej mocy sprawczej, Witold Waszczykowski i tak podkreśla, że prezydent mógłby więcej robić w sprawie Ukrainy. - Aktywność Bronisława Komorowskiego w tej kwestii jest niska – ocenia poseł PiS. - Prezydent ma możliwość zwołania komitetu prezydenckiego ds. polsko-ukraińskich, prowadzenia odrębnych konsultacji czy zapraszania polityków i ekspertów na konkretne sesje tematyczne. Nie korzysta z tego, ale to jego zmartwienie, że nawet nie próbuje – wskazuje Waszczykowski.
Widziałem jeńców z Berkutu, pojmanych przez Majdan. Rany opatrzone, nakarmieni. Berkut zabija i torturuje. Tyle w sprawie "równowagi"
Premier ważniejszy
- Od paru miesięcy widać, że inicjatywę w sprawie Ukrainy przejął premier. Miał swój objazd po Europie, z którego wrócił jednak z niczym, raczej był tam by zobaczyć co kto myśli. Nikomu niczego nie zaproponował. Teraz zaś Tusk wyszedł z inicjatywą spotkania ministrów. Widocznie prezydent albo sam się z tego wyeliminował albo był tak umówiony z rządem – komentuje Waszczykowski.
Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski ocenia z kolei, że prezydent sam tutaj oddał "pole premierowi", skoro mają podobne możliwości działania. Poseł SP i członek komisji spraw zagranicznych wskazuje jednak, że to prezydent jest najwyższym przedstawicielem Polski w polityce międzynarodowej i powinien, w związku z tym, wykazywać większą aktywność.
- W ciągu tygodnia na Ukrainie mogą wydarzyć się bardzo złe rzeczy i Rada nie będzie wtedy już miała o czym mówić – ocenia Mularczyk i wskazuje, że jednak spotkanie RBN powinno odbyć się szybciej, chociażby po to, by pokazać, że jednak prezydent coś w tej sprawie robi.Wygląda jednak na to, że Bronisław Komorowski – z własnej lub Donalda Tuska woli – faktycznie zostawił Ukrainę rządowi.