Skoro sam premier Donald Tusk daje do zrozumienia, iż konflikt na Ukrainie rodzi zagrożenie także dla bezpieczeństwa naszego kraju, widok kolumny wojska na drodze wywołuje panikę, że i my przygotowujemy się do wojny. W ostatnich dniach przegrupowanie w polskiej armii świadkowie widzieli w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego i w Słupsku. W rozmowie z naTemat rzecznik Sztabu Generalnego uspokaja jednak, iż to rutynowe działania.
Alarm o przegrupowaniu w polskiej armii pierwszy podniósł serwis Kresy.pl. To jego czytelnicy nadsyłali kolejne zdjęcia z zachodniej i północnej Polski, na których widać długą kolumnę transporterów opancerzonych, a także potężny transport kolejowy ze sprzętem wojskowym. Transportery został zauważone pod Gorzowem Wielkopolskim, a wojskowy pociąg na stacji w Słupsku. "W piątek jadąc autostradą A4 z Katowic do Wrocławia mijałem kolumny wojskowych ciężarówek jadących na wschód" - relacjonowali też internauci.
Kiedy szef rządu mówi wprost, że "świat stanął na krawędzi konfliktu" nie trudno sądzić, iż ruchy Wojska Polskiego mają związek z tym, iż zagrożona jest nasza wschodnia granica. W ciągu ostatnich kilku godzin materiały na temat przegrupowania polskich żołnierzy zyskują coraz większą popularność na Facebooku i Wykopie, a Polakom ciarki zaczynają przechodzić po plecach...
W sieci panika, w armii spokój...
Przed wywołaniem paniki warto jednak sprawdzić fakty. Postanowiliśmy to zrobić w samym Sztabie Generalnym WP, w imieniu którego płk. Tomasz Szulejko uspokaja wszystkich, których przeraziły ostatnie przegrupowania wojska. - To nie ma absolutnie żadnego związku z wydarzeniami na Ukrainie. Podejrzenie, iż niedawne działania Wojska Polskiego mogłyby mieć coś wspólnego z zaistniała sytuacją są zupełnie nieuzasadnione - tłumaczy rzecznik SG.
Płk. Szulejko podkreśla, że zdjęcia żołnierzy przemieszczających się pod Gorzowem Wielkopolskim i Słupskiem są dowodem na zupełnie rutynowe działania naszej armii. - Polscy żołnierze cały czas ćwiczą. Doskonalą się na poligonach zgodnie z planem szkolenia i zaprojektowanymi wcześniej działaniami. Nie mamy tu do czynienia z żadną sytuacją, którą należałoby łączyć z obecną sytuacją na Ukrainie - zapewnia.
"Meanwhile in Poland..."
W niedzielny wieczór komentarz, który usłyszeliśmy od przedstawiciela Sztabu Generalnego potwierdził także minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak:
Całkowitą nieprawdą są informacje w sieci o jakichkolwiek ruchach jednostek Wojska Polskiego odbiegających od codziennej rutyny.
Ministra do zabrania głosu w sprawie rzekomej mobilizacji wojsk na granicach z Ukrainą i Obwodem Kaliningradzkim zmusiły takie doniesienia, które zaczęły pojawiać się już także poza granicami naszego kraju: