Sposób, w jaki anglojęzyczna telewizja RT (znana wcześniej jako Russia Today) relacjonuje wydarzenia na Krymie, Radosław Sikorski skomentował jako “wyznaczanie nowych standardów obrzydliwej propagandy”. I trudno się z tą opinią nie zgodzić. Tę hojnie finansowaną z państwowej kasy i świetnie robioną telewizję komentatorzy zgodnie nazywają “daleko wysuniętą ręką Kremla”.
“Patrząc na to Goebbels mógłby płonąć ze wstydu, jak początkujący i pozbawiony talentu uczniak” – pisze w naTemat Krystyna Kurczab-Redlich o sposobie, w jaki rosyjska państwowa stacja RTR relacjonuje wydarzenia na Ukrainie. Wyliczając najbardziej niewiarygodne kłamstwa, którymi rosyjska telewizja karmi obywateli tego kraju, nasza blogerka mówi o “prawdziwym majstersztyku propagandy, błyskotliwym i przekonującym”.
Ale to samo można by powiedzieć o rosyjskiej anglojęzycznej stacji RT (dawniej Russia Today), która choć skierowana jest do odbiorców z całego świata i realizowana na najwyższym poziomie, pod jednym względem niczym nie różni się od stacji krajowych: tak samo zakłamuje rzeczywistość.
Daleko wysunięta ręka Kremla
W informacjach serwowanych przez kanał RT aż roi się od amerykańskich sabotażystów, ukraińskich radykałów, faszystów, banderowców, a także bitych i upokarzanych Rosjan mieszkających na Ukrainie. Zaś rosyjskie siły “mogą być czynnikiem stabilizującym kraj pozbawiony legalnego rządu”. Do tego mnóstwo dezinformacji i kłamstw – a wszystkie je cechuje to, że idealnie wpasowują się w oficjalną linię Kremla.
– To kontynuacja przeinaczeń, które serwowane są Rosjanom przez publiczne stacje telewizyjne. Jedyna różnica polega na tym, że RT podaje je w sosie strawnym dla zachodnich odbiorców – mówi o stacji w rozmowie z naTemat Krystyna Kurczab-Redlich nazywając ja wprost “daleko wysuniętą ręką Kremla”.
Rosyjskie CNN
RT (pierwotnie jako Russia Today) powstała w 2005 roku. Dziś ta nadająca całą dobę informacyjna telewizja dostępna jest w ponad stu krajach, gdzie oglądać może ją prawie 650 mln ludzi. – Jest jedną z najpopularniejszych zagranicznych stacji w USA. O uwagę Amerykanów konkurować mogą z nią tylko BBC i Al Jazeera – mówi ksiądz Kazimierz Sowa, który wielokrotnie podróżował do Rosji, a także pisał w naTemat o tamtejszym rynku medialnym.
Mająca być “rosyjskim CNN” stacja nadaje dziś nie tylko po angielsku, ale również po arabsku i hiszpańsku, kształtując opinie na “tematy rosyjskie” wśród widzów na całym świecie. I zgodnie ze słowami Kurczab-Redlich bardzo dba o to, by standardy produkowanych programów były tak wysokie, jak na Zachodzie.
– RT udało się pozyskać wielu doświadczonych zachodnich dziennikarzy, którzy kiedyś pracowali w CNN, Fox News, BBC – mówi ks. Sowa. Warto dodać, że swój talk-show w tej stacji ma np. legendarny Larry King. W 2012 roku programy dla Russia Today prowadził też szef Wikileaks Julian Assange.
Zatrudniająca kilka tysięcy osób stacja nie mogłaby tak dobrze funkcjonować bez odpowiednio wysokiego poziomu finansowania. Zapewnia je budżet Federacji Rosyjskiej – w 2012 roku na RT wydano ok. 300 mln dolarów. – Młoda szefowa stacji, Margarita Simonjan, jest jedną z najbogatszych rosyjskich dziennikarek – mówi ks. Sowa. Również w opinii Krystyny Kurczab-Redlich zarobki w RT są jak na rosyjskie realia wysokie. – Nie jest tajemnicą, że w rosyjskich państwowych mediach świetnie się zarabia – mówi ks. Sowa.
“Nowe standardy propagandy”
Oczywiście hojność rosyjskiego rządu nie jest bezinteresowna – wbrew licznym zapewnieniom o obiektywizmie RT stacja jest w gruncie rzeczy “medialnym pasem transmisyjnym Kremla”, jak ujął to ks. Sowa.
Gdy drażliwe tematy wewnętrzne są skrzętnie pomijane, a krytyka pod adresem władz jest niedopuszczalna, sporo miejsca poświęca się np. piętnowaniu zagranicznej polityki USA. RT emitowała m.in. antywojenny program prowadzony przez amerykańskiego weterana z Iraku. Stacja lansowała też tezę, że za zamachem na WTC stoją w rzeczywistości sami Amerykanie.
RToday setting new standards in disgusting propaganda. Politicians make their biggest mistakes when they start believing in their own lies.
I choć nawet niektórzy zachodni komentatorzy mogą twierdzić, że RT nie jest wcale mniej obiektywna od państwowych stacji Wielkiej Brytanii czy Niemiec, to zwłaszcza takie sytuacje, jak wojna w Gruzji czy obecna interwencja na Ukrainie pokazują dobitnie, że jest inaczej.
“The Independent” oraz “The Guardian” informowały w 2008 roku o tym, że RT nie tylko nie pozwalała swoim reporterom donosić o rosyjskich atakach na cele cywilne, ale również manipulowała liczbą ofiar po stronie Osetyńców w ich konflikcie z Gruzinami – tylko po to, by lepiej uzasadnić potrzebę rosyjskiej interwencji.
Nie inaczej jest i dziś, gdy RT pracowicie stara się we wszelkie możliwe sposoby wykazać konieczność zajęcia przez Rosjan Krymu. Radosław Sikorski skomentował na Twitterze działania stacji jako “wyznaczanie nowych standardów obrzydliwej propagandy”. I trudno nie przyznać mu racji.
To genialne posunięcie rosyjskich władz. RT doskonale realizuje swoje zadania, uprawiając ćwiczoną od lat propagandę. Wychodzi jej to tym lepiej, że jest przez Kreml sowicie opłacana.