Smołokowski i Jankilewicz po aferze Orlenu odeszli w cień. Jednak nadal zarabiali miliardy na dostawach ropy do polskich rafinerii. Obłowili się i kupują kawałek banku JP Morgan. Zaskoczony jest nawet "The Wall Street Journal", który pisze: wkrótce będą grać z globalnymi gigantami.
Ile można zarobić będąc przez lata pośrednikiem w sprzedaży ropy dla Orlenu i Lotosu? Okazuje się, że sporo. Za 3,5 mld dolarów firma założona Grzegorza Jankilewicza i Sławomira Smołokowskiego odkupi od globalnego banku inwestycyjnego JP Morgan jego dział zajmujący się handlem ropą. O transakcji pisze the "The Wall Street Journal", podkreślając, że J&S, niegdyś mało znana firma pośrednicząca w dostawach rosyjskiej ropy, zagra teraz w lidze największych gigantów globalnego handlu ropą.
Nieznani bohaterowie
Korporacja, której założycielami byli m.in Polacy, w 2012 roku przehandlowała ropę o wartości 98 miliardów dolarów. Dziś nazywa się Mercuria Energy Group, jej główne biuro mieści się w Genewie, ale są także placówki w Londynie, Warszawie oraz 34 innych lokalizacjach – od Szanghaju po Houston w USA. Po transakcji będzie w czołówce światowych handlarzy ropą. Wyprzedzi nawet Gunvor, założony przez rosyjskiego oligarchę Giennadija Timczenkę oraz biznesmena Torbjorna Tornqvista, sprzedający na całym świecie ropę rosyjskiego Rosnieftu.
Cichymi bohaterami transakcji, o których nie wspomina już "The Wall Street Journal" są jednak dwaj polscy udziałowcy: Jankilewicz i Smołokowski. Jak zawędrowali z biznesem aż do Genewy? Ostatni raz głośno było o nich jakieś 10 lat temu, kiedy w polskich mediach na topie była „afera Orlenu”.
Biznesmeni byli bohaterami pobocznego wątku, dotyczącego stworzenia monopolu dostarczającego ropę do polskich rafinerii. Dowodów na monopol nie znaleziono, ale przynajmniej opinia publiczna dowiedziała się, że Polska lat 90. to był kraj wielkich możliwości, gdzie zarobienie pierwszego miliarda z handlu ropą było równie łatwe jak pstryknięcie palcami.
Uczciwością i pracą muzycy się bogacą
1993 roku Grzegorz Jankilewicz pochodzący z Dniepropietrowska, absolwent szkoły muzycznej, technikum chemicznego, a na co dzień muzyk zespołu rozrywkowego, zakłada wraz z innym muzykiem Sławomirem Smołokowskim firmę J&S, zajmującą się handlem ropą. Przed sejmową komisją ds. afery Orlenu Jankilewicz opisał wejście na polski rynek naftowy swojej firmy.
Opowiadał jak razem ze Smołokowskim przyszli do Ciechu (państwowa firma chemiczna) porozmawiać o możliwości dostaw ropy dla Polski. Tam potraktowano ich jak małą firmę i odesłano bezpośrednio do Płocka. Trafili tam do małego biura, w którym "pan Ceperek tworzył dopiero biuro handlu ropą" w Petrochemii. – Był bardzo zdziwiony naszą wizytą. Kazał nam przyjść za dwa, trzy miesiące, gdy będzie już biuro – relacjonował. Dodał, że wtedy już J&S organizowała dostawy dla producentów paliw na Węgrzech, do Czech i Słowacji.
Dzięki „ciężkiej pracy i kompetencjom”, również cytat z przesłuchań przed komisji, udało im się zdominować dostawy ropy do rafinerii Orlenu i Lotosu. Krążyły legendy o ich wynagrodzeniach, że jako pośrednicy otrzymują 5 a nawet 10 proc. sumy kontraktu.
Nikt nie potrafił wyjaśnić, dlaczego polskie rafinerie kupowały ropę naftową przez pośredników, tak jakby tłoczący ropę ze wschodu rurociąg Przyjaźń zaczynał się pod Genewą, a nie na Syberii.
Po aferze J&S zmienił nazwę na Mercuria Energy. Pojawili się też nowi wspólnicy: Marco Dunand i Daniel Jaeggi. Od stylu prowadzenia biznesu pierwszy ma pseudonim Jelonka Bambi, a drugi nazywany jest Godzillą. Współpraca Mercurii z Lotosem i Orlenem, choć już w mniejszej skali, trwa do dziś. Na przykład realizowany do końca 2015 roku trzyletni kontrakt z Orlenem opiewa na 26 mld złotych. Lotos zakończył niedawno kontrakt opiewający na ponad miliard zł.
Wieżowiec z kieszonkowego
Zarobione petrodolary Jankilewicz i Smołokowski inwestują w Warszawie. Właśnie ukończyli budowę jednego z najdroższych apartamentowców – Cosmopolitan przy ulicy Twardej. Jak bardzo są bogaci świadczy fakt, ze 160-metrowy wieżowiec zbudowali bez złotówki kredytu (koszt to ok. 100 mln euro). W tym samym czasie konkurencyjne Orco, budowniczy Złotej 44 o mało nie zbankrutował, a przez problemy finansowe wykonał budynek z tańszych materiałów.
Działkę pod budynek kupili za 35 mln od polsko-amerykańsko-izraelskiej fundacji Shalom. Teren niewiele ponad 3 tys. m kw. powierzchni. Porządnie zarobić można było wstawiając tam wysokościowiec. – Warszawa to nie poduszka, żeby wbijać w nią szpilki – protestował ówczesny naczelny architekt miasta Michał Borowski. Jak przypomina "Newsweek", żądał obniżenia budynku o 60 metrów, by nie wystawał ponad pobliskie stumetrowe biurowce TP SA i PZU.
Borowski zmienił i punkt widzenia, i punkt siedzenia. Dziś jako szef spółki budującej wieżowiec Cosmopolitan zachwala inwestycję. – Kupując metr kwadratowy za średnio 24 tys. zł nabywca i tak robi świetny interes. Jak wynika ze światowych doświadczeń, ceny apartamentów w tego typu budynkach w ciągu 10 lat wzrastają co najmniej o 100 procent – mówi Borowski.
Jankilewcz i Smołokowski są również właścicielami, luksusowego hotelu Rialto, budynku biurowego przy ul. Karowej, ekskluzywnego klubu tenisowego i fitness Sinnet, oraz studia nagrań Sound&More. Co dowodzi, że wiedzą gdzie w biznesie gra muzyka.