Internet poruszony historią przedsiębiorcy, który walczy z celnikami. Jednak ofiarą nie jest on, ale państwo
Bartosz Świderski
27 marca 2014, 12:42·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 27 marca 2014, 12:42
Historia Jarosława Meli zatacza w internecie coraz szersze kręgi. Przedsiębiorca idzie na sądową wojnę z celnikami, którzy zarekwirowali jego maszynę, oferującą możliwość złożenia tanich papierosów. W sieci przedstawia się go, jako poszkodowanego przez izbę celną. Tymczasem ofiar jest więcej. Oprócz Jarosława Meli traci też państwowy budżet. I to grube pieniądze. Wszystko za sprawą firmy „Tanie Papierosy”, która zajmuje się w Polsce dystrybucją tych maszyn.
Reklama.
Działalność firmy „Tanie Papierosy” opisywano już nie raz, także na łamach naTemat. Jednak po raz pierwszy nabrała ona ludzkiej twarzy. A dokładniej twarzy łódzkiego przedsiębiorcy Jarosława Meli. Jego historia coraz szerzej rozchodzi się po sieci. Internauci przedstawiają go, jako jednostkę, która sama idzie na sądową batalię z aparatem państwowym, czyli izbą celną.
Dzień dobry, konfiskujemy
We wrześniu ubiegłego roku łódzcy celnicy pojawili się w punkcie Jarosława Meli i zarekwirowali maszynę oraz znajdujący się tam tytoń. Ich argumentem był fakt, że używał on wilgotnego tytoniu, który zdaniem celników powinien być dodatkowo opodatkowany. Ten przepis wszedł jednak w życie dopiero od 1 stycznia 2014 roku.
– Na terenie właściwości Izby Celnej w Łodzi toczą się obecnie dwa postępowania karne skarbowe, wszczęte na skutek kontroli, w trakcie których na podstawie art. 308 § 1 Kodeksu postępowania karnego, w związku z podejrzeniem naruszenia prawa, jako dowody zabezpieczono wyroby akcyzowe w postaci suszu tytoniowego bez polskich znaków akcyzy oraz urządzenia do jego przetwarzania. W obu sprawach trwa dochodzenie, którego przebieg objęty jest tajemnicą – informuje nas Marta Zbaliszyn, rzecznik prasowy Izby Celnej w Łodzi. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego zarekwirowano produkty w momencie, gdy przepisy jeszcze nie weszły w życie.
To właśnie użycie odpowiedniego tytoniu pozwalało wtedy omijać akcyzę, a co za tym idzie oferować papierosy w mocno konkurencyjnej cenie. A właściwie nie papierosy, a możliwość ich własnoręcznego stworzenia za pomocą maszyny. Po przeliczeniu paczka kosztowała klienta ok. 6 złotych, co jest kwotą ok. dwa razy niższą niż w sklepach. W efekcie budżet państwa omijały pieniądze, które wpływałyby do niego z tytułu akcyzy. Podobnych maszyn jest już w Polsce ok. 70.
Jak opisuje „Express Ilustrowany”, Jarosław Mela nie odpuścił. Miesiąc później zakupił kolejną maszynę (koszt jednej to niecałe 100 tys. złotych). Obroty jednak spadły, dziennie maszyna „wypluwała” 2 tysiące papierosów, wcześniej było ich pięć razy więcej. Rosną także koszty tytoniu, który po nowelizacji przepisów jest dodatkowo opodatkowany - w ten sposób resort finansów próbuje walczyć z tymi, którzy wykorzystują kruczki prawne.
– Obowiązująca od 1 stycznia 2014 roku nowelizacja ustawy o podatku akcyzowym objęła obowiązkiem podatkowym susz tytoniowy bez względu na stopień jego zawilgocenia – wyjaśnia Marta Zbaliszyn.
Po zmianie przepisów urządzenia zostały przystosowane do pracy na szeregu różnego rodzaju materiałów. Bartosz Bączek z firmy "Tanie Papierosy" wyjaśnia, że konsument może przygotować na własne potrzeby papierosy, wrzucając do maszyny susz tytoniowy w formie liści lub tytoń w każdej innej dostępnej legalnie postaci (w tym tytoń z cygar).
Do sądu z pomocą
Teraz sprawa łódzkiego przedsiębiorcy weszła na kolejny etap. W zeszłym tygodniu Jarosław Mela usłyszał od łódzkich celników zarzut wprowadzenia do sprzedaży tytoniu bez akcyzy. Za to przestępstwo skarbowy kodeks karny przewiduje karę do 3 lat więzienia. Mela do zarzutów się nie przyznaje. Idzie nawet o krok dalej – sprawa trafi do sądu, gdzie będzie on domagał się od Izby Celnej w Łodzi odszkodowania za straty wynikające z zarekwirowania przez jej funkcjonariuszy maszyny.
– Zawsze pomagamy naszym klientom w przypadku kłopotów z celnikami. Kwestie te reguluje umowa o współpracy. Pana Jarosława objęliśmy od samego początku bezpłatną opieką prawną. Jego sprawę prowadzi wybitny specjalista prawa karnego, który w analogicznych sprawach uzyskał szereg korzystnych postanowień sądowych – zdradza w rozmowie z naTemat Bartosz Bączek.
Nasz rozmówca jest pewien, że sprawa zakończy się po ich myśli i przekonuje, że działalność, którą prowadzi już kilkadziesiąt osób w Polsce jest zgodna z prawem. – Irytujące jest to, że za niewiedzę oraz bezprawne i opieszałe działania urzędników konsekwencje ponosi przedsiębiorczy człowiek, który chce prowadzić nieszablonowy, legalny biznes, zatrudniać pracowników i płacić podatki. Wspieramy go wszelkimi możliwymi sposobami – dodaje.
Inny poszkodowany
A podobnych spraw jest więcej. Kilkanaście dni temu w Kędzierzynie-Koźlu opolscy celnicy zaplombowali podobną maszynę i zarekwirowali tytoń cygarowy (jest na niego dużo niższa akcyza). To o tyle ciekawe, że jej właściciel Grzegorz Kamiński, spotkał się już z nimi w tej sprawie w sądzie. Bowiem również we wrześniu 2013 roku jego maszynę spotkał taki sam los. Wtedy sąd stanął po jego stronie: "W sytuacji, gdy klient produkuje papierosy z własnych materiałów na dzierżawionej maszynie, nie ma obowiązku zapłaty akcyzy” – cytuje uzasadnienie sądu portal nto.pl.
I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że w takim wypadku poszkodowany jest przedsiębiorca, to w rzeczywistości ofiarą jest nie tylko on. Do tego worka można dorzucić także państwowy budżet, a więc na dobrą sprawę każdego z nas. I mnie, i Pana, i Panią. Wszystko przez działalność firmy „Tanie Papierosy”, za sprawą której palacze mają możliwość tworzenia papierosów z pominięciem akcyzy.
Dzięki lukom w prawie firma nie sprzedaje papierosów w normalnym tego słowa rozumieniu, ale udostępnia maszyny, które składają je niemal na oczach klienta. Kruszą liście tytoniu, upychają je do gilz, a następnie wyrzucają osobno papierosy. Klient je wyjmuje i samodzielnie wkłada do paczki. Zgodnie z prawem nie jest to produkcja, a więc handel mógł odbywać się z pominięciem akcyzy.
Państwo walczy
Od stycznia tego roku, aby wyeliminować sprzedaż suszu bez akcyzy, przepisy uległy zmianie. Resort finansów doprecyzował definicję suszu tytoniowego, przez co poziom jego wilgotności nie decyduje o tym, czy susz podlega opodatkowaniu akcyzą czy nie. Niemniej, biznes i tak się kręci. Coraz wyższa akcyza skłania ludzi do poszukiwania alternatywnych źródeł swojego niezdrowego nałogu. Te - znajdują właśnie w szarej strefie: u przemytników lub w takich maszynach.
A ile na tym tracimy, idealnie pokazuję dane z 2013 roku. Zgodnie z przewidywaniami za sam susz tytoniowy w ubiegłym roku budżet miał wzbogacić się o 90 mln złotych. Przez pierwsze pół roku do państwowej kasy z tego tytułu wpłynęło zaledwie 100 tysięcy.
Poprzedni rok i tak nie zapowiada się rewelacyjnie pod względem wpływów z akcyzy na papierosy. Cały czas czekamy na wyliczenia ministerstwa finansów za rok 2013. Poinformowano mnie, że ciężko stwierdzić kiedy dokładnie będą dostępne. Prawdopodobnie w okolicach przełomu kwietnia/maja.
Wiadomo już za to, że za okres od stycznia do listopada luka wyniosła 327 mln. Doliczając do tego VAT, który płaciłoby się od papierosów z akcyzą, strata budżetu może wynieść nawet miliard złotych.
Nie w ten sposób
Jednak na to wszystko ministerstwo finansów ma remedium. Są nim kolejne podwyżki akcyzy. To o tyle absurdalne, że dodatkowe opodatkowanie tytoniu, wcale nie musi wiązać się ze wzrostem wpływów do budżetu. Wręcz przeciwnie, zdaniem ekspertów to podwyżka akcyzy powoduje, że w ostatecznym rozliczeniu budżet straci. Polski Związek Plantatorów Tytoniu ostrzegał, że podniesienie podatku akcyzowego będzie miało największy wpływ nie na dodatkową kasę w budżecie, ale większe spożycie tytoniu z szarej strefy.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" podkreślał to także niedawno także Grzegorz Byszewski, ekspert Pracodawców RP. – Sprzedaż papierosów, oczywiście tych legalnych, z roku na rok maleje. W zeszłym roku spadek był bardzo wyraźny i dość mocny, bo wyniósł aż 10 proc. – mówi. Naiwni są jednak ci, którzy sądzą, że Polacy tak ochoczo rzucają palenie. Rezygnuje ok. 4 proc., reszta przenosi się do szarej strefy.
Zła metoda
Nie bez powodu mówi się, że chytry traci dwa razy. A chytry jest na pewno nasz resort finansów, który mimo to konsekwentnie chce akcyzę zwiększać. Do tej pory wzrosła ona już w sumie o 18 punktów procentowych (po 4 pp w 2011 i 2012 roku, po 5 pp. w 2013 i 2014 roku).
Niestety, dane i eksperci wskazują, że zamiast dodatkowych pieniędzy z podatków, znacząco wzrośnie szara strefa, w skład której wchodzą nie tylko przemytnicy, ale także papierosy z takich automatów. I kółko się zamyka. Eksperci szacują ją na 24-25 procent w przypadku wyrobów tytoniowych. Ta, rośnie zastraszającym tempie głównie z powodu coraz wyższych obciążeń akcyzowych.
Obecnie aż 85 proc. ceny każdej paczki to akcyza i VAT. Ten wynik plasuje nas na czwartym miejscu w UE, wyprzedza nas tylko Bułgaria, Węgry i Estonia. A piąć się wyżej w tym "rankingu" się nie opłaca, bo do budżetu więcej pieniędzy raczej nie wpłynie. Ucieszy się tylko szara strefa, do której zgłoszą się palacze. I to nią warto się zająć.
Zauważono niepokojącą tendencję wprowadzania na rynek tytoniu z dużą zawartością wilgoci określanego jako mokry, który mimo interpretacji Ministerstwa Finansów wprowadzany jest na rynek bez podatku akcyzowego i nieoznaczony znakami akcyzy.
Z uwagi na fakt, iż brak opodatkowania akcyzą suszu o dużej wilgotności potwierdzają wyroki sądów, istnieje pilna potrzeba doprecyzowania przepisu w taki sposób, aby poziom wilgotności nie decydował o tym, czy tytoń podlega opodatkowaniu podatkiem