
Historia Jarosława Meli zatacza w internecie coraz szersze kręgi. Przedsiębiorca idzie na sądową wojnę z celnikami, którzy zarekwirowali jego maszynę, oferującą możliwość złożenia tanich papierosów. W sieci przedstawia się go, jako poszkodowanego przez izbę celną. Tymczasem ofiar jest więcej. Oprócz Jarosława Meli traci też państwowy budżet. I to grube pieniądze. Wszystko za sprawą firmy „Tanie Papierosy”, która zajmuje się w Polsce dystrybucją tych maszyn.
We wrześniu ubiegłego roku łódzcy celnicy pojawili się w punkcie Jarosława Meli i zarekwirowali maszynę oraz znajdujący się tam tytoń. Ich argumentem był fakt, że używał on wilgotnego tytoniu, który zdaniem celników powinien być dodatkowo opodatkowany. Ten przepis wszedł jednak w życie dopiero od 1 stycznia 2014 roku.
Zauważono niepokojącą tendencję wprowadzania na rynek tytoniu z dużą zawartością wilgoci określanego jako mokry, który mimo interpretacji Ministerstwa Finansów wprowadzany jest na rynek bez podatku akcyzowego i nieoznaczony znakami akcyzy.
Z uwagi na fakt, iż brak opodatkowania akcyzą suszu o dużej wilgotności potwierdzają wyroki sądów, istnieje pilna potrzeba doprecyzowania przepisu w taki sposób, aby poziom wilgotności nie decydował o tym, czy tytoń podlega opodatkowaniu podatkiem
Po zmianie przepisów urządzenia zostały przystosowane do pracy na szeregu różnego rodzaju materiałów. Bartosz Bączek z firmy "Tanie Papierosy" wyjaśnia, że konsument może przygotować na własne potrzeby papierosy, wrzucając do maszyny susz tytoniowy w formie liści lub tytoń w każdej innej dostępnej legalnie postaci (w tym tytoń z cygar).
Teraz sprawa łódzkiego przedsiębiorcy weszła na kolejny etap. W zeszłym tygodniu Jarosław Mela usłyszał od łódzkich celników zarzut wprowadzenia do sprzedaży tytoniu bez akcyzy. Za to przestępstwo skarbowy kodeks karny przewiduje karę do 3 lat więzienia. Mela do zarzutów się nie przyznaje. Idzie nawet o krok dalej – sprawa trafi do sądu, gdzie będzie on domagał się od Izby Celnej w Łodzi odszkodowania za straty wynikające z zarekwirowania przez jej funkcjonariuszy maszyny.
A podobnych spraw jest więcej. Kilkanaście dni temu w Kędzierzynie-Koźlu opolscy celnicy zaplombowali podobną maszynę i zarekwirowali tytoń cygarowy (jest na niego dużo niższa akcyza). To o tyle ciekawe, że jej właściciel Grzegorz Kamiński, spotkał się już z nimi w tej sprawie w sądzie. Bowiem również we wrześniu 2013 roku jego maszynę spotkał taki sam los. Wtedy sąd stanął po jego stronie: "W sytuacji, gdy klient produkuje papierosy z własnych materiałów na dzierżawionej maszynie, nie ma obowiązku zapłaty akcyzy” – cytuje uzasadnienie sądu portal nto.pl.
Od stycznia tego roku, aby wyeliminować sprzedaż suszu bez akcyzy, przepisy uległy zmianie. Resort finansów doprecyzował definicję suszu tytoniowego, przez co poziom jego wilgotności nie decyduje o tym, czy susz podlega opodatkowaniu akcyzą czy nie. Niemniej, biznes i tak się kręci. Coraz wyższa akcyza skłania ludzi do poszukiwania alternatywnych źródeł swojego niezdrowego nałogu. Te - znajdują właśnie w szarej strefie: u przemytników lub w takich maszynach.
Jednak na to wszystko ministerstwo finansów ma remedium. Są nim kolejne podwyżki akcyzy. To o tyle absurdalne, że dodatkowe opodatkowanie tytoniu, wcale nie musi wiązać się ze wzrostem wpływów do budżetu. Wręcz przeciwnie, zdaniem ekspertów to podwyżka akcyzy powoduje, że w ostatecznym rozliczeniu budżet straci. Polski Związek Plantatorów Tytoniu ostrzegał, że podniesienie podatku akcyzowego będzie miało największy wpływ nie na dodatkową kasę w budżecie, ale większe spożycie tytoniu z szarej strefy.
Nie bez powodu mówi się, że chytry traci dwa razy. A chytry jest na pewno nasz resort finansów, który mimo to konsekwentnie chce akcyzę zwiększać. Do tej pory wzrosła ona już w sumie o 18 punktów procentowych (po 4 pp w 2011 i 2012 roku, po 5 pp. w 2013 i 2014 roku).
