Jacek Protasiewicz, były już szef kampanii PO do PE ma problemy z językiem. I to nie tylko na lotnisku we Frankfurcie, ale i na Twitterze. Jego żarty ocierają się o seksizm, pojawiały się też opinie, że pada ofiarą #alkotwittera.
Twitter to miejsce, gdzie można nieco luźniej wyrażać swoje opinie. Ale nadal trzeba uważać, by nie przekraczać granicy. Dobrze udaje się to generałowi Twittera, czyli Stanisławowi Koziejowi, o którym pisaliśmy, ale Jacek Protasiewicz musi się jeszcze sporo od niego nauczyć. Jego wpisy charakteryzują się dziwnym poczuciem humoru, ocierającym się o seksizm.
Tak jak rozmowa na temat tego, że Michał Jaros został szefem sztabu wyborczego PO na Dolnym Śląsku. Dominika Długosz z Polsat News zapytała, czy Protasiewiczowi nie przeszkadza jego przeszłość – jeszcze cztery miesiące temu Jaros był zawieszony w prawach członka partii za nakłanianie delegatów by w wyborach szefa dolnośląskiej PO poparli Protasiewicza, nie Grzegorza Schetynę. Gierszewska stwierdziła „facet składa niemoralne propozycje i jest szefem sztabu”.
Odpowiedź Protasiewicza była tyle niezrozumiała, co nietaktowna.
@DidiDlugosz niemoralne? Pani Redaktor!..Mówią,ze glodnemu chleb na myśli wiec życzę miłego wieczoru;)I o polityce proszę juz nie myśleć ;))
– Wydaje mi się, że przekroczył granicę – mówi Dominika Długosz. – Ale też nie znam na tyle posła Protasiewicza, żeby móc ocenić, czy to mieści się w granicach jego poczucia humoru – dodaje.
Dziennikarka zauważa też, że Twitter to miejsce, gdzie zarówno politycy, jak i dziennikarze pozwalają sobie na nieco więcej niż w oficjalnych sytuacjach. Dodaje jednak, że granica została przekroczona. – Ale też nie stało się nic strasznego, nie jestem jakaś śmiertelnie obrażona – zapewnia. A posłowi radzimy przeczytać przed publikacją tweety, które pisze. Szczególnie późnym wieczorem.