Monika G. o wypadku – nie ma wyrzutów sumienia. "Ludzie popełniają błędy"

Bartosz Świderski
Wypowiadała się już jej siostra, ale tego głosu w sprawie niedzielnego wypadku do tej pory brakowało. Monika G., czyli sama sprawczyni zamieszania, skomentowała to, co się stało. Ci, którzy spodziewali się kajania i przeprosin mogą czuć się zawiedzeni, a nawet zbulwersowani, bo z wpisu Moniki G. na Instagramie wynika, że kobieta ma za nic odpowiedzialność. Nie przejęła się też zbytnio faktem, że mogła kogoś zabić, szarżując po pijanemu samochodem na zamkniętej dla ruchu ulicy.
Monika G. zabrała głos w sprawie niedzielnego wypadku. Fot. Instagram.com / @esmeralda_godlewska
To chyba było do przewidzenia, że samozwańcza gwiazda nie weźmie odpowiedzialności za swoje czyny. W bardzo ignorancki sposób odniosła się do zdarzenia, którego była sprawczynią.



"Nie mi jest oceniać Twoje postępowanie (pisownia oryginalna – red.) ani żadnemu człowiekowi ... Kazdy z nas ma w życiu gorszą chwilę, dzień , tydzien , miesiące ... Nie jesteśmy idealnymi ludźmi, każdy również ma prawo popełnić błąd" – napisała na Instagramie.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w niedzielę po południu na ulicy Ząbkowskiej na warszawskiej Pradze. Prowadząca auto Monika G., nie bacząc na to, że ulica została zamknięta dla przejazdu, spowodowała kolizję swoim audi.

Zdaniem policji było od niej czuć alkohol. Monika G. nie zgodziła się jednak na badanie alkomatem. W szpitalu pobrano jej krew do badania. Kobieta wyszła już ze szpitala. W poniedziałek pojawiła się na komisariacie, żeby złożyć zeznania.

Samozwańcza gwiazda w styczniu tego roku już "otarła się o śmierć" po tym, jak jej auto wpadło w poślizg. "Pochwaliła się" tym faktem na Instagramie, ale wpis ze zdjęciem rozbitego samochodu zniknął z jej profilu, ale nie z sieci...