Bezdomna kobieta weszła do zakrystii i poprosiła o pomoc. Księża zadzwonili po... straż miejską

Adam Nowiński
Bycie księdzem to podobno powołanie do niesienia pomocy bliźnim i nauczania Słowa Bożego. Ale wspomnianej dobroduszności nie doświadczyła bezdomna kobieta w Świdnicy, która weszła do katedry św. Stanisława i Wacława i chciała, żeby duchowni jej pomogli. Jak podaje portal Świdnica.naszemiasto.pl, księża zamiast jej pomóc, wezwali... straż miejską.
Straż miejska została wezwana do bezdomnej, która nie chciała wyjść z zakrystii katedry w Świdnicy bez uzyskania pomocy. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
W czwartek przed godziną 7 rano dyżurny straży miejskiej w Świdnicy przyjął zgłoszenie z katedry św. Stanisława i Wacława. Księża prosili o interwencję w sprawie starszej kobiety, która – według ich relacji – wtargnęła tuż przed mszą do zakrystii. Miała ona żądać od nich, żeby jej pomogli, bo jest bezdomna i Kościół powinien się nią zaopiekować. Kiedy księża chcieli ją wyprosić, bezdomna odmówiła, więc zadzwonili po straż.

Strażnicy miejscy okazali potrzebującej kobiecie więcej serca. – Skierowani na miejsce strażnicy porozmawiali z kobietą i zaproponowali inną pomoc. Przewieziono ją do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i przekazano pracownikom socjalnym, którzy zaopiekowali się seniorką – relacjonuje portalowi dyżurny Straży Miejskiej w Świdnicy.


To kolejna w tym tygodniu historia z udziałem księdza, który "ratuje się" wezwaniem funkcjonariuszy do kościoła. W poniedziałek w Bełchatowie ksiądz wezwał policję do 13-latka, który podczas mszy wyjął z ust przyjętą hostię. Potem chłopiec miał być przesłuchiwany przez funkcjonariuszy na plebanii bez obecności rodziców.

źródło: Świdnica.naszemiasto.pl