Biało-Czerwone postraszyły potęgę, wielka sensacja w walce o mundial była blisko

Krzysztof Gaweł
12 kwietnia 2022, 21:11 • 1 minuta czytania
Polskie piłkarki po kapitalnej walce przegrały z faworyzowanymi Norweżkami 1:2 (0:2) w Oslo i zmniejszyły swoje szanse na występ w finałach MŚ w 2023 roku. Po słabej pierwszej połowie nasz zespół odmieniła Ewa Pajor, a potęga ze Skandynawii musiała do końca drżeć o wynik końcowy. To był naprawdę kapitalny mecz, a do szczęścia zabrakło niewiele. Kolejne starcia w eliminacjach już we wrześniu.
Norweżki ograły Biało-Czerwone w Oslo, choć remis i wielka sensacja były bardzo blisko Fot. ANNIKA BYRDE/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Norweżki to w kobiecej piłce nożnej jedna z europejskich potęg i wielki faworyt grupy F eliminacji piłkarskich MŚ w 2023 roku. Biało-Czerwone pokazały już jednak w październiku, że z potęgą ze Skandynawii grać potrafią i we wtorek marzyły, by w Oslo choć powtórzyć wynik na stadionie Ullevaal. W Łodzi padł remis 0:0, Polki jako jedyne urwały punkty faworytkom, choć grały bez Katarzyny Kiedrzynek i Ewy Pajor.


We wtorek ta pierwsza zasiadła na ławce, bo broniła Karolina Klabis. Ta druga szykowana była na drugą połowę gry, bo nie jest jeszcze w pełni sił po kontuzji i długiej przerwie od piłki. Niestety piłkarki Niny Patalon rozpoczęły mecz fatalnie, bo po pierwszym kwadransie znaleźliśmy się pod ścianą. Norweżki od początku zdecydowanie atakowały, a nasz zespół popełnił dwa poważne błędy w obronie, choć świetnie między słupkami pracowała Klabis.

W 8. minucie miejscowe biły rzut rożny, a wrzutkę przecięła Gabriela Grzywińska. Chciała wybić piłkę na aut, ale skierowała ją głową do własnej bramki i otworzyła wynik. Niestety w 16. minucie Norweżki zaatakowały lewą flanką, a bramkę na 2:0 zdobyła Caroline Hansen. To był fatalny początek, ale nie koniec emocji w meczu. Miejscowe nie mogły się spodziewać tego, że czeka je horror w drugiej połowie i twarda walka o punkty na swoim terenie.

Biało-Czerwone wyszły do gry bardzo ofensywnie, a grę kompletnie odmieniło wejście Ewy Pajor w 53. minucie. Napastniczka VfL Wolfsburg jest dla kadry postacią kluczową, tak samo jak Robert Lewandowski dla drużyny panów. Szybko mogła zdobyć gola, po kapitalnej piłce z głębi boiska była sam na sam z bramkarką rywalek. A Cecilie Fiskerstrand wyszła daleko poza pole karne, faulowała naszą gwiazdę i... nie zobaczyła nawet kartki.

Bramkarka Norweżek powinna wylecieć z boiska, ale sędzia Ivana Projkovska nie odgwizdała nawet faulu. A ten był bardzo ostry, dobrze że Ewie Pajor nie stała się krzywda. Raptem dwie minuty później Polka urwała się na prawej flance, znakomicie rozegrała akcję z koleżankami i wyłożyła piłkę do Nikoli Karczewskiej, która zmniejszyła straty. Norwegia dała się zaskoczyć, straciła dopiero drugiego gola w tych eliminacjach.

A to nie był koniec walki i emocji. Atakowały miejscowe, ale Karolina Klabis broniła kapitalnie, dwa razy chroniąc nas przed Adą Hegerberg i utratą gola w sytuacjach wprost niebywałych. W defensywie rządziła Paulina Dudek, za to w ataku raz po raz kręciła rywalkami Ewa Pajor. Zdobyła nawet gola na 2:2, w 86. minucie znów zakręciła defensywą rywalek, ale sędzia bramki nie uznała, bo na pozycji spalonej była Nikola Karczewska. I tak przegraliśmy po kapitalnej walce w Oslo.

Kolejne mecze eliminacji Biało-Czerwone rozegrają we wrześniu. Najpierw czeka nas wyjazd do Albanii, a potem domowy mecz z Kosowem. Polska zajmuje w grupie miejsce trzecie, traci do Norwegii osiem punktów, ale do drugiej Belgii już tylko pięć. Belgijki czeka jeszcze starcie z Norweżkami, a nasz zespół będzie do końca eliminacji ścigać potęgę. Drugie miejsce też może dać awans na mundial, który w 2023 roku odbędzie się w Australii oraz Nowej Zelandii.

Norwegia - Polska 2:1 (2:0)

Bramki: Gabriela Grzywińska (8-samobójcza), Caroline Hansen (16) - Nikola Karczewska (58)