Zabrakło wolnej karetki, z pomocą ruszyli strażacy i LPR. 4-latki nie udało się uratować

redakcja naTemat
22 listopada 2022, 09:35 • 1 minuta czytania
U czterolatki ze Swarzędza doszło do zatrzymania krążenia. W pobliżu nie było wolnej karetki, więc wysłano strażaków i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. 11 minut później na miejscu byli już strażacy, dwie minuty później dotarli ratownicy. Życia dziewczynki nie udało się uratować.
Tragedia w Swarzędzu, nie żyje 4-latka Fot. WOJCIECH STROZYK / REPORTER / Zdjęcie poglądowe

Do tragedii doszło w Swarzędzu pod Poznaniem. Do przewlekle chorej 4-letniej dziewczynki wezwano pomoc medyczną. Sytuacja była dramatyczna, ponieważ u dziecka doszło do zatrzymania krążenia. Niestety, w pobliżu nie było ani jednej wolnej karetki.

Dramat w Swarzędzu. Nie żyje 4-latka

– W niedzielę o godz. 10:07 dyspozytor medyczny otrzymał zgłoszenie. Karetka, która stacjonuje w Swarzędzu, realizowała wtedy inne zgłoszenie – powiedział tvn24.pl Jakub Wakuluk z biura prasowego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.

Na miejsce skierowano najbliższy wolny zespół pogotowia. Byli to ratownicy z Pobiedzisk, które leżą około 20 km dalej. Jak przekazał Waluk, niedługo potem zespół odwołano i na miejsce skierowano karetkę z Poznania, której załoga właśnie skończyła pracę przy poprzednim wezwaniu.

Pięć minut po przyjęciu zgłoszenia o sprawie powiadomiono też Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. O tym, że dziewczynka potrzebuje pomocy, zostali też zaalarmowani strażacy ochotnicy ze Swarzędza.

Pierwsi w domu 4-latki pojawili się strażacy – 11 minut po tym, jak dyspozytor otrzymał zgłoszenie, rozpoczęli reanimację. Po dwóch minutach na miejsce dotarli także ratownicy LPR. Niestety, mimo udzielonej pomocy, życia dziewczynki nie udało się uratować.

Zawinił system?

– Doszło do tragedii, ale po dokładnym przyjrzeniu się sprawie jesteśmy pewni, że brak dostępnej karetki ze Swarzędza nie przyczynił się do śmierci dziecka – stwierdził rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.

Justyna Sochacka, rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, podkreśliła z kolei, że wezwanie śmigłowca w razie problemów z dostępnością karetek to standardowa procedura, bo LPR jest częścią całego systemu ratownictwa.

Jakub Waluk widzi jednak problem w systemie. Bezpieczeństwa mieszkańców Poznania chroni obecnie 13 zespołów pogotowia, kolejnych 13 przypada na cały powiat.

– Z danych GUS wynika, że w województwie wielkopolskim jest najmniej zespołów ratownictwa medycznego na mieszkańca. Wojewoda organizuje system ratownictwa, być może nastał czas, żeby nieco go rozszerzyć – podkreślił w rozmowie z dziennikarzami.

Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu do tej pory nie odpowiedział na pytania dziennikarzy w tej sprawie.