Apocalypsing to trend randkowy, który dostarcza emocji. Potem pojawia się niebezpieczeństwo

Agnieszka Miastowska
20 marca 2023, 14:02 • 1 minuta czytania
W 2020 roku niektórzy z nas faktycznie spodziewali się końca świata i przygotowywali się do niego wykupując zapasy papieru toaletowego i makaronu ze sklepów. Inni starali się randkować w pandemii, co zamieniło się we wręcz desperackie polowanie na partnera, by mieć przy sobie kogoś w czasie "apokalipsy". Teraz już wiecie, skąd nazwa tego trendu? Chociaż powstał w czasie pandemii, to o apocalypsingu mówimy zawsze, gdy z relacją ruszamy z kopyta – desperacko chwytamy się kogoś, by nie zostać samemu.
Apocalypsing trend randkowy, który został po pandemii. Jest niebezpieczny Pexels

Apocalypsing – trend randkowy pokolenia Z

Wszystko zaczęło się od pandemii, ale apocalypsing jest trendem, który był z nami już wcześniej i zostanie z nami długo po niej. Strach przed samotnością jest w końcu jednym z uniwersalnych lęków każdego z nas. Pandemia jednak pozwoliła to zjawisko konkretnie nazwać i opisać, ale o apocalypsingu można mówić zawsze, gdy ktoś już na początku relacji wykazuje dużą presję, by jak najszybciej wskoczyć na kolejne levele.

Trudno też mówić o apocalypsingu jako o trendzie okrutnym czy jednoznacznie negatywnym, gdy w przeciwieństwie do orbitingu, ghostingu czy pocketingu mamy wobec partnera jasne intencje.

Nie oszukujemy go i nie manipulujemy jego uczuciami, jednak angażujemy się tak szybko, że możemy wywierać na nim ogromną presję, która może skończyć się jego ucieczką przed związkiem z nami lub ekspresowym wejściem w relację. Jednak w relację, w której pominiemy naturalne etapy poznawania się, a wskoczymy z pełną mocą w "zaawansowany związek". A to może skończyć się mocnym zderzeniem z rzeczywistością.

Skąd się wziął apocalypsing? Gdy zaczęła się kwarantanna, dla par rozpoczął się okres "pandemicznego miesiąca miodowego", który niektórym pozwolił na zacieśnienie relacji. Jednocześnie zaczęły się czarne czasy dla singli, którzy zaczęli za wszelką cenę szukać swojego kwarantannowego Bae (pieszczotliwe określenie na tę jedyną osobę w naszym życiu – "before anyone else"). Zaczęli więc desperacko randkować, co zostało nazwane apocalypsingiem.

Gdyby się nad tym zastanowić, nic dziwnego, że międzynarodowy kryzys zdrowotny, którego jedynym rozwiązaniem była izolacja i całkowity brak dotyku, doprowadził wielu singli do małego szaleństwa. Gdy lęk przed zachorowaniem wzrastał, knajpy były zamknięte, a praca tylko przed ekranem komputera w domu, ludzie bardziej niż zwykle zapragnęli przynajmniej kogoś, z kim będzie można wieczorem obejrzeć film na kanapie.

Trzy kamienie milowe

Wyróżniono nawet trzy główne kamienie milowe, które mają pokazać nam, że nasz związek (pandemiczny czy popandemiczny) nosi znamiona apocalypisngu.

1. Nie wiesz, jak twój partner zachowuje się, gdy znika z twojego pola widzenia. Nie widziałaś jeszcze swojego partnera w różnych grupach ludzi, jak jego przyjaciele, znajomi, rodzina, współpracownicy czy kelner, u którego zamawia kawę. Z jednej strony odnosi się to do lockdownu, gdzie randki raczej trwały w domach lub parkach. Z drugiej, jeśli wchodzimy w związek, zanim "przetestujemy" partnera w różnych sytuacjach, możemy nie mieć pojęcia, jaką osobą jest naprawdę, gdy przestajemy być tylko we dwoje.

2. Twój związek nie został poddany żadnej presji/nowej sytuacji. Nie widziałaś jeszcze swojego partnera w żadnej nowej czy niekomfortowej dla niego sytuacji – nie wiesz, jak się zachowuje pod presją, jak reaguje na wyzwania czy problemy. Mimo tego jesteś przekonana, że "to ten jedyny, którego znasz na wylot". Faktem jest, że dopóki nie zobaczysz, jak twój partner radzi sobie z gniewem, stresem, strachem, nie poznasz go dobrze.

3. Nie przeżyliście razem burzy. Nie mieliście jeszcze szansy przeżyć żadnego konfliktu w waszym związku. To dobrze? Nie do końca, bo nie mieliście także szansy, żeby go przepracować. Kłótnie, dyskusje i starcia są równie ważne, co wyznania miłości. Musisz poznać partnera od tej strony, by wiedzieć, czy w czasie konfliktu będzie respektował twoje granice i szanował uczucia.

Początki relacji to czas, by zdobyć kluczowe informacje o swoim partnerze – pracować nad waszą kompatybilnością, ale też dostrzec możliwe red flags. W czasie pandemii nie było to możliwe, bo większość czasu spędzaliście w swoim własnym towarzystwie. Niemożliwe będzie także, jeśli przeskoczycie kilka schodków w zawiązywaniu relacji, by wskoczyć szybko na piętro "poważnego związku".

Jak rozpoznać inne objawy apocalypsingu?

Apocalypsing – głód dotyku i emocjonalnego wsparcia

Kto stosuje apocalypsing? Powody takiego zachowania mogą być różne, ale przede wszystkim robią to osoby, które z wielu powodów pragną szybkiego wejścia w nowy związek. Mogli dopiero co wyjść z poważnego, długoletniego związku i uważają, że nowa relacja uzdrowi ich z poprzedniej lub wprost przeciwnie – są sami od tak dawna, że nie chcą już czekać i po raz kolejny powoli przechodzić przez etap zapoznawania się. Próbują zatem przyspieszyć i fazy nowej relacji rozłożone naturalnie na miesiące czy lata skrócić do kilku randek.

Mówi się także, że apocalypsing to tren randkowy stosowany przez najmłodsze pokolenie Z, czyli ludzi między 17. a 26. rokiem życia. Jak to się stało, że niezależne do tej pory Zetki, które stroniły nawet od mieszkania razem, nagle chcą "poważnego związku na całe życie"?

To często najmłodsze pokolenie jest zmęczone angażowaniem się w twory związkopodobne, które jednak opierają się głównie na seksie, jak friends with benefits, lub polegają jedynie na swobodnym, ale niezobowiązującym spędzaniu czasu wspólnie, czyli situationship.

Młodzi rzucają się w apocalypsing z nadzieją, że kolejny partner zapewni im to, czego brakowało w poprzednich relacjach. I tak desperacko pragną kogoś obok siebie, że nie chcą widzieć jego wad. Desperackie poszukiwanie i idealizowanie partnera to największe niebezpieczeństwo apocalypsingu.