Volvo nigdy wcześniej nie sprzedało tak dużo samochodów. A na 2024 szykują parę perełek

redakcja naTemat.pl
15 lutego 2024, 10:15 • 1 minuta czytania
Rekordy mają do siebie to, że cieszą krótko, bo potem szybko trzeba zacząć pracować, by je przebić. I w takiej sytuacji jest Volvo Cars, które ma za sobą absolutnie rekordowy rok. Szwedzka marka nigdy wcześniej nie sprzedała tak dużo samochodów, wśród których króluje jeden model. A w tym chce sprzedać ich jeszcze więcej. I ma ku temu w ręce mocne argumenty.
Fot. Materiały prasowe

W 2023 Volvo Cars zanotowało 15-procentowy wzrost sprzedaży rok do roku i sprzedało łącznie 709 tysięcy nowych samochodów. To o 94 tysiące więcej niż rok wcześniej i o 4 tysiące lepszy wynik niż dotychczas rekordowy rok 2019. Przełożyło się też to na rekordowy zysk, który wyniósł aż 399 miliardów szwedzkich koron (ok. 151 miliardów złotych).

Jak to na wywodzącą się z Europy markę (choć dziś należącą do Chińczyków) przystało, najwięcej chętnych klientów ma w Europie. To kraje z naszego regionu odpowiadają aż za 42 proc. całej sprzedaży. Na drugim miejscu są Chiny (24 proc.), później USA (18 proc.), a pozostałe 16 proc. to reszta świata.

Co napędza sprzedaż w Volvo? Wedle najstarszej zasady świata „to zależy”. W tym przypadku od tego, czy patrzymy globalnie, czy regionalnie. Niezależnie od tego król jest jednak jeden: Volvo XC60, najpopularniejszy SUV premium. Na całym świecie tylko on odpowiada za 1/3 sprzedanych modeli. Później jest mniejszy brat XC40 (29 proc.), na trzecim miejscu z kolei większy brat XC90 (15 proc.), a wszystkie inne modele odpowiadają łącznie za 24 proc. sprzedaży.

Ciekawie robi się jednak w Polsce, gdzie Volvo XC60 jest generalnie najchętniej wybieranym autem premium w ogóle! Odpowiada za niemal połowę wszystkich aut sprzedanych przez Volvo (49 proc.) i na pozycji niezagrożonego lidera jest w szwedzkiej marce już od 15 lat. W 2023 Polacy kupili je 6133 razy. Dla porównania na drugim miejscu jest Audi A3 z wynikiem o niemal dwa tysiące egzemplarzy niższym. To przepaść, ale nie zaskakuje. Polacy i Europejczycy kochają przecież SUV-y.

Na podium – podobnie jak na świecie – jest jeszcze XC40 i XC90. Zaskoczenie! Same SUV-y, choć różnej wielkości. Generalnie 82 proc. kierowców w Polsce, jeśli już przychodzi do salonu Volvo, decyduje się właśnie na SUV-a.

To wszystko przełożyło się na również rekordowy rok w Polsce, które jest dla Volvo jednym z najprężniej rosnących rynków ostatnich lat. Polacy sięgali po Volvo 12 500, czyli o 15 proc. częściej niż rok wcześniej. Daje to im 2,6 proc. udziału w całym rynku.

Tak jak szczupak to król wód, tak benzyna to w Polsce królowa Volvo (jeszcze). 52 proc. wszystkich aut to "benzyniaki", 33 proc. to "stare dobre" diesle, a 15 proc. to hybrydy i elektryki. Tutaj jesteśmy w tle za światem i Europą. Globalnie 38 proc. sprzedanych Volvo to hybrydy (PHEV) lub pełne elektryki (BEV), a w Europie aż 58 proc..

Te proporcje jednak bardzo szybko się zmienią.

Volvo wycofuje całkowicie ze swojej oferty diesle i jest już na ostatniej prostej ich produkcji (podobno jeszcze zaledwie przez miesiąc można będzie zamówić diesla). A ponadto jest w sporej ofensywie elektryków. Absolutnym hitem 2023 roku jest nowe Volvo EX30, miejski elektryk, który wyprzedał się na pniu.

W najmocniejszej wersji będzie miał do 476 km deklarowanego zasięgu, zużycie na poziomie 17 kWh na 100km i 26,5 minuty czasu ładowania prądem stałym od 10 do 80 proc.. Najtańsza wersja zaczyna się w Polsce od 170 tys. złotych i zamawiając auto dziś, można spodziewać się go już nawet w maju, choć ostateczna dostępność i czas produkcji zależy od specyfikacji i wersji.

Przedstawiciele Volvo są przekonani, że EX30 znacząco "pociągnie" sprzedaż w tym roku. Do tego w pierwszej połowie tego roku wystartuje produkcja następcy kultowego Volvo XC90, czyli w pełnie elektrycznego EX90. Ma być to technologiczne arcydzieło ze specjalnym lidarem umieszczonym na dachu (lidar to połączenie lasera z teleskopem), który będzie np. w stanie wykryć w nocy leżącą pękniętą oponę kilkaset metrów przed nami na drodze. Przedstawiciele mówią wprost, że ma być to najbezpieczniejsze auto, które kiedykolwiek stworzyli. I to bezpieczeństwo oraz zaawansowanie będzie kosztować, ceny zaczynają się od 400 tys. złotych.

Volvo jest w czołówce peletonu producentów, jeśli chodzi o elektryfikację swojej gamy. Dziś zapowiada, że od 2030 roku będzie produkować tylko pojazdy elektryczne i do tego przygotowuje swoją gamę. Choć na razie nie ma oficjalnego elektrycznego odpowiednika najpopularniejszego XC60, to trzeba by być naiwnym, by nie sądzić, że Volvo nad nim nie pracuje. I można się spodziewać, że za jakiś czas o nim usłyszymy. W końcu jest już EX30 i EX90, to czekamy na EX60.

Z jednej strony perspektywa całkowitego wycofania się z produkcji spalinówek do 2030 roku może przerażać kierowców, z drugiej strony to sześć pełnych lat. W świecie motoryzacji to przecież ogrom czasu. Volvo w gamie wciąż ma jeszcze "normalne" XC40, XC60, XC90, S90, V90, S60, V60, które w tym czasie mogą doczekać się jeszcze czy to liftingu, czy to zupełnie nowej generacji. Tak na pożegnanie.