Media uwielbiają miejskość. Rzadko spoglądają na małe miejscowości i ich mieszkańców. Myślą i analizują miastem. Normalnym nazywają to co normalne w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. Wielcy obywatele małych miejscowości muszą się dostosować?
Z pasją obserwuję płynną nowoczesność oraz marki narodowe
Mońki – miasto w województwie podlaskim, w powiecie monieckim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Mońki. Na jednym z miejskich serwisów internetowych znajduję wśród wydarzeń kulturalnych Święto Ziemniaka, Festiwal Muzyki Tanecznej, wspomnienia Pochodów Pierwszomajowych. Są też Dni Moniek. Mońki to symbol polskiej emigracji po 2004 roku. W co dziesiątym gospodarstwie domownicy deklarują, że ktoś z ich bliskich przebywa poza granicami kraju. Kiedyś powiat określany był mianem zagłębia dolarowego. Dziś większość emigruje do Wielkiej Brytanii.
10 000 mieszkańców, a wśród nich młody, pozytywnie nastawiony do życia aktor. Ma zaledwie 24 lata. Po skończeniu szkoły aktorskiej w Krakowie i uczelni w czeskim Brnie, pierwszą pracę dostał w Operze Krakowskiej. Dziś ma już etat w Operze i Filharmonii Podlaskiej - nowej instytucji, której mocną stroną są liczby. Kosztowała 220 milionów, ma 30 milionów rocznego budżetu, za sobą dopiero jeden pełny sezon, w którym gościła 207 000 widzów. Rafał Supiński - to właśnie z nim postanowiłem porozmawiać, aby dowiedzieć się, jakie szanse na sukces ma w Polsce "obywatel < 100 000". Czy pochodzenie z małej miejscowości ogranicza rozwój zawodowy?
Jak wyglądały Twoje pierwsze występy?
Zaczynałem od śpiewania na festynach, weselach... okropne doświadczenie.
Co w tym okropnego?
Śpiewasz na festynie w małej wsi, coś z Czerwonych Gitar, w tandetnych strojach muszkieterów. Na scenę wchodzi pijany facet i zabiera ci mikrofon. Ochrona nie reaguje. Kobiety, które ci towarzyszą nie wiedzą jak się zachować. Nie jest to zabawne. Próbujesz to ograć, ale to niełatwe.
Uczyłeś się wtedy w jakiejś szkole muzycznej?
Nie, uczyłem się w szkole w Mońkach. Świetna szkoła, dobra atmosfera.
Wyjazd z Moniek to była ucieczka?
Nie, pójście za marzeniami...
Wybacz. Serio?
Wiadomo, w małej miejscowości jest tak, że wszyscy żyją życiem innych. Gdy zachodziłem na zajęcia teatralne, artystyczne często spotykałem się z różnymi dziwnymi podtekstami rówieśników.
Śmiechy cię nie zniechęciły?
Oczywiście, że nie! Tylko podbijały moją ambicję. Jeśli czujesz, że to co robisz jest OK, to zmierzasz do celu. Od razu po liceum dostałem się do szkoły teatralnej w Krakowie. Gdy miałem 16 lat, nauczyciel śpiewu stwierdził, że mam predyspozycje. Polecił szkołę muzyczną, ale nie było mnie stać na przeprowadzenie się do Białegostoku.
To dlatego zacząłeś śpiewać na festynach...
Między innymi. Uważam, że pieniądze trzeba inwestować w samorozwój. Szkoła wiele mi dała, ale gdy widziałem jakieś braki, to jechałem na Międzynarodowe Warsztaty Tańca Współczesnego w Bytomiu, warsztaty wokalne czy kurs techniki Alexandra.
Pracujesz w nowej instytucji. To dopiero drugi sezon Opery i Filharmonii Podlaskiej. To dobre miejsce dla artysty?
Fantastyczne. Opera i Filharmonia Podlaska daje mi możliwość rozwoju artystycznego. Rozwijam się, dorastam razem z tą instytucją.
Czy następne miasto, w którym będziesz pracować, będzie mieć nazwę obcojęzyczną? Jakie masz plany?
Nie lubię mówić o planach. Wolę je realizować. (śmiech) Ale faktycznie moja droga zawodowa może się okazać podróżą. Najwięcej pracy jest w Warszawie. Jednak wielu moich znajomych chodzi na castingi i nie mają pracy, choć są znakomitymi artystami. Występują w serialach, bo gdy po szkole nie pracujesz, włącza się blokada. Boisz się wychodzić na scenę. Szukam też managera.
Jesteś zdolnym artystą?
(śmiech) 99% to ciężka praca.
Dlaczego masz problem z powiedzeniem, że jesteś utalentowany? Domena ludzi z małej miejscowości?
Może. Nie lubię mówić o sobie. Nie muszę o tym wszystkim opowiadać, ale wiem, na co mnie stać.
Wiara w siebie jest ważna na początku kariery?
Jeśli lekkoatleta nie wierzy, że wygra swój bieg, to niech nie wychodzi nawet na start. Siła bierze się z wiary, a nie z samej siły. Ważny jest też mentor. Gdy spotykasz szlachetnych ludzi, sam stajesz się szlachetniejszy. Moim mentorem jest Janusz Szydłowski. Pan profesor uczył mnie nie tylko aktorstwa, ale tego jak, odnaleźć się w środowisku. Przydaje się pracowitość, skromność i pomysł na siebie. Odwaga.
Jest szansa, że jeszcze kiedyś zaśpiewasz na weselu?
Co najwyżej u mojego brata! (śmiech)
Rafał Supiński nagrał jakiś czas temu z Edytą Krzemień cover piosenki z filmu "Zaplątani". Powyżej teledysk. Życzę mu, aby na jego talencie wkrótce poznały się studia nagraniowe. Ma fantastyczny, disneyowski głos.
Grzegorz Grzybek
---
Na Podlasiu turysta spotka się z wieloma wyjątkowymi "Dniami". Jest "Dzień Ziemniaka" w Mońkach, "Dzień Mleka" w Wysokiem Mazowieckiem czy "Dzień Truskawki" w Korycinie. Jeśli ktoś pomyślał, że piszę o tych miejscach i wydarzeniach prześmiewczo, to jest w wielkim błędzie. Wystarczy przypomnieć niemiecki Oktoberfest, który jest jedną z najpopularniejszych imprez na Świecie. Mieszkańcy świętują to co jest im bliskie, związane z ich pracą. Z punktu widzenia turysty ma to swój - oczywisty - smak i pożądaną egzotykę.