"Co by tu jeszcze spieprz...ć, panowie? Co by tu jeszcze?" Skończyły się już żółte kartki dla PiS. Każdy polityk tej partii dostaje już tylko od protestujących, wkurzonych i niezadowolonych Polaków kolejne czerwone kartki. PiS stracił mandat zaufania społecznego. Jeszcze jest na boisku, ale w grze nie ma i nie było wśród nich dobrych rozgrywających. Są za to „napastnicy” w negatywnym tego słowa znaczeniu. Minęło zaledwie niecałe dwa i pół miesiąca od wyborów, a PiS straciło 12% poparcia. To prawdziwy fenomen w krajach demokratycznych.
W swoich tekstach z czystą premedytacją nie używam pełnej nazwy. Posługuję się skrótem partii Jarosława Kaczyński, ponieważ nie zamierzam rozwijać go w bliskim sąsiedztwie takich słów jak: demokracja, prawo, wolność słowa. Nazwa PiS jest najzwyczajniej zaprzeczeniem polityki realizowanej od samego początku przez tę partię. To tak, jakby napisać „piękna tragedia” albo… „dobra zmiana”.
Zawiedzeni „dobrą zmianą”
Według sondażu przygotowanego przez IBRiS, opublikowanego 8 października, komitet PiS z 39% po wyborach, stracił aż 12%. Jest to zjawisko bardzo rzadko spotykane. Zwykle wygrani dostają od swoich wyborców kredyt zaufania i czas na spełnienie obietnic wyborczych, przygotowanie resortów oraz prace w komisjach sejmowych. Ba! Czasem nawet mały ruch w kierunku zapowiadanych zmian może dać zwycięzcom kilkuprocentowy wzrost notowań. Niektórzy posłowie przechodzą do wygranych, chcąc unieść się na fali popularności ugrupowania. Takie wędrówki miały już miejsce w poprzednich kadencjach między PO - PiS, czy na odwrót. Do klubu parlamentarnego PiS nikt jednak nie puka, nie ma żadnych transferów. Politycy patrzą po prostu w przyszłość, a o tej nie można powiedzieć, że jest świetlana dla partii prezesa.
PiS pod tym względem jest prawdziwym fenomenem w państwach demokratycznych. Sondaże stopniały w ekspresowym czasie do 27%, ponieważ te wartości demokratyczne wszyscy ludzie Kaczyńskiego, zaczęli bezwzględnie niszczyć, poniewierać nimi i zaprzepaszczać .
Przyznam się bez bicia, że początkowo nie wierzyłem w takie pospolite ruszenie w Polsce. I jestem tak mile zaskoczony, że aż trudno to opisać. W dwudziestu polskich miastach tysiące protestujących ludzi. Całe rodziny, małżeństwa z dziećmi, osoby starsze. Wszyscy z transparentami. I wszyscy mówiący jednym głosem – nie damy ruszyć Konstytucji RP, zniszczyć demokracji, zakneblować ust mediom publicznych, walczymy o wolne media. To jest właśnie patriotyzm, to jest obrona niepodległości Polski przed pisowskimi władzami. Te wartości próbuje zawłaszczyć sobie Kaczyński, ale nikt mu na nie nie dał wyłączności.
"Pamiętajcie, że nie wszyscy Kurscy są do kitu!" – wykrzyczał w sobotę do tłumu Jarosław Kurski, brat Jacka, biorący czynny udział w manifestacji w obronie wolnych mediów. Słowa te wyemitowano w głównym wydaniu Wiadomości TVP, w „jedynkowym” newsie. Prezes Telewizji Polskiej S.A.., który rozsiadł się wygodnie w fotelu dzień wcześniej musiał poczuć się mało komfortowo. „Ciemny lud” tego nie kupił. A tych ludzi będzie dołączało do protestów KOD-u jeszcze więcej.
Podczas manifestacji nie ma potrzeby interwencji policji. Ludzie są spokojni. Nie „przyklejają” się im do rąk kostki brukowe, czy fragmenty oznakowania ulicznego. Miasta nie wyglądają później, jak po przejściu tsunami. Za to tzw. marsze niepodległościowe „patriotów” w kominiarkach przypominających pola bitew. A to wszystko w myśl sloganów: ojczyzna, nauka, cnota.
Ci co „dadzą sobie” rękę uciąć pytają – dlaczego?
Krew mnie zalewa, kiedy czytam stale to samo „spod klawiatur” zwolenników PiS. „Nie chodzi o demokrację. TK jest upolityczniony i niepotrzebny”, „protestują kwiczące świnie oderwane od koryta”, „prawo Kalego”. „Dlaczego chcecie pozbawić władzy ludzi wybranych w demokratycznych wyborach?” Odpowiedź jest prosta. Ponieważ prezes Kaczyński podczas kampanii wyborczej przekonywał o dialogu z opozycją, otwartości, zaniechaniu zemsty i odwetu. Nie wspomniał natomiast o „nocnych zmianach”, zamachu na demokrację, tworzeniu dziwnej „legislacji” PiS niezgodnej z Konstytucją RP. Nie powiedział, że w prezydencie Dudzie będzie miał wiernego notariusza, a premier Szydło nie jest merytorycznie przygotowana do kierowania rządem. Kaczyński nie zająknął się na wiecach wyborczych, że będzie odwracał się od UE, a jego idolem jest od lat Orban. Nie pochwalił się, że będzie dążył do władzy absolutnej i zmian w Konstytucji RP, Nie napomknął też, że z list PiS startuje Ziobro – dzisiaj I sprawiedliwy szeryf IV RP, gliniarz, prokurator i sędzia w jednej osobie. Czy skazanym, nie na sukces, ale szybko ułaskawiony. I szefie MON – „nocnym stróżu prawa”, tropicielu zdrajców narodu, który całą kampanię przesiedział w szafie. Przypadek? Nie sądzę! Prezes reklamując „dobrą zmianę” nie powiedział, że osobom, które zajmą wysokie stanowiska w państwie obcy jest „język dyplomacji”. O pakiecie socjalnym, czyli marzeniach nie do spełnienia nie pomnę. Nazbierało się tego trochę.
Tych zwolenników PiS nie da się przekonać do innych argumentów. I nawet nie zamierzam tego robić. Ludzie nie wychodzą na ulice polskich miast, bo nudzi im się w domach, dla zabicia wolnego czasu w weekend. Polacy PROTESTUJĄ, bojąc się autorytarnych, samodzielnych, szkodliwych rządów Kaczyńskiego, człowieka z zapędami totalitarnymi. Manifestują ci, którzy drżą o swoje bezpieczeństwo, swoją przyszłość i przyszłość swoich dzieci. Siła, wolność i wiara w PRAWDZIWĄ dobrą zmianę jest w nas – całe szczęście, że szybko wspólnie to zrozumieliśmy. A razem możemy więcej! Ruszyła machina, której nikt już nie jest w stanie zatrzymać.
BÓG, HONOR, OCZYZNA! APEL! Wręcz ogromna prośba
Parlamentarzyści PiS, SD i PR, jeśli tak ważne są dla was prawicowe, fundamentalne wartości, jak: Bóg, Honor, Ojczyzna, noszone przez was na sztandarach z orłem w koronie, uderzcie się dzisiaj w piersi, przyznajcie się do kłamstw i manipulacji, w które uwierzyło 5 milinów Polaków. Postąpcie honorowo dla dobra ojczyzny. Nie pomoże już wam sztab doradców, ocieplanie wizerunku, zmiana retoryki z mowy nienawiści na politykę miłości. Naród już w to nie uwierzy. Za dużo wydarzyło się, za wiele zostało powiedziane. Macie większość sejmową, dzięki zaledwie czterem mandatom. Mandat zaufania społecznego straciliście. Wyjdźcie z tego z twarzą. Pozwólcie Polakom wybrać jeszcze raz, jeśli jesteście przekonani do swoich racji. W innym przypadku, co jest bardzo realne i nieodległe, Polacy zastosują wobec was „obronę konieczną”, zanim zaczniecie zagryzać się sami.