Reklama.
Podczas, gdy szefowa polskiego rządu tłumaczyła się przed eurodeputowanymi, a nie poszło jej łatwo mi.in z Guyem Verhofstadtem – szefem europejskich liberałów, Rebeccom Harmas, czy z samym przewodniczącym PE, Martinem Schulzem, TK w Polsce zapowiedział zbadanie pisowskiej ustawy o trybunale zgodnie z Konstytucją RP. Nowelę zaskarżyli posłowie PO, PSL i Nowoczesnej, I prezes Sądu Najwyższego, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Trzeba przyznać, że to mocny kaliber. Wszystkie wnioski TK połączył do wspólnego rozpoznania i wyznaczył uczestnikom postępowania termin do 29 stycznia na złożenie pisemnych stanowisk. Do sprawy zostało wyznaczonych 12 sędziów.
Premier Szydło natychmiast po powrocie ze Strasburga zakomunikowała, że PiS nie chce już większości w TK i zaprosiła opozycję do rozmów. Zaproponowała skład piętnastoosobowy, z czego ośmiu sędziów miałaby wybrać opozycja. Nowoczesna, PO i PSL nie zgodziły się na takie rozwiązanie, argumentując, że to upolitycznienie TK i działanie niezgodne z prawem.
27 kwietnia br. upływa kadencja sędziego Mirosława Granata. I to będzie test na przestrzeganie konstytucji przez marszałka Sejmu i prezydenta. Chodzi o zaprzysiężenie na to miejsce jednego z trzech sędziów, od których ślubowania nie przyjął prezydent Duda. Zatem przez ponad trzy miesiące sytuacja z TK pozostaje w zawieszeniu. Trzeba pamiętać, że niebawem będą wygasać kadencje kolejnych sędziów, a wtedy, jeśli klub PiS będzie miał jeszcze większość sejmową i poparcie Kukiza może znów rozpocząć tworzenie „prawa równoległego”w postaci ustaw na swoją korzyść. A z poparciem Kukiz'15 będzie raczej trudno. Podczas spotkania z premier Szydło, Paweł Kukiz dowiedział się, że rząd zgodzi się na przyjmowanie uchodźców. Kukiz natychmiast podjął decyzję o referendum w tej sprawie, tym samym nie zgadzając na taką politykę PiS. Polacy mieliby wypowiedzieć się, czy zgadzają się na przyjęcie uchodźców. Więc jest już pierwszy poważny zgrzyt na linii PiS - Kukiz'15.
Podczas spotkania wyjazdowego w podwarszawskiej Jachrance (15 – 16 stycznia br.), Kaczyński uświadomił zebranym, że przed PiS trudne dwa miesiące, a wiosną spodziewa się dużo protestów. Pójściem na kompromis prezes PiS chciał stworzyć iluzję, że nie ma już zamieszania wokół TK, klub sejmowy, rząd i prezydent chcą dialogu z opozycją dla dobra Polski. Manewr ugodowy miał też uśpić czujność KE. Kaczyński liczył również na to, że ucichną protesty w obronie wolności. A to wszystko nie da powodów zagranicznym mediom do krytykowania pisowskich władz. A co z ustawą medialną? Przecież to był drugi, budzący kontrowersje temat w PE, na którym również skupieni są unijni komisarze. Jak zamierza z tego wybrnąć prezes PiS? Musiałby odwołać Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Kurski jest przecież czynnym politykiem ekipy rządzącej, a to kłóci się z zapowiadanym odpolitycznianiem i pluralizmem w mediach publicznych. Poza fotelem prezesa przy Woronicza, zostało już obsadzonych wiele innych stanowisk w telewizji publicznej i w radiu.
Do końca stycznia Trybunał Konstytucyjny w dwunastoosobowym składzie zbada pisowską nowelę o TK. Zarówno prezes Rzepliński jak i opozycja zdają sobie sprawę z triku, który próbował zastosować PiS. Upolitycznienie TK przez opozycję dałoby pretekst Kaczyńskiemu, żeby poskarżyć się w UE.
Aby uzyskać chociaż częściowo efekt, Kaczyński musiałby wycofać się z większości uchwalonych ustaw, łącznie z medialną, o służbie cywilnej, jak i noweli o kompetencjach policji oraz innych służb. Kontrowersyjny jest również pomysł o zmianie ordynacji wyborczej, czyli połowa posłów wybranych w JOW - ach, a druga w proporcjonalnym głosowaniu. Z tego wszystkiego prezes PiS nie wycofa się. To pokrzyżowałoby mu plany w dążeniu do rządów autorytarnych. Teraz w ogóle sprawa jakichkolwiek rządów PiS, SD i PR staje pod znakiem zapytania, ponieważ Zjednoczona Prawica otoczona jest z kilku stron. Kaczyński może niebawem usłyszeć... "i MAT".