Przed wakacjami dwaj przyjaciele umówili się na spotkanie.
- Jaki prognozujesz wynik jesiennych wyborów? - spytał Adam.
- Sondaże wyglądają nie najlepiej - westchnął Piotr – ale myślę, że to się zmieni. Wyborcy są za mądrzy, żeby chcieli sami sobie ograniczać prawa obywatelskie. Nikt nie będzie chciał policyjnego kraju inwigilacji, szalonej ekonomii i rządów faceta z kotem. Przez wakacje emocje ostudzą się i wszystko wróci do normy. To zupełnie niemożliwe, żeby po tym co oni zrobili poprzednio, znowu ich wybrali.
Jesienią po wyborach przyjaciele spotkali się ponownie.
- No trudno wygrali - westchnął Adam - jakoś to przeżyjemy, nie ma czym przejmować się. Wszyscy uczą się na własnych błędach. Po ostatnich rządach przekonali się, że nikt nie chce państwa nietolerancji. Teraz ci sami ludzie będą starali się być świętsi od papieża, żeby nikogo do siebie nie zniechęcić.
- Masz rację - przyznał Piotr. Jakoś to przeczekamy, na cztery lata po prostu wyłączymy telewizor i jakoś to minie.
Przyjaciele spotkali się po miesiącu.
- Co sądzisz o tym ułaskawieniu? - spytał Adam.
- Nieprawdopodobne - ocenił Piotr, a ten skandal z sędziami? Naczytali się Carla Schmitta. Cała Europa nas potępia. Ale spoko, zorientują się, że przesadzili. Jestem pewien, że dalej nie posuną się.
W grudniu przyjaciele razem poszli na pierwszą manifestację.
- Nie wiem czy dobrze robimy - zastanawiał się Adam - może lepiej ich nie drażnić? Przecież to samo musi zawalić się. Nikt nie będzie chciał oglądać telewizji na takim poziomie. Żeby przekonać przeciwników muszą być obiektywni i niezależni.
- Jesteś tego pewien? - zastanawiał się sceptyczny Piotr. A co będzie, jak zabiorą koncesje pozostałym stacjom i będą jedynym nadawcą? Widzisz, że prawo łatwo można zmienić.
- Nie, to niemożliwe - zaoponował Adam - przecież wolne media to standard demokracji. Nikt nie pozwoli na ich monopolizację.
Kilka dni później Adam próbował włączyć swój ulubiony kanał, bez skutku. To pewnie awaria, pomyślał. Niemożliwe żeby przestali nadawać. Z ciekawości włączył telewizję publiczną.
- O Boże co to za gęba - pomyślał przerażony, niemożliwe, żeby ktoś opowiadał takie bzdury. Oni nie mogą się do tego posunąć.
Po kilku dniach koledzy spotkali się na porannej kawie.
- Czytam o projekcie ustawy inwigilacyjnej - westchnął zatroskany Adam. To nie ma nic wspólnego z demokracją. Nie wierzę, żeby się na to zdecydowali. Są przecież pewne niepodważalne standardy, przecież żyjemy w środku Europy. Nikt nie zezwoli na masową inwigilacje. Ludzie wyjdą na ulice.
- Coś dzwoni - przerwał mu Piotr - czy to nie Twój telefon. Adam odebrał.
Szanowny panie Adamie, usłyszał ciepły kobiecy głos. Dzwonię z Centralnego Biura Wspomagania Demokracji. Przyjaźnie przysłuchiwaliśmy się pana rozmowie i nie jesteśmy z niej zadowoleni. Proszę pamiętać, że demonstracje przeciwko naszej demokracji są antydemokratyczne. Od obywateli oczekujemy pomocy w budowaniu demokracji a nie nieposłuszeństwa. Ostrzegamy, że w przypadku podobnych antydemokratycznych zachowań będziemy zmuszeni odłączyć pana telefon.