Kontynuując moje rozważania kwestii zagranicznych na styku biznesu turystycznego i podróżowania w ogóle, zaczęłam się zastanawiać, gdzie w tym całym zamęcie polityczno-ekonomicznym znalazła się obecnie Hiszpania, postrzegana od dawna jako jeden z najlepszych krajów-rajów turystycznych.
Według niektórych rankingów, które ostatnio przeglądałam, chyba nawet tu w NaTemat, Hiszpania uplasowała się na ostatnim miejscu w UE jako kraj, w którym nie ma dobrych perspektyw pracy i rozwoju dla młodych obywateli. Liderem w tym rankingu była Estonia. Hiszpania, ze swoimi problemami gospodarczymi – dużym bezrobociem, nie daje młodym szansy na dobry życiowy start. Ale za to w rankingu prestiżowego naukowego magazynu medycznego „Lancet” Hiszpania została oficjalnie okrzyknięta najzdrowszym krajem do życia w Europie i wyprzedziła wiele krajów pozaeuropejskich, uchodzących za takie, gdzie żyje się świetnie. Jak widać, ażeby żyć zdrowo, wcale nie potrzeba na to dużych pieniędzy.
Wśród kryteriów przyjętych przez angielski opiniotwórczy „żurnal” medyczny znalazły się dane statystyczne zebrane w ciągu 20 lat w zestawieniach European League Table, takie jak średnia długość życia (w Hiszpanii 81,4 lat), średnia długość życia w dobrym zdrowiu (w Hiszpanii 70,9 lat) oraz inne czynniki mające wpływ na długie i szczęśliwe życie. Na zdobycie przez Hiszpanię pozycji lidera w tak ważnym rankingu miały też istotny wpływ takie zalety zdrowego hiszpańskiego la vida jak słynna śródziemnomorska dieta, wspaniały klimat z dużą ilością słońca, zwłaszcza w południowych prowincjach, zamiłowanie do różnych form ruchu, a zwłaszcza chodzenia pieszo, oraz mentalność społeczeństwa. I nie chodzi tu tylko o obowiązek celebrowania sjesty, czy przysłowiowe mañana, czyli spokojnie-bez stresu (w ogólniejszym rozumieniu), ale o wyjątkowe cechy, takie jak życzliwość, empatia, zamiłowanie do wspólnego spędzania czasu w dużym gronie, a także silne więzi rodzinne i stosunek do osób starszych – ogromna troskliwość wobec nich i dawanie im poczucia, że są ważni, kochani i niezbędni w społeczeństwie. A to powoduje, że chce się długo żyć.
Mnie Hiszpania urzekła już dawno, kilkanaście lat temu, kiedy po raz pierwszy spędziłam wakacje w Andaluzji. Teraz, z każdym kolejnym wyjazdem i coraz dłuższymi tam pobytami, zaczynam doceniać, a wręcz czuć na własnej skórze wszystko to, co ten kraj ma najlepszego do zaoferowania. I chętnie do tej listy zalet opublikowanej przez „Lancet” dorzucę jeszcze więcej, i chociaż są to moje subiektywne odczucia, zapewne wiele osób – miłośników Hiszpanii – je podzieli.
Tymczasem, marząc o długiej i ciepłej emeryturze pod andaluzyjskim słońcem, zastanówmy się nad tym, czy na nadchodzący sezon urlopowy Hiszpania nie stanowi najlepszego wyboru na spędzenie udanych wakacji. A może już nawet nie za bardzo mamy jakikolwiek wybór?
Gracja, Turcja – oblężone przez uchodźców z Syrii i mnóstwo hoteli w nadmorskich kurortach wystawione na sprzedaż. Tunezja, Egipt – zagrożone zamachami terrorystycznymi, nie wspominając już o innych krajach tego regionu objętych regularną wojną. Kraje skandynawskie – zimno, i tylko ktoś, kto lubi wyprawy podbiegunowe, może tam dobrowolnie pojechać na letnie wakacje (Skandynawowie przyjeżdżają na południe Hiszpanii, aby tam korzystać z terapii słońcem, są nawet specjalne sanatoria). Wybór nam się coraz bardziej zawęża i nawet zastanawiając się nad wyjazdem na drugą półkulę naszego globu, nie możemy lekceważyć takich zagrożeń jak wirus Zika, który obecnie wyeliminował kraje Ameryki Środkowej i Południowej z turystycznej mapy świata. Strach lecieć nawet na karnawał do Río de Janeiro, bo podobno ten wirus przenosi się także drogą płciową…
A zatem Hiszpania, por favor. Ja już zaplanowałam i zamierzam wychwalać dalej.
Zapraszam także na: www.polskamuzulmanka.blog.pl oraz lektury naszej (mojej i mojej córki Moniki Abdelaziz) książki o współczesnym Egipcie pt. „Księżyc zza nikabu”.