Od 2011 roku dzień 1 marca jest Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Czy nie lepszym dla budowania świadomości i poczucia patriotyzmu byłoby ustanowić go świętem narodowym i dniem wolnym od pracy? Wyobraźmy sobie obchody dzisiejszego święta, gdyby możliwość zaangażowania się w nich mieliby wszyscy obywatele. Prawdziwa uroczystość i towarzyszące mu uczucie autentycznego uniesienie. Przemówienia, pochody ku czci, gloryfikowanie bohaterów, inscenizacje walk, apele i akademie szkolne, w których udział bierze cały kraj.
Grzegorz Majewski. Łodzianin, matematyk, polityk i społecznik.
Idylliczny nastrój psują tylko jacyś krnąbrni defetyści. Ktoś delikatnie zwraca uwagę na ekscesy czy bandyckie czyny jakich dopuszczali się owi bohaterzy. – Takie oskarżenia formułować mogą jedynie potomkowie łotrów mordujących i katujący tych dzielnych żołnierzy. To dzieci i wnuczęta tych, którzy przez lata dążyli do wymazania ich z pamięci zbiorowej i do zepchnięcia w zapomnienie – odpowiadają jedni. – Co prawda jakieś drobne niegodne sytuacje miały miejsce i pewnie się zdarzały, ale to nic szczególnego, jak to na wojnie. Z resztą były one zwykłym marginesem tych wielkich wydarzeń – dodają drudzy. Czy musimy sobie wyobrażać taki dzień? Nie, bo taki dzień istnieje i obchodzony jest 14 października, tylko że nie w Polsce, a na Ukrainie i jest to święto narodowe, które przypada w dzień utworzenia UPA.
Historia nie jest czarno-biała
Żołnierzem jest ten, kogo do służby powołano lub ten kto sam decyduje się na walkę. Jak wielu wojskowych potwierdzi, kadet staje się nim jednak dopiero po złożeniu przysięgi. Przysięga wojskowa jest deklaracją woli i podjęciem zobowiązania wobec państwa i jego obywateli, potwierdzona aktem ślubowania wyrażającym cele i zadania postawione żołnierzom przez ich narody.
W związku z podjętym zobowiązaniem żołnierz ze swej natury wykonuje rozkazy i podlega decyzjom przełożonych. Z jednej strony jest to układ hierarchiczny, a z drugiej determinowany wzajemnością odniesienia. Nie ma dowódcy bez żołnierzy, a drużyny bez kaprala. Jak zatem możemy nazwać kogoś kto decyduje się walczyć pomimo braku jakiekolwiek zwierzchnictwa? To zwykły maruder, zawadiaka żeby nie powiedzieć rozbójnik. Wszystko zależy od punktu, w którym siedzimy i dokonujemy oceny, bo przez przeciwną stronę konfliktu, nawet bohater, może być uznany za swego rodzaju bandytę lub terrorystę. Terroryzm ze swojej idei to działanie które nie ma szans na odniesienie sukcesu militarnego, a jego jedynym efektem jest wzbudzanie strachu wśród ludności cywilnej. Takie właśnie były skutki działania zarówno UPA, jak i podawanych za przykład do naśladowania „żołnierzy” wyklętych.
Przeciw hipokryzji
Jest w historii Polski wielu godnych bohaterów, których warto czcić i na których można się wzorować. Od Kościuszki, przez Dąbrowskiego po Daszyńskiego i niepodległościową walkę Piłsudskiego. Od Mickiewicza, Słowackiego i Chopina, przez Sienkiewicza, Prusa i Konopnicką, do Tuwima, Leśmiana i Gombrowicza. Także tych mniej znanych z imienia i nazwiska, od romantycznych uczestników insurekcji, przez przedstawicieli polskiego pozytywizmu, do powstańców śląskich i zwycięskich Wielkopolan. Z tego względu Polki i Polacy, my, naród nie możemy narzekać na brak wyboru w budowaniu tożsamości narodowej.
Dlatego dziwi mnie dzisiejsze świętowanie, oparte na tak świeżych i niezabliźnionych jeszcze ranach minionego XX wieku. To swoiste igranie z ogniem i podsycanie atmosfery, która tak naprawdę nikomu nie służy. Wewnętrznie wciąż dzieli, a na zewnątrz może spotkać się jedynie z brakiem zrozumienia. Zdziwienie moje potęguje zachowanie Prezydenta Andrzeja Dudy, który z jednej strony wymaga wrażliwości od Ukraińców, względem tego czego dopuścili się bandyci z UPA wobec ludności polskiej, a sam bierze udział w obchodach upamiętniających i lansujących na bohaterów m.in. „żołnierzy” NSZ, których działania na terenach obecnej Ukrainy i Białorusi były jednoznaczne. Jak w dniu dzisiejszym mogę wytłumaczyć swoim znajomym z Ukrainy udział Prezydenta mojego państwa w ceremonii gloryfikujących formację, wśród której znajdują się zbrodniarze i faszyści? W tym kontekście jedyne słowa jakie byłyby godne dzisiejszego święta nie powinny brzmieć: "Cześć i chwała bohaterom. Wieczna chwała poległym", a powinny raczej wyrażać empatię, odzwierciedlać punkt widzenia i uwzględniać zrozumienia sytuacji z dwóch stron: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.
Człowiek, godność, społeczeństwo!
Trzeba dziś zrezygnować z budowania tożsamości narodowej na bohaterach, których zasługi w odrodzeniu Polski ograniczają się do zwalczania „konfidentów”, ludności innej narodowości, czy nawet pobratymców biorących udział w reformie rolnej, bądź zwykłych ludzi chcących w ograniczonych warunkach suwerenności odbudować kraj ze zniszczeń wojennych. Negacja takich postaw jest tym bardziej uzasadniona, ponieważ podejmowali oni swoje działania bez wyraźnych rozkazów czy odpowiedzialności wobec siły zwierzchniej. Nie powinno się opierać fundamentów państwa i współczesnego patriotyzmu na zjawisku ogólnym pn. „żołnierze wyklęci”, bo wrzucanie do jednego worka takich organizacji jak: Armia Krajowa, Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj z członkami Narodowych Sił Zbrojnych, wyraźnie zakłóca optykę i uniemożliwia jednoznaczną ocenę, a w konsekwencji po raz kolejny zamiast jednoczyć, dzieli obywateli na dwa obozy. Trzeba odejść od pompatycznego wezwania: „Bóg, honor, ojczyzna” na rzecz prawdziwie patriotycznej postawy czasu pokoju, zdefiniowanej przez pozytywistyczną pracę u podstaw i lewicową wrażliwość, wyrażającą się maksymą: „Człowiek, godność, społeczeństwo!”.