Reklama.
Minister Morawiecki wielokrotnie zapewniał nas, że nowe prawo karno-skarbowe przyniosło szybki efekt. Już w 2016 roku ministerstwo finansów miało wypracować bardzo dużą nadwyżkę w stosunku do planu. Uszczelnienie miało dotyczyć zwłaszcza podatku VAT, to tu bowiem posiadamy największą lukę podatkową. Po publikacji wstępnych danych za rok ubiegły okazało się, że nie tylko nie wypracowano nadwyżki w Vacie, ale co gorsze realna ściągalność tego podatku spadła.
Rząd tłumaczy, że przyczyną słabego wyniku grudnia są wyjątkowo wysokie odpisy z tytułu inwestycji. W obliczu zwolnienia trzech dyrektorów kluczowych departamentów podatkowych i wiceministra odpowiedzialnego za zwalczanie przestępczości gospodarczej, takie tłumaczenie to kpienie z opinii publicznej. Szybciej uwierzę, że zwolnieni dyrektorzy chcąc wykazać swoją efektywność manipulowali liczbami, zawyżając wpływy podatku VAT w poszczególnych miesiącach. Koniec roku to zaś czas postawienia kropki w bilansie. Ciekawe czy ci sami dyrektorzy podpowiedzieli Panu Morawieckiemu tezę o potrzebie korekty poziomu PKB z czasów rządów ekipy PO-PSL. Jeśli tak, dziwię się, że z dymisją czekano tak długo.
Przedłużając przedsiębiorcom zwrot VAT-u można poprawiać statystki i płynność w kasie państwa. W tym celu zmieniono już przepisy podatkowe, po ich wejściu w życiu przedsiębiorcy powinni nastawić się na dłuższe oczekiwanie na zwrot pieniędzy. Z założenia podatek od towarów i usług powinien być podatkiem neutralnym dla przedsiębiorstw, tymczasem w Polsce coraz bardziej ciąży na działalności i zmusza firmy do zaciągania kredytu.
Miało być tak pięknie a wyszło jak zawsze. Okazało się, że groźby i represyjne przepisy skierowane w polskich przedsiębiorców nie dały żadnych rezultatów. Rząd wciąż nie rozumie, że chcąc uszczelnić system powinien uprościć procedury i ujednolicić stawki. Tylko proste i przejrzyste zasady, ułatwiają ściganie przestępców i likwidowanie szarej strefy.
W zasadzie to polityka rządu dała efekt ale odwrotny od zamierzonego. Wzrost PKB za rok 2016 wyniósł 2,8% wobec 3,8% zakładanego w ustawie budżetowej i przewidywanego przez ekonomistów jeszcze na początku roku. Szczególnie niepokojący jest spadek ilości inwestycji. Zanotowaliśmy najniższą stopę inwestycji od 2004 roku.
Pan Minister Morawiecki znów się mylił. Spadek inwestycji to nie tylko wstrzymanie inwestycji samorządowych. Choć zapewne obawa przed oskarżeniami o korupcję i niegospodarność budzi lęk wielu samorządowców i wpływa na wolniejsze wydatkowanie przez nich środków z UE, najbardziej martwi spadek inwestycji prywatnych. Przedsiębiorcy ewidentnie stracili zaufanie do rządu. Boją się niekorzystnych, wprowadzanych gwałtownie i bez konsultacji zmian w prawie podatkowym oraz pomysłów Zbigniewa Ziobry.
Oparty na inwestycjach prywatnych Plan Morawieckiego, miał być sposobem na dogonienie zachodu ale żaden plan nie zadziała jeśli PiS nie odzyska zaufania przedsiębiorców. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że kolejny rok Minister Rozwoju nie dostał ani złotówki na rozwój. W obliczu niepowodzeń Wicepremier Morawiecki uznał, że PKB nie jest teraz najważniejszy dla Polski. Okazuje się więc, że łatwo wydawać pieniądze zwiększając zadłużenie, dużo trudniej znaleźć dodatkowe źródło dochodu.