Reklama.
Żądny przygód kapitan Kaczyński jest zaprzeczeniem starej morskiej opowieści. Prowadzi nas w przyszłość z głową zwróconą do tyłu i wymusza porządek godny epoki parowców, a nie współczesnej żeglugi. Niszcząc wiarygodność i pozycję Polski w Unii Europejskiej w sojuszu z premierem Orbanem, nazywanym „koniem trojańskim” Putina, wyprowadza nas z bezpiecznej przystani na burzliwe wody. Pierwszy oficer Macierewicz poczyna sobie tak, jakby mu zależało na roztrwonieniu dorobku szczytu NATO w Warszawie, na który ciężko pracowali poprzednicy. Idzie śladem pamiętnego najazdu na Centrum Kontrwywiadu NATO w Warszawie. Zrywając kontrakt na Caracale, odrzucił de facto współpracę militarną z Francją - krajem najbardziej obiecującym w dziele tworzenia europejskiej unii obronnej. Obiecane śmigłowce, kupowane z wolnej ręki, jakoś nie wylądowały. Przemeblowuje dowództwo sił zbrojnych, zrywając z kolei więzi zaufania, jakie Polacy od lat budowali w międzynarodowym środowisku NATO. Prowokuje Rosję, jako kapłan religii smoleńskiej, co teraz ma większy ciężar gatunkowy, bo odpowiada za bezpieczeństwo największego kraju na wschodniej flance sojuszu. Cdn. w roku 2017.
Co gorsza, osłabienie międzynarodowej pozycji, a nawet osamotnienie Polski, to nie jest jedyna cena, jaką Kaczyński gotów jest płacić za realizację swoich dziwnych wizji. Przyznał wprost, że gotów jest płacić osłabieniem gospodarki. Faktycznie płaci także otwierając liczne fronty wojny domowej – od bałaganu w szkolnictwie, przez prawa kobiet po bałagan w służbie zdrowia. Jest tak zadowolony z pełni władzy, że nawet dziurawienie statku mu nie przeszkadza. Bo jak inaczej nazwać obniżenie wieku emerytalnego w starzejącej się Polsce, zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego i etosu mediów publicznych? Stawia na bezkrytyczna załogę, a pasażerów znieczula rozdawnictwem pieniędzy. Nie pochodzą one z skarbonki premier Szydło. Wzięły się z daniny pasażerów, skuszonych na rejs, reklamowany jako „dobra zmiana”…
Uciekając od przekleństwa polskiego losu, całe pokolenie pracowało na to, by wprowadzić Polskę do przystani zbiorowego bezpieczeństwa, jaką jest Unia Europejska i NATO. Teraz mamy na mostku kapitańskim kogoś, kto w imię swego widzimisię gotów jest rozkołysać, a nawet przedziurawić statek i wyprowadzić w nieznane. Nie dziwi, że Pomorze, świadome jakie są powinności kapitana, należy do tych regionów, które nie dały się oszukać w wyborach roku 2015! Oby w roku 2017 dojrzewała zmiana na mostku kapitańskim, zanim wylądujemy na skałach!