Mam wrażenie, że początek styczna jest okresem, gdy najwięcej uwagi poświęcamy zdrowemu żywieniu. Teraz oraz wiosną to dwa momenty gdy telefon dietetyka się urywa. A ja powiem: spokojnie! 1 stycznia oraz poniedziałki to najgorsze momenty na życiowe rewolucje. Jest nam ciężko wrócić do codziennego rytmu po weekendzie, nie mówiąc już o dodatkowych wyrzeczeniach.
To może zacznijmy od teorii - co dzieje się ze spożywanym przez Was jedzeniem?
Jemy gryz kanapki – na przykład biały chleb z masłem i polędwicą. Możemy ją szybko połknąć, popić jeszcze wodą, żeby w ogóle nie gryźć i łykamy. Na stojąco, albo w stresie. Raz dwa po kanapce, ruszamy do dalszych działań. Za godzinę widzę ciastka na stole – czyż mogę się oprzeć? A po pracy wracam do domu, robię szybko obiad, siadam w fotelu i odpoczywam – należy mi się. Może trochę się poruszam sprzątając w mieszkaniu i już pora spać.
Za chwilę przejdę do diety, ale jeszcze chwilę o trawieniu i fizjologii.
Trawienie rozpoczyna się w jamie ustnej. Chemicznie, poprzez działanie enzymów zawartych w ślinie, ale i mechanicznie – podczas gryzienia. Jeżeli nasz kęs zostanie popity, to rozcieńczymy ślinę i enzymy, w całości (tylko zmiękczony) zostanie wysłany do żołądka i klapa na starcie.
Dokładnie gryząc pokarm, żując go i rozdrabniając mieszamy go ze śliną – każdy drobny kawałek. I zaczyna się trawienie. Potem w żołądku, te rozdrobnione porcje pokarmu mieszają się z kwasem solnym, jeśli były tam jakieś bakterie to je wykańczamy – ale to tylko przyjemny dodatek. Głównie chodzi nam o to, żeby jak najdokładniej wszystko strawić, bo im lepiej nam to wyjdzie, tym więcej przyswoimy. Kosmki jelitowe, którymi wchłaniamy składniki odżywcze to takie siteczko. Jeżeli cząstki pokarmu będą zbyt duże, bo ich nie strawiliśmy, to zostaną w naszych jelitach, my odczujemy brak witamin i minerałów, a w jelitach zacznie się fermentacja. Wszystko gnije, do akcji wkraczają bakterie gazotwórcze – mamy wzdęcia… no i jeszcze nam się ‘korkuje’ – a więc i zaparcia.
Jest jeszcze jeden problem w opisanej historii kęsa – kolejna przekąska. Proces trawienia w żołądku trwa kilka godzin. W jego ścianach są komórki produkujące enzymy trawienne, żeby cała zawartość żołądka miała do nich dostęp, musi być mieszana (trochę jak w pralce) – a jak już prawie wszystko strawimy, i dorzucimy sobie coś zupełnie niestrawionego? Wszystko nam się wymiesza, żołądek wyśle pokarm dalej (bo kanapka przecież już leży tam i leży) do jelit, a razem z nadtrawioną kanapką trafi niemal nieruszone ciasto…. Dlatego tak ważne są przerwy między posiłkami i powinny one wynosić 2,5-3 godziny.