Reklama.
Drodzy Państwo! Zwracam się do tych, którzy uważali, że Europa zrobi porządek – więcej pokory, pracy domowej i rozpoznania przeciwnika.

Premier Beata Szydło wygrała starcie z trzech powodów.
Po pierwsze, używała spokojnego języka zachodniej demokracji, który tamta izba kocha. A że kłamczuszyła? No cóż, jej przeciwnicy dowodu "na papierze" jeszcze wtedy nie mieli.
Po drugie, tak naprawdę tego starcia przegrać nie mogła, bo "przeciwnik" nie zamierzał go wygrywać. Nie przygotowano rezolucji, mocne grupy polityczne wystąpiły albo w ramach rozgrzewki, albo w drugim składzie.
Po trzecie, Parlament Europejski odrobił lekcję z "przypadku Orbana". W podobnej sytuacji, kilka lat temu, prawie wszyscy solidarnie rzucili mu się do gardła. Jaki był efekt? Węgrzy, tam nad Dunajem, wobec takiego ataku skonsolidowali się. Dodatkowo kilku "zachodnich Europejczyków" Orban pouczył, że to on obalał komunizm, więc niech lepiej siedzą cicho. Tymczasem naród polski wielokrotnie usłyszał we wtorek, że był i jest wielki, a Parlament Europejski docenia jego zasługi.
Moja konkluzja wtorkowej debaty jest taka, że pierwsza runda o niczym nie świadczy, Artur Szpilka też ją wygrał. Do następnych trzeba się po prostu lepiej przygotować.
Opozycja musi rozmawiać o technologii walki z pisowskimi praktykami. Są takie obszary, gdzie wspólne stanowisko jest możliwe, ale do tego potrzebna jest realna ocena swojej wartości dokonana przez Schetynę, Petru, Kosiniaka-Kamysza, Millera, KOD, samorządy i organizacje samorządowe.
Wtedy będzie szansa na sukces w ostatniej rundzie.