W piątkowy wieczór na warszawskim Żoliborzu królowała przesada. Mocne makijaże, sztuczne rzęsy, wielkie pióropusze, niebotyczne obcasy, talie os i wszechobecny negliż. Ruszyła druga edycja Slavic Burlesque Festival.
– Musicie otworzyć swoje głowy – zarządza na samym początku Pin Up Candy – organizatorka Slavic Burlesque Festival. Przed rozpoczęciem występów tłumaczy mi, że dla ludzi nieobeznanych z burleską, takie show może być zaskoczeniem.
– Publiczność wciąż podchodzi do burleski, jak do jeża i nie do końca wie, czego się spodziewać. Zdarza się, że to jest dla nich po prostu za dużo.

Miss Cherry On Fire przygotowuje się do występu. Fot. Maciek Stanik
Oglądanie burleski wymaga od publiczności nie tylko otwarcia głowy, niezbędne jest przymrużenie oka. Burleska od samego początku była związana z komizmem. Pierwsze burleskowe przedstawienia były właśnie zabawnymi scenkami. Z czasem ten gatunek zaczął oddalać się od komedii w stronę wodewilową, a potem erotyczną i zmysłową. Dziś trudno burleskę jednoznacznie sklasyfikować. Nieodzownym elementem takiego show musi być striptiz, ale jednocześnie bardzo różni się od wszelkich występów, w których kobiety epatują swoim ciałem. Bo tu wszystko jest wzięte w cudzysłów.

Pierwszy występ podczas festiwalu burleski. Fot. Maciek Stanik
Pióra, cekiny i chwosty
Rozbieranie się jest nierozłącznym elementem burleski. Nie stanowi jednak celu samego w sobie. Burleska opowiada historie, misternie dobiera atrybuty, tworzy obrazy. Podczas Slavic Burlesque Festival można było zobaczyć różne odmiany tej sztuki. Od bardzo energetycznych wystąpień, po artystki i artystów, którzy układali się w misterne pozy. Zastygali w obrazach.

Milla Fellini podczas swojego występu. Fot. Maciek Stanik
Aby występ był kompletny niezbędne są rekwizyty. Tutaj jest pełna dowolność. Rekwizyt hipnotyzuje, przykuwa uwagę, zasłania i jednocześnie eksponuje najważniejsze elementy. Na Slavic Burlesque Festival były wachlarze z piór, monstrualne boa, gigantyczny kieliszek, dzban z konfetti. Pin Up Candy zagrzewa publiczność – Z każdą zrzuconą częścią garderoby trzeba nagrodzić performera!
Ale publiczności nie trzeba specjalnie zachęcać. Ludzie bardzo gorliwie zachęcają artystki i artystów do uwolnienia się od niepotrzebnych tkanin.

Alice Meraviglie z Włoch. Fot. Maciek Stanik
– To druga edycja naszego festiwalu. Podobno taka jest przełomowa, jeśli wszystko pójdzie gładko, to wszystkie kolejne będzie znacznie łatwiej zorganizować – zaznacza Candy. Festiwal jest jej dziełem. Do Warszawy zaprosiła wykonawców z całego świata, są artystki z Europy, ale też z Azji, Ameryki Południowej i jeden rodzynek z Australii.
– Na świecie takie wydarzenia są zwykle bardziej spektakularne i przychodzi na nie znacznie więcej osób, ale wynika to z silniejszej tradycji burleskowej w krajach np. Europy Zachodniej – dodaje Pin Up Candy.W siermiężnym PRL-u trudno było o takie występy. Ponadto scena burleskowa jest silnie związana ze społecznościami gejowskimi i bywa, że przenika się także z poetyką Drag Queen, a w Polsce to wciąż świeże tematy.

Polska reprezentantka na Slavic Burlesque Festival. Fot. Maciek Stanik
Negliż, który daje moc
Artystki i artyści burleski rozbierają się na oczach publiczności. Ale jest potężna różnica między takim występem a striptizem w klubie go-go. Artystka burleski na scenie ma władzę autorytarną, wodzi widza za nos. Ponadto, tancerki bardzo mocno odbiegają od współczesnego kanonu piękna kobiecego ciała.
Nie noszą rozmiaru 36 ani 38 (no może z wyjątkiem azjatek, które brały udział w konkursie). Nie przeszkadza im to jednak być królowymi sceny, ruszać się jak boginie i skutecznie odczarowywać zmysłową kobiecość, która nie mieści między konkretnymi widełkami na wadze.

Sto procent kobiecości. Fot. Maciek Stanik
Burleska pozwala też mężczyznom odnaleźć się w kanonach kobiecości. Jedyny facet, który w ramach festiwalu występował na scenie – Trash Valentine – dał pokaz ubrany tylko w... wachlarze z piór. Artysta naprawdę nazywa się Blake, przyjechał z Australii i ma polskie korzenie. – Mój ojciec wyemigrował z Polski w czasach PRL-u – tłumaczy mi Blake. – Jest ze mnie bardzo dumny i wspiera mnie w moich działaniach artystycznych.
Pytam Blake’a czy nie stresował się występem w Polsce. Po histerii, jaką w naszym kraju wywołała Conchita Wurst, chłopak uwodzący różowymi wachlarzami z piór mógłby mieć dość chłodne przyjęcie.

Trash w trakcie swojego show. Fot. Maciek Stanik
– To nie jest Rosja – śmieje się Blake. – Zresztą z moich doświadczeń wynika, że Polacy tylko na pokaz są nietolerancyjni. Ten kraj zawsze był bardzo otwarty i nie wierzę, by to się jakoś specjalnie zmieniło.
Można ich pić kieliszkami
W trakcie drugiego Slavic Burlesque można było obejrzeć dziesięć występów konkursowych. Królową została Miss Cherry On Fire z Ameryki Południowej, wśród zwyciężczyń były także Kenjai Meenakanit oraz Amalia Vox. Specjalna nagrodę od organizatorki otrzymał Trash Valentine.
Candy na sam koniec festiwalu przygotowała swój popisowy show z kieliszkiem od szampana. – Dzięki programowi “Mam talent” ludzi mnie rozpoznają, chcą czekać na mój występ. To trochę taki wabik, żeby, jeśli zbyt przerażą się w trakcie występów, mieli motywację, by zostać do końca – zaznacza.

PinUp Candy w swoim popisowym show. Fot. Maciek Stanik.
Trudno mi sobie wyobrazić, że burleskowe występy mogłyby być dla kogokolwiek przerażające. Okazuje się jednak, że uprzedzenia mogą być na tyle silne, że oglądający nie jest w stanie zobaczyć nic, poza nimi.
A w burlesce inność jest estetyczna, z pietyzmem dopracowana, ubrana w najlepsze materiały, piękne gorsety, rekwizyty najwyższej jakości, dopracowany ruch sceniczny. Czasem przybiera postać apetycznej kobiety, czasem przystojnego mężczyzny skąpanego w piórach. Nic strasznego.
