Zachowanie dzisiejszej opozycji przypomina szalony podwieczorek z Alicji w krainie czarów. Przy stole, nakrytym w ogrodzie do podwieczorku, zasiadło dziwaczne towarzystwo złożone z Szaraka Bez Piątej Klepki, Szalonego Kapelusznika oraz Susła. Z całą pewnością stół był duży, lecz cała trójka zasiadła przy jednym jego końcu, wobec czego było wiele wolnych miejsc. Na widok Alicji, chcącej się przysiąść, wszyscy zawołali jednak, że nie ma żadnych miejsc. Od tej pory absurdalne rozmowy i sytuacje toczyły się w coraz szybszym tempie.
2.
Po pierwsze, miejsca przy stole najsłynniejszego podwieczorku świata są puste. Są, ale jednocześnie ich nie ma. Czyż dzisiaj nie dostajemy propozycję napicia się wina, którego również nie ma? Czyż nie pojawiają się zagadki, ale nikt nie zna ich rozwiązania? Czyż nie toczą się rozmowy, chociaż są pozbawione sensu? Dzisiaj zegarek nie zawiera godzin, a czas się zatrzymał na godzinie podwieczorku, wobec czego odbywa się on bez przerwy. Kategoria „nic” pojawia się również w odniesieniu do herbaty, zaproponowanej Alicji.
Dostrzegam wiele podobieństw dzisiejszej debaty parlamentarnej do najsłynniejszego podwieczorku świata. Trybuna sejmowa jest, ale tak jakby jej nie było. Program 500+ zostaje przyjęty. Wyklucza, zamiast włączać. Przekaz płynący z mediów narodowych mówi, że „nic” się nie stało. Tylko świat przeciera oczy ze zdumienia. Dzisiejszej prawicy czas zatrzymał się na godzinie podwieczorku.
Po drugie, język dzisiejszej polskiej polityki nie jest logicznymi zagadkami językowymi, które wnoszą świeże znaczenie w świat rzeczywistości poprzez konfrontację ze stereotypami. Dzisiejsza retoryka polityki opiera się na poszukiwaniu wspólnego wroga. Tropienie winnych, etykietowanie, unikanie niewygodnych pytań, podejrzliwość, dwuznaczność, nieprecyzyjność, kreacja wydarzeń. Filozofia układu zawsze dostarcza alibi: nie da się nic zrobić, bo działa układ, im bardziej. Im bardziej chce się go rozbić, tym silniej się on broni. Polska w ruinie. Wygaszanie kopalń. Dobra zmiana. Komisja oskarżająca.
Szkoda, że w języku dzisiejszej opozycji dominuje konfrontacja, wzajemne ataki, a nawet wrogość nad wymianą myśli i nastawieniem na porozumienie. Opozycja dała się wciągnąć w pułapkę językową prawicy, w której najczęściej przeważają pojęcia, budzące negatywne skojarzenia, od najbardziej podstawowych: wojna, walka, agresja, reżim, dyktatura, po nieco nowsze: podatki, agent, komisja, afera, teczka. Znacznie rzadziej w mowie opozycji pojawiają się słowa o pozytywnym znaczeniu: pokój, honor, naród, państwo, razem, wspólnie. Dominują treści negatywne, obelżywe, zniesławienie. Język dzisiejszej opozycji dał się zdominować brutalnością podszytą ideologią i religią.
Po trzecie, podobnie jest z kategorią kolejności. W obłąkanej scenie podwieczorku pełni ona wręcz filozoficzną rolę. Kolejność słów w zdaniu, zawierającym te same wyrazy, zmienia zasadniczo znaczenie zdań. Docieranie zaś do istoty znaczenia językowego przypomina poszukiwanie sensu istnienia i konstrukcji świata. Igraszki słowne zaczynają być grą w życie. Zmiana kolejności obejmuje w tej scenie nie tylko szyk wyrazowy. Bohaterowie zmieniają kolejność miejsc przy stole, usiłując znaleźć się przy czystej filiżance, przesuwanie się jednak o jedno miejsce, zapewnia tylko jednemu z nich powodzenie, gdyż w tym momencie działa bezlitosna logika matematyczna i to również jest tutaj absurdalne.
Po trzecie, czas. Potraktowany z szacunkiem może na czyjąś prośbę zmienić kolejność godzin na zegarze, gdyż duch czasu relatywnie wiąże się z osobą, która go w sobie nosi. Subiektywny wymiar czasu dotyka również uczestników szalonego podwieczorku, którzy zostali uwięzieni w czasie poprzez zaklęcie Królowej Kier. U nich jest tylko więc jedna godzina – podwieczorku, zatem trwa on bez przerwy, dokąd trwa zaklęcie. Unieruchomienie czasu i kolejności godzin określa więc egzystencję bohaterów. Są oni skazani na medytację podczas picia herbaty, trwającą bardzo długo, tak długo, dopóki nie zwolni ich Królowa Kier.
W Hawanie odbyło się historyczne spotkanie papieża Franciszka i patriarchy Cyryla. To pierwsze od blisko tysiąca lat schizmy spotkanie zwierzchników Kościoła rzymskokatolickiego i rosyjskiego prawosławia. Rozpoczęło się od słów „Nareszcie”, „Jesteśmy braćmi”, „Od teraz będzie łatwiej”. Odbyło się we właściwym czasie i miejscu. Rozmowa braci. Bez półsłówek. Wyczuwało się ducha dialogu. Skoro przedstawiciele wojujących ze sobą Kościołów mogli się spotkać, to tym bardziej w takiej atmosferze i czasie powinien się odbyć wspólny podwieczorek opozycji. Debata o wszystkich aspekty alogicznej i irracjonalnej rzeczywistości, którą dziś można poznać jedynie intuicyjnie i podświadomie. Tymczasem w Polsce kategoria pustki, braku i nicości nieustannie przenika się z kategorią czasu. Tworzy się wielość znaczeń. Czas się zatrzymał.
3.
Mam poczucie graniczące z pewnością, że surrealistyczna i zachwycająca swoją fantasmagorią debata o Polsce rozpocznie się dopiero wtedy, gdy na śmietnik historii odeśle się to, co dzieli. Scena szalonego podwieczorku z pewnością nawiązuje w humorystyczny sposób do filozofii dzisiejszej debaty publicznej o Polsce. Bez cienia wątpliwości, relatywizm filozoficzny i odwracanie stereotypów myślenia dotyka wszystkich sytuacji w naszym kraju. Drobna zmiana w konfiguracji opozycji i języka spowoduje przesunięcia znaczeń i wartości, co z pewnością wpłynie na kolejną transformację Polski. Sęk w tym, żeby opozycja zrozumiała, że nie jest konkurentami, ale jedną drużyną. Wtedy takie terminy: władza, partia polityczna, zaangażowanie, konserwatywny, liberalny, sprawiedliwość społeczna, porozumienie, integracja narodowa odzyskają swoje znaczenie.