Reklama.
Do Pana Prezydenta Andrzeja Dudy
List otwarty
Szanowny Panie Prezydencie,
Jak wiele innych osób niepokoję się rosnącymi podziałami w polskim społeczeństwie, a chyba nigdy nie były one (od upadku komunizmu) tak wyraźne jak dzisiaj.
Istotnym czynnikiem napędzającym antagonizację polskiego społeczeństwa była tragedia smoleńska, gdy po krótkiej chwili zjednoczenia w bólu straty pojawiły się podejrzenia, a potem oskarżenia o zamach, o zdradę…
Jestem przekonany, że patrząc na dzisiejsze, jakże niepokojące spory i napięcia w naszym społeczeństwie, potrzebujemy zrozumieć ich dynamikę właśnie w kontekście smoleńskiej tragedii, zwłaszcza w aspekcie teorii zamachu. Zarzut zdradzieckiego spisku, w którym kluczową rolę miały by odgrywać ówczesne polskie władze jest powodem, dla którego jedna część polskiego społeczeństwa uważa drugą za morderców – lub ich popleczników, a w najlepszym razie za idiotów, którzy tym mordercom dali się zmanipulować.. A ta druga część uważa pierwszą za szaleńców i oszołomów..
Podobnie, jeśli zrozumiemy perspektywę ludzi, przekonanych o prawdziwości tezy o zamachu i zdradzie, to wiele działań, związanych z umacnianiem władzy, które znaczna część społeczeństwa uważa za niekonstytucyjne, można by uznać za „obronę konieczną” wobec tak dobrze zamaskowanego i potężnego spisku. Przecież za spiskiem, który doprowadził do tragicznej śmierci blisko setki osób – ze wszystkich środowisk, nie zawsze prezydentowi Kaczyńskiemu przychylnych – musiałaby stać organizacja nie tylko o wielkich wpływach ale i o potwornej bezwzględności. Bo choć mordy polityczne zdarzają się na tym niedoskonałym świecie, to tylko najbardziej zagorzali fanatycy (rozmaitego autoramentu) byli gotowi zabijać „na wszelki wypadek” całe rzesze niewinnych ludzi…
Jeśli wczujemy się w taki punkt widzenia, możemy zrozumieć pogląd, że i cała praca komisji państwowej nie zasługiwała na zaufanie.
Z drugiej jednak strony, musimy też zrozumieć myślenie byłej strony rządowej, która miała prawo uważać, że przekazano badanie przyczyn katastrofy kompetentnym organom, które przedstawiły jednoznaczne wyniki.
Czy jest wyjście z tego pata?
Z dorobku nauk związanych z rozwiązywaniem konfliktów, wiemy, że ludzie głęboko przekonani do swoich racji, zwłaszcza w sytuacji rozbuchanych emocji (a tak jest teraz) mają mocno skrzywioną percepcję rzeczywistości i tendencję do ignorowania racjonalnych argumentów.. I zdarza się to wszystkim ludziom, niezależnie od ich wykształcenia i poglądów.. I wiemy, że to zastrzeżenia, zawsze należy stosować do obu stron konfliktu.
Co gorsza, wiemy również, że ludzie głęboko przekonani o słuszności swojej Sprawy gotowi są fabrykować dowody przestępstwa (bo „wiemy kto jest zbrodniarzem, a nie chcemy by umknął sprawiedliwości”), albo też gotowi są je ukrywać „w imię wyższego dobra”.
Dlatego też, o ile możemy zrozumieć niechęć jednych do raportu Millera, to można spodziewać się takiej samej podejrzliwości wobec ewentualnych wyników śledztwa podejmowanego przez zespół p. ministra Macierewicza.
Niestety, równoległe istnienie dwóch sprzecznych „oficjalnych wersji”, przy braku porozumienia, a nawet dialogu pomiędzy stronami, w tak drażliwej kwestii grozi bardzo poważnymi konsekwencjami.
Ale – tym razem na szczęście - te same nauki dają nam do ręki narzędzia osiągania porozumienia w trudnych sytuacjach przez sięganie do obiektywnych kryteriów, niezależnych analiz i odpowiedniego rodzaju arbitrów.
Doświadczenie pracy z konfliktami pokazuje, że stworzywszy sensowną procedurę, możemy znaleźć „wspólne terytorium”, a przez to osiągnąć porozumienie.
Proponuję przyjęcie takiej procedury, gdzie przez zaangażowanie zewnętrznych dla sporu autorytetów, stworzymy szansę dokonania przełomu dla ludzi dobrej woli „po obu stronach barykady” (a jestem przekonany, że takich jest ogromna większość).
Proponuję podjęcie starań dla utworzenia Międzynarodowej Komisji Opiniodawczej.
Celem tej komisji była by analiza dowodów zaistnienia – lub nie – zamachu. To właśnie, czy zamach był, czy nie, jest – jak się wydaje – do udowodnienia w drodze rzetelnej analizy w kategoriach nauk ścisłych. Przebieg samego śledztwa bowiem, nawet wadliwy, jakkolwiek zawsze może być dyskusyjny, nie stanowi sam w sobie zbrodni, ani nawet przestępstwa…
Kto miał by wejść w skład takiej komisji? Bynajmniej, nie instytucje unijne. W politycznej sytuacji jaką mamy, żadne instytucje unijne nie będą autorytetem dla wszystkich, zawsze ich ktoś może podejrzewać o jakieś „załatwianie swoich interesów”.
Proponuję, by odwołać się do autorytetu naukowców, którzy – z natury swojej roli – nie mają raczej interesów politycznych, a mają wielki interes w tym, by utrzymać swój prestiż naukowy. Potrzebujemy dla tego zadania naukowców, którzy nie mają również sympatii politycznych – dlatego miała by to być właśnie komisja międzynarodowa.
Procedura była by trzystopniowa:
1. Zaprośmy przedstawicieli dziewięciu najlepszych uczelni w kraju. Poprośmy by senaty wyznaczyły naukowców o wysokim autorytecie, a niezaangażowanych w spory polityczne.
Ten zespół selekcyjny polskich naukowców ograniczyłby się do ustalenia kryteriów zaproszenia dla wyłonienia dziewięciu najlepszych światowych uczelni technicznych (może z wyjątkiem Niemiec i Rosji).
2. Poprosilibyśmy kierownictwa – czy odpowiedniki senatów – owych zagranicznych uczelni o wyznaczenie reprezentantów do przewidywanej Międzynarodowej Komisji Opiniodawczej.
3. Międzynarodowa Komisja Opiniodawcza oceniła by przygotowane przez obie komisje raporty.
Szanowny Panie Prezydencie!
Niezałatwiona – ku ogólnej satysfakcji – Sprawa Smoleńska jest przyczyną wielu zadrażnień, sporów i kłótni o ogromnym ładunku emocjonalnym. A planowane działania wznowionej, tym razem ministerialnej komisji Macierewicza, najprawdopodobniej nie przekonają licznych przecież zwolenników innej teorii.
Wyniki pracy Międzynarodowej Komisji Opiniodawczej, a przez to (możemy mieć nadzieję) zażegnanie konfliktu wokół tragedii Smoleńskiej nie rozwiąże wszystkich problemów zantagonizowania polskiego społeczeństwa. Ale może być początkiem takiego procesu, i wskazaniem drogi do rozwiązywani tak wielu spornych problemów.
Pan, Panie Prezydencie, jest jednym z niewielu ludzi, którzy mogą podjąć działania w tym zakresie.
Na pewno jest Pan osobą najlepiej do tej roli predestynowaną.
Łączę wyrazy szacunku
Dr Paweł J. Dąbrowski
Kreatywne Strategie