Reklama.
Skok na Warszawę
„Od Rzeszowa do Szczecina wielka będzie Warszawa Sasina”, „zamiast Gierkówki będzie Sasinówka”, „Radom żąda dostępu do morza” oraz „Zgorzelec sypialnią Warszawy”. Polskie „internety” na różne sposoby wyśmiewają propozycję zmian administracyjnych Warszawy. Ktoś nawet zażartował, że w ten sposób rozwiązany zostanie także problem smogu. Wielka Warszawa będzie miała smog „jedynie w centrum”.
Internet się śmieje, bo z pewnością są w propozycji posła PiS Jacka Sasina elementy bardzo komiczne. W całości jednak jest to tragikomedia. I właśnie na tragicznej stronie tejże oferty się skupię.
Wielka Warszawa czyli wielkie mydlenie oczu
„Zmniejszymy biurokrację, zlikwidujemy sześć powiatów, powstanie spójna komunikacja” - mówi Sasin. Połączenie Warszawy i okolicznych 32 gmin sprawi, że stolica stanie się metropolią, która rozmiarami będzie mogła konkurować np. z Nowym Jorkiem. Większego absurdu Polska nie słyszała dawno.
Wszystko to, co opowiada dzisiaj poseł Sasin oraz reszta forpoczty, która ruszyła do medialnej ofensywy to zwykłe mydlenie oczu. Tyle, że prawda jest oczywista dla wszystkich.
„Kreatywna reforma administracyjna” obozu władzy to wyłącznie gra o przyszłe wybory. Powiedzieć, że to jest obrzydliwe działanie to jak nie powiedzieć nic. PiS z bejsbolem rusza na Warszawę i ma jeden cel. Zdobyć ją. Za wszelką cenę.
Nie zapytano mieszkańców o opinię, nie dano czasu na konsultacje społeczne. Partia rządząca jest już dzisiaj tak zachłyśnięta władzą, że nawet nie stwarza pozorów jakichkolwiek rozmów. Zadziwiająca jest determinacja jej przedstawicieli do pełnej centralizacji wszystkiego, skupianiu w jednym miejscu pełni władzy. Pachnie to z daleka głębokim peerelem.
Sasinowa oferta czyli teoria trzeciej prawdy
Można dyskutować o tym, co w samorządach nie działa dobrze, a z pewnością poprawiać trzeba. Tyle tylko, że nie o to w propozycji chodzi.
Zastanówmy się jednak przez krótką chwilę chcąc poważnie potraktować propozycje zawarte w ustawie. Powstanie metropolii w proponowanym kształcie to szereg niedogodności i dodatkowych kosztów. Mieszkańcy będą mieli daleko do starostw lub po prostu powstaną kosztowne w utrzymaniu i niewydolne delegatury zależne kompletnie od „centrali”.
Przekonywanie, że komunikacja będzie lepsza jest mniej więcej tak samo prawdziwe, jak pomysł posła Sasina z czasów kiedy kandydował na prezydenta Warszawy i obiecywał darmową komunikację dla wszystkich. W pewnym sensie zbliżyłby się do USA bo mielibyśmy dzisiaj w Warszawie Detroit pod względem finansowym. A skoro o pieniądzach mowa to warto dodać, że utrzymanie metropolii pochłonie dodatkowo kilkadziesiąt milionów złotych, ale poseł Sasin dokładnych wyliczeń nie pokazał. Zadeklarował za to, że „dziury w ustawie uzupełni druga ustawa”. To jest kompletna aberracja! Argumentacja posła Sasina to słynna trzecia prawda Tischnera z książki „Historia filozofii po góralsku”. Z marsową miną naraża się na śmieszność absolutnie zdając sobie z tego sprawę, ale cel jest jasno wytyczony.
Sygnał z Nowogrodzkiej
Jasne jest, że w PiS już decyzje zapadły. Wódz, który de facto rządzi dziś krajem już wszystkich i wszystko namaścił, a sam wnioskodawca przyznał, że tempo jest jakie jest, bo „limitują nas wybory samorządowe”. W najbliższe mają się odbyć już dla nowej Warszawy.
Bez pytania o zdanie, w pośpiechu, wykorzystując parlamentarne skróty i sztuczki oraz bezczelnie kłamiąc. To jest właśnie arogancki styl rządzenia PiS. Także w tej sprawie.
Powinno odbyć się referendum, przygotowane szczegółowe analizy urbanistyczne, logistyczne, ekonomiczne… W tym przypadku chodzi o mieszkańców kilkudziesięciu gmin. Należy zapytać ich o zdanie. Wytłumaczyć na czym mogą polegać potencjalne zmiany. Każdy szczegół powinien zostać wyjaśniony. Samo prawo szeroko skonsultowane.
Dzisiejsza propozycja to nie jest ustawa. To jest polityczny dekret. W najgorszym tego słowa znaczeniu.