Philip Roth
Spisek przeciwko Ameryce
Philip Roth Spisek przeciwko Ameryce Wydawnictwo Literackie
Reklama.
Ameryka w pierwszych latach II wojny światowej. Nie tak dawno zmagała się ze skutkami kryzysu ekonomicznego. Dopiero od niedawna ludzie nie boją się, że w każdej chwili mogą stracić pracę i ich codzienny byt stanie się niewiadomą. Nasza chata z kraja, myślą Amerykanie czytając doniesienia z dalekiej Europy i nikt nie pała entuzjazmem na myśl o włączeniu się w kolejny konflikt militarny. W tej atmosferze dochodzi do wyborów prezydenckich, w których z jednej strony staje zwolennik szerszego zaangażowania USA w sprawy świata, człowiek już zmęczony życiem, stary i schorowany, z drugiej zaś energiczny, stosunkowo młody bohater mediów zapowiadający „dobrą zmianę”. Strach przed wojną, obietnica neutralności, pójścia własną drogą i dbałość o to, by amerykański styl życia nie uległ zmianie skłonił Amerykanów do powierzenia urzędu Charlesowi Lindberghowi, sympatykowi nazizmu i ulubieńcowi Adolfa Hitlera.
Początkowo nic się nie dzieje. Poza kosmetycznymi zmianami w przekazie medialnym żadna ze zmian nie jest jeszcze rzucająca się w oczy. Tylko malkontenci widzą, że oto w niektóre grupy społeczne wbijany jest klin, powodujący rozłam, również w rodzinach. Amerykanie są jednak pobłażliwi, skłonni wybaczyć swoisty kult jednostki, którym otaczana jest osoba prezydenta. Nikt nie dostrzega, że oto ideologia nazistowska, jak kroplówka z trucizną, zatruwa Amerykę i ją zmienia, nikt nie widzi, że wybrany polityk zamiast dobrej zmiany funduje narodowi pełną zależność od śmiertelnego wroga, że zapowiadający swą niezależność, energiczny mężczyzna staje się zwykłą marionetką w dłoniach bonzów NSDAP. A kiedy Lindbergh wpada na pomysł, by przesiedlać zamieszkujących Amerykę Żydów, sytuacja wydaje się nie do opanowania.
Philip Roth jest jednym z tych pisarzy, których na zawsze zaszufladkowała jedna książka. Zarówno jego wielbiciele, jak i krytycy postrzegają Rotha przez pryzmat „Kompleksu Portnoya”, nie dostrzegając w jego pisarstwie kolejnych, często o wiele lepszych książek. Nie czując się na siłach, by stworzyć, nawet na własne potrzeby rankingu książek Rotha powiem jedno- na pewno „Spisek..” jest jedną z ważniejszych jego książek. Przede wszystkim sposób narracji uniemożliwia nam, na pierwszy rzut oka, dostrzec, że mamy do czynienia z fikcją literacką. Czytelnikowi wydaje się, że oto czyta prawdziwą historię Ameryki, która zmierza w przyszłość wyznaczaną przez Horst Wessel Lied. Dodatkowo Autor stopniuje grozę przez kreślenie z perspektywy dziecka sposobu, w jaki zaciska się pętla wokół tych, którym nie po drodze z sympatykami nazizmu. Czytelnik dobrze znający historię widzi już przyszłość Narratora w bydlęcym wagonie, wysiedlanego w jakieś anonimowe miejsce. Jeśli przyjmiemy, że taka historia mogła zdarzyć się w Ameryce, to gdzie zdarzyć się nie może? To pytanie zdaje zadawać nam wszystkim Roth na każdej ze stron tej książki. Nie pozwalajcie, by podzielić was na lepszych i gorszych, ta przestroga również bije z każdej strony i choć wiemy, że książka nie kończy się masowymi mordami, to atmosfera jej ostatnich stron jest atmosferą przed pogromową. Czytelnik żyjąc w ciągłym lęku o swoich bohaterów zaczyna rozumieć, że zło odsunięte, zło, które próbuje się ucywilizować, przedstawić w innym świetle pozostaje złem.
I to jest właściwe przesłanie Philipa Rotha.

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?