Takie książki są niczym podróżowanie bez ruszania się za biurka. Ich lektura jest jak słuchanie przewodnika, zaczynającego swoją opowieść od opowiedzenia czym właściwie jest odwiedzane miejsce, jaka jest jego historia. Czasami wplata w nie anegdotki i ciekawostki. I tylko doskwierać może niemożność zadania pytania przewodnikowi, czy samodzielnego zrobienia zdjęcia. W tej akurat książce to ostatnie jest dotkliwe. Jedyne ilustracje to szkice, jakby Autor nie chciał odebrać czytelnikowi przyjemności obejrzenia tych dwudziestu cudów inżynierii ludzkiej na własne oczy. Oczywiście nasza podróż bez ruszania się z kanapy, nie musi przebiegać zgodnie z planem jaki wytyczył dla nas Autor. Nie musimy zaczynać naszej podróży od Stonehenge, jeśli bardziej interesuje nas Kreml, Tadź Mahal czy Hagia Sophia. To Czytelnik, jedyny władca i suweren ustala kolejność i tempo zwiedzania. Bowiem tę książkę można czytać wiele tygodni, zwiedzając w każdym coraz to nowe miejsce.
Bernd Ingmar Gutberlet jest mieszkającym w Berlinie historykiem sztuki i jej popularyzatorem. Chcąc dotrzeć do jak największej rzeszy odbiorców, z jednej strony oparł się na badaniach historyków z całego świata, z drugiej starał się napisać nie naukowe dzieło, ale esej historyczny, z którego korzystać może nawet przewodnik. Dla mnie stała się ta książka ściągawką, dzięki której mogę zaplanować kolejną wyprawę.