Agnieszka Pajączkowska
Aleksandra Zbroja
A co wyście myślały?
Spotkania z kobietami z mazowieckich wsi
Agnieszka Pajączkowska Aleksandra Zbroja A co wyście myślały? Spotkania z kobietami z mazowieckich wsi Wydawnictwo Poznańskie
Reklama.
Latem 2017 roku Agnieszka Pajączkowska i Aleksandra Zbroja wyruszyły z Warszawy w objazd po województwie mazowieckim. Wyjeżdżały z przekonaniem o zacofaniu polskiej wsi. Konserwatyzm, religijność i patriarchalizm. To wszystko siedzi w naszej głowie, kiedy myślimy o polskiej prowincji. I nasze Autorki chciały zweryfikować tę starą prawdę w czasie rozmów z mieszkankami mazowieckich wsi. Pragnęły uchwycić różnice w mentalności ludzkiej i obaczyć jak się widzi świat z perspektywy prowincji, oraz jak żyj się tym, którzy nie chcą zmienić miejsca zamieszkania, żyjąc nadal tam, gdzie się urodziły. Ta książka, to efekt rozmów, jakie przeprowadziły z przypadkowo spotkanymi mieszkankami wsi. Dobierane bez ustalonego klucza rozmówczynie różniły się zarówno wiekiem, stanem majątkowym, wykształceniem czy stanem cywilnym. Wszystkie one jednak usłyszały podobne pytania dotyczące codziennego życia. Polityka społeczna, relacje z otoczeniem, zarobki, zdrowie, plany i ambicje, oraz relacje uczuciowe. Nie wiem czy efekt przeprowadzonych wywiadów zaskoczył nasze Autorki, nie wiem też, czy zaskoczy innych czytelników. Ja w czasie lektury ich relacji znalazłem potwierdzenie starej prawdy, którą wspomniałem już na wstępie. Prowincja to nie mijsce zamieszkania, ale sposób myślenia.
Stereotyp dam i wieśniaczek pokutuje na każdym kroku. To stara prawda i chyba wiele wody w rzekach upłynie, zanim zdamy sobie sprawę z jego bezsensowności. Postęp techniczny, dążenia handlowców do pozyskania nowych rynków zbytu towarów, zmienia, choćby wizualnie, różnice między miastem a wsią. Pewne różnice, wynikające z naleciałości gwarowych, czy różnic w wykształceniu, znaleźć można w czasie rozmowy, ale różnice te nie wynikają przecież z miejsca zamieszkania, ale wykształcenia i sposobu postrzegania świata, jego rozumienia i podatności na ewentualne manipulacje. Z tego względu nasze Autorki ruszyły w świat, by odnaleźć potwierdzenie tego, co zostało już dawno ustalone. Niemniej jednak jestem daleki od krytyki ich inicjatywy. Nie można bowiem założyć, że każdy zna tę starą prawdę, o pewnych rzeczach należy stale powtarzać, choćby po to, by nikt o nich nie zapomniał i uległ pokusie wywyższania się tylko dlatego, że przyszedł na świat w innym miejscu na ziemi. Do tego przypadkowość rozmówczyń pokazuje nam zmiany, jakie w przeciągu wielu lat nastąpiły na polskiej wsi. Rolnik nie musi być postrzegany jako nastawiony roszczeniowo leniuch, który będzie blokował drogi, by uzyskać dla siebie określone korzyści. Kobieta, która z trudem wiąże koniec z końcem, a która dokonuje codziennych cudów i urabia sobie ręce po łokcie, by przetrwać miesiąc, zasługuje na podziw i szacunek, nawet jeśli nie wyraża się literacką polszczyzną. Przykładów można mnożyć, więc mili czytelnicy- szanujmy te kobiety, mimo, że ich sposób myślenia czy poglądy są nam obce.
Zasługują na to.