Kate Moore "The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki"
Kate Moore "The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki" Wyd. Poradnia K

REKLAMA
„Obliż… Zanurz… Maluj”. Przez lata dziewczyny pracujące w fabryce zajmującej się produkowaniem świecących cyferblatów trzymały się wyznaczonej im metody. Zanurzały pędzel w farbie, ostrzyły go ustami, a następnie przystępowały do malowania tarcz zegarów. Farba sama w sobie nie jest zbyt dobra dla zdrowia, zaś w tym przypadku okazała się zabójcza – farba używana do cyferblatów zawierała rad.
Są lata 20. XX wieku, trwa boom na rad. Ten magiczny pierwiastek spotyka się z powszechnym entuzjazmem, media i naukowcy zachwalają jego cudowne właściwości, jego ponoć zbawienny wpływ na zdrowie. Negatywne głosy są nieliczne i giną w ogólnym entuzjazmie. Dlatego pracownice malujące cyferblaty nie widzą nic niepokojącego w pracy bez żadnych zabezpieczeń przed radem. Wątpliwości – i to po wielu wizytach u kolejnych bezradnych lekarzy – nadejdą dopiero później, gdy zaczną je dopadać niewytłumaczalne dolegliwości, a ich ciała dosłownie zaczną na nich rozpadać.
„The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki” to książka, która opowiada o prawdziwych promiennych dziewczynach – pracownicach fabryk w Ameryce, które przez lata były narażane na działanie promieniotwórcze radu i które próbowały walczyć o sprawiedliwość, napotykając co i rusz ścianę. To zapis batalii sądowych, bezskutecznych wizyt u lekarzy, kolejnych śmierci, których powodów długo się nie dało wytłumaczyć. Opowieść o młodych kobietach, które przed skończeniem trzydziestu lat życia nie były w stanie pracować.
Sama ich historia jest skandalem, który wstrząsnął Ameryką i za sprawą którego Ameryka wprowadziła lepsze prawa pracownicze. W Polsce jednakże jest to zdarzenie stosunkowo nieznane – zdaje się, że rynek polski ominęły zarówno filmy, książki, jak i sztuki teatralne, które na bazie tego skandalu powstały. Tym lepiej, że wydawnictwo Poradnia K zdecydowało się wydać książkę Kate Moore, która daje głos ofiarom całej tej historii.
Kate Moore nie szczędzi szczegółów – stara się opowiedzieć historię każdej pokrzywdzonej kobiety, o której tragedii wiadomo. Przytacza kolejne wizyty u lekarzy, dokładnie opisując postępujące działania radu, pogarszające się zdrowie kobiet. Mówi o wypadających zębach i kościach przeżartych pierwiastkiem, o gnijącym ciele. I jednocześnie o bezradności ofiar, odciętych całkowicie od informacji. Ciężko jest tę historię śledzić, gdyż Moore sprawia, że każda z tych kobiet staje się czytelnikowi bliska.
Moore niewątpliwie rzetelnie podeszła do swojego zadania, docierając do potomków promiennych kobiet, do starych artykułów i wywiadów, starając się opowiedzieć historię wszystkich poszkodowanych. Jednocześnie, choć padają tu nazwiska dziesiątek kobiet, zarówno czytelnik, jak i autorka mają świadomość, że to jedynie część rzeczywistych ofiar. Ponieważ, co także podkreśla Moore, jej książka to także historia bezsensownej batalii z wysoko postawionymi urzędnikami, z firmami, które za nic nie przyznają się do błędu. Trudno powiedzieć, ile z nagłych zgonów młodych kobiet zostało utajnionych, ile śmierci zostało zamiecionych pod dywan przez firmy, które przełożyły zyski ponad życie ludzkie.
„The Radium Girls. Mroczna historia promiennych kobiet Ameryki” to książka, którą trudno się czyta. Głównie przez poczucie bezsilności, które towarzyszy całej historii – bo jednak dało się tę tragedię powstrzymać, dało się uratować te pracownice lub chociaż uchronić część z nich. Jednak, jak w wielu takich przypadkach bywa, wygrała chciwość wielkich korporacji. Mając tę świadomość, nawet wiedza o tym, że dzięki przypadkowi promiennych kobiet powstało sensowne prawo pracy i prawdopodobnie uchroniły ludzkość przed katastrofą promieniotwórczą, nawet to nie pomaga.
Marta Kraszewska

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?