Miał zawsze własne zdanie i cywilną odwagę do jego wygłaszania. Los spłatał mu psikusa. Dane mu było żyć w dwudziestym wieku, kiedy bezkompromisowość, antykomunistyczny socjalizm i tożsamość żydowska nie były w cenie. Marek Edelman, człowiek – instytucja. Marek Edelman, bohater, który robił wszystko, by nikt nie określał go tym mianem. Wreszcie Marek Edelman, z którym wielu antagonistów zaczęło walkę dopiero po jego śmierci.
Marek Edelman kojarzy się nam głównie z powstaniem w getcie warszawskim. Całe życie jednego człowieka zamykamy tym samym do jednego miesiąca…. Trochę to mało, zważywszy na to, iż mówimy o znakomitym lekarzu, człowieku zaangażowanym w opozycję demokratyczną i obrońcy praw człowieka. Pomijanie tej właśnie karty życia Marka Edelmana jest bardziej krzywdzące niż brutalne ataki na jego pamięć, które możemy przeczytać na różnych forach internetowych.
Krzywdzimy Marka Edelmana, gdy nie pamiętamy o tym, iż w jakiejś części zawdzięczamy mu obecną demokrację, ustrój wprawdzie daleki od doskonałości, najlepszy jednak spośród wszystkich, które wymyślił człowiek. Krzywdzimy lekarza, który wprowadzał innowacyjne, odważne metody leczenia. Wreszcie krzywdzimy człowieka, który swoją postawą starał się naprawiać świat.
Dzięki wznowieniu książki Burnetki i Beresia mamy okazję poszerzyć naszą wiedzę o Edelmanie i nie postrzegać go tylko przez pryzmat tragicznego miesiąca walk w getcie warszawskim. Oczywiście nie powinniśmy o nim zapominać - lata drugiej wojny światowej ukształtowały ostatecznie postawę Edelmana, zdaniem wielu ludzi, w tym również Jacka Kuronia, Marek Edelman mentalnie nie wyszedł nigdy zza murów getta. Właściwie to młodość bundowska i lata wojny ukształtowały Edelmana takiego jakim był i jakiego przedstawiają nam Autorzy książki.
Sama książka doczekała się kilku niezbyt przychylnych recenzji. W imię walki z pamięcią , zarzuca się książce, że lansuje bohaterstwo Edelmana, że jest hagiografią, wreszcie przeciwstawia się faktom w niej opisanych alternatywną historię żydowskiego oporu w czasie okupacji. Z zapałem godnym fantazji Orwella, antagoniści Edelmana starają się pisać na nowo historię II wojny światowej. W ich fantazjach liczebność, uzbrojenie czy pomoc, którą otrzymywało walczące getto urasta do liczb niewyobrażalnych.
Broń i ludzie zaangażowani w pomoc ukrywającym się Żydom mnożą się niczym króliki Lejzorka Rojtszwanca. Możemy się tylko domyślać jak będzie przebiegać ewolucja fantazji ludzkiej, gdy umrze Symcha Rotem, drugi znany i niewygodny dla kreatorów historii, bohater walk w getcie. Przyczyna tych ataków jest prosta - Edelman nigdy nie porzucił ideałów Bundu, nie przyłączał się do chóru bezkrytycznych pochwał państwa Izrael, a nawet ośmielał się to państwo krytykować. Socjalista i krytyk Izraela bohaterem? Gdyby Edelman popierał aliję, wypowiadał iście hasbarowskie opinie z pewnością pozostałby bohaterem…
Burnetko i Bereś dokonali rzeczy niezwykłej - opisali bowiem życie Edelmana bez używania wielkich słów, bez patosu właściwego książkom lansującym fałszywych bohaterów. Książkę o prawdziwym człowieku.