http://zobaczjestem.pl/wp-content/uploads/2014/10/Dzia%C5%82amy-razem-Fundacja-Zobacz...-JESTEM.jpg
Reklama.
O tym, jak brzydko się spieramy, pisałem na tym blogu, formułując tezę, że obecne spory przypominają okładanie się kłonicami. Ale okazuje się, że potrafimy jednak także świetnie współpracować. Znam taki przykład i "dla pokrzepienia serc" chcę dzisiaj Państwu o nim opowiedzieć.
Zaczęło się od tego, że napisałem pewną książkę.
logo
Potem książkę tę udostępniłem w internecie, a obecnie jest ona dostępna w serwisie "Otwórz książkę".
Korzystało z niej wiele osób, co mogłem łatwo śledzić, bo czytelnicy książki pobierali z powiązanej z nią strony internetowej
logo
programy pozwalające na samodzielną zabawę z opisywanymi w książce sieciami neuronowymi. Fakt pobierania tych programów był jednak rejestrowany
logo
i w dość krótkim czasie okazało się, że liczba użytkowników tych programów (a więc zapewne także liczba czytelników książki) zrobiła się całkiem pokaźna.
I wtedy książką zainteresowali się Rosjanie. Przetłumaczyli ją (oczywiście za moją zgodą) i wydali u siebie.
logo
Nie ukrywam, że byłem z tego zadowolony i chwaliłem się, że w kraju o rozmiarach 1/6 powierzchni kuli ziemskiej, od Kaliningradu nad Bałtykiem do Władywostoku nad Oceanem Spokojnym - młodzież poznaje tajniki sieci neuronowych z książki napisanej przez Polaków. To naprawdę duża satysfakcja!
Wydanie książki w Rosji natychmiast poskutkowało zmianą statystyki pobieranych programów związanych z tą książką. W 2007 roku, gdy książka została po raz pierwszy udostępniona w języku polskim, użytkownikami oferowanych przeze mnie programów byli głównie Polacy.
logo
Wprawdzie wśród cudzoziemców już wtedy dominowali Rosjanie
logo
ale ich liczba w stosunku do Polaków była niewielka. Po wydaniu książki w Moskwie liczba odwiedzin strony z programami zza wschodniej granicy gwałtownie wzrosła. Rosjanie stanowili ponad 50% wszystkich cudzoziemców odwiedzających stronę, a ponadto pojawili się amatorzy moich programów z Ukrainy, Kazachstanu, Uzbekistanu, Białorusi, a nawet Mołdawii.
logo
I wtedy pojawił się pomysł: Dobrze by było opublikować książkę także po angielsku, bo to otworzy przed nami "resztę świata". No dobrze, ale kto przetłumaczy na język angielski książkę liczącą 427 stronic?! Sam tego nie zrobię, zapłacić z własnej kieszeni tłumaczowi za tak wielką pracę też nie bardzo mogłem, bo nigdy (jako autor) nie dostałem ani grosza honorariów autorskich - więc pojawił się impas.
Wpadłem jednak na szalony pomysł: Może uda się tę pracę wykonać wspólnie z czytelnikami?
Poparł mnie w tym pomyśle Pan Jakub Tutaj, opiekujący się stroną z programami. Ogłosiliśmy "nabór ochotników" i czekaliśmy na efekty.
Okazało się, że "Polak potrafi". Posypały się ochotnicze zgłoszenia, więc musieliśmy tylko pilnować, żeby kilku wolontariuszy nie tłumaczyło tego samego rozdziału. Na stronie internetowej pojawiła się stale aktualizowana "tablica ogłoszeń", na której widać było, kto się czego podjął, kto się z czego wywiązał, kto zalega z pracą - wszystko.
logo
Ja zbierałem przetłumaczone teksty, trochę je poprawiałem i starałem się skompletować całość.
Trwało to kilka lat, ale wreszcie w 2014 roku mieliśmy już tłumaczenia wszystkich rozdziałów. Ale przed wydaniem książki był jeszcze jeden próg do pokonania.
Wolontariusze (całkowici amatorzy!) tłumaczyli poszczególne fragmenty – jedni większe, drudzy mniejsze, jedni lepiej, drudzy gorzej, ale oczywiście w większości w sposób wysoce nieprofesjonalny. W efekcie fragmenty książki przetłumaczone były bardzo niejednolicie i miejscami bardzo kiepsko pod względem językowym.
I wtedy pomógł mi profesor Khalid Saeed, Irakijczyk z pochodzenia i Polak z wyboru pracujący na AGH. Poprzez swoje rozlegle kontakty międzynarodowe znalazł on i zachęcił dwoje Hindusów, mówiących od urodzenia po angielsku, którzy poprawili jakość tłumaczenia. To była wielka i wysoce profesjonalna praca, więc oboje zostali dopisani jako współautorzy angielskiego wydania książki. W efekcie książkę w języku angielskim wydało renomowane wydawnictwo amerykańskie CRC Press - i obecnie można ją kupić w dowolnym zakątku świata.
logo
Wolontariuszy, którzy bezinteresownie tłumaczyli książkę i tym samym umożliwili jej wydanie uhonorowałem przez wymienienie na początku książki pełnej listy ich nazwisk wraz ze wskazaniem, czego dokonali. Podziękowania skierowałem też do profesora Khalida Saeeda oraz do Pana Jakuba Tutaja, do autorów programów wykorzystywanych w książce i do amerykańskich redaktorów. Strony książki z tymi podziękowaniami prezentuję poniżej.
logo
logo
Po wydaniu książki w USA niemal natychmiast zmieniła się struktura pobierania programów. Nadal dominują Polacy, ale pobierających z USA jest teraz więcej nawet niż Rosjan:
logo
I to cieszy, bo to jest wynik zgodnej współpracy w dobrej sprawie bardzo wielu ludzi. Niniejszym jeszcze raz im wszystkim serdecznie dziękuję!