
Przykład godny naśladowania
Jednym ze skutków umasowienia studiów wyższych w Polsce było zatarcie pojęcia elity. Gdy wyższe wykształcenie osiągało niespełna 10% populacji - to można było sądzić, że ktoś legitymujący się dyplomem wyższej uczelni (zwłaszcza dobrej uczelni, o wysokim prestiżu i renomie) do takiej elity może aspirować. Wynikało to z faktu, że o indeks studencki trzeba było walczyć (na moim Wydziale na AGH zdarzało się, że o jedno miejsce ubiegało się kilkunastu kandydatów), a podczas studiów stawiano bardzo wysokie wymagania, "odsiewając" na trudnych przedmiotach nawet połowę przystępujących do egzaminu studentów. Więc jak ktoś zdobywał dyplom, to potwierdzał tym samym swoje nieprzeciętne zdolności i pracowitość - a to jedne z głównych warunków zaliczenia danej osoby do elity.
