Ten słoń nie chciał przyjeżdzać do Kielc!
Ten słoń nie chciał przyjeżdzać do Kielc! WWF Polska / Paulina Shearing
Reklama.
O tej wystawie pisałem już w ubiegłym tygodniu. 160 eksponatów, które łączy jedno – postać Władysława Kamusińskiego, który wszystkie te stworzenia zabił. Nie dlatego, że był głodny, bo w końcu jest człowiekiem majętnym, ale dla sportu i trofeów. Wspaniałomyślnie postanowił pewnego dnia przekazać te eksponaty do muzeum w Kielcach. Muzeum Narodowego – warto o tym pamiętać. Muzeum z wielką dumą przyjęło zbiory i postanowiło uczynić z nich stałą ekspozycję.
Kamusiński lubi zabijać dzikie zwierzęta. Sprawia mu to nieukrywaną przyjemność. Barwnie opowiada o „dziadach jeleniach”, do których trzeba strzelać. W końcu, idąc dalej tropem jego rozważań, człowiekowi też coś należy się od przyrody.
Wśród 160 wypchanych zwierzaków nie ma jednak wyłącznie jeleni. Są też zagrożone wyginięciem – nosorożec czarny, czy też słonie afrykańskie, które są ofiarami kłusowniczego procederu. Temu wszystkiemu towarzyszy folder, w którym Kamusiński pisze, że raz koza, a innym razem dzieci „murzyńskie” przy zabitym przez niego zwierzaku. A to wszystko pod parasolem placówki o nazwie Muzeum Narodowe.
Jej dyrektor idzie w zaparte. Przed kamerą twierdzi, że wystawa jest w porządku. Czytaj jest powodem do dumy. Kamusiński dodaje, że zrobił to z myślą o edukacji. A co? Młodzież musi się czegoś nauczyć. Idąc tym tropem powinna dowiedzieć się więcej o tym, jak „ciekawym” zajęciem jest strzelanie dla przyjemności i sportu, do żywych zwierząt.
Wystawa nie mówi nic o zagrożeniu gatunków, które są niej pokazywane. Nie dowodzi zależności między polowaniem dla sportu a tym, że wiele z nich znalazło się na liście zagrożonych gatunków i jest chronionych Konwencją Waszyngtońską. Są za to tabliczki, lakonicznie informujące – nosorożec czarny.
logo
Tabliczka nie informuje o tym, że gatunek jest zagrożony, a jego niska liczebność jest rezultatem polowań. Paulina Shearing
To dlatego WWF Polska i Viva! Polska zareagowały w sprawie wystawy i wystosowały list do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z apelem o interwencję w sprawie wystawy. Minister, jako osoba, która sprawuje nadzór nad muzeami, został poproszony o usunięcie wystawy lub zmianę jej formy, na taką, która wskaże na zagrożenia wynikające z polowań na rzadkie gatunki zwierząt.
Zwierzęta zabite przez Kamusińskiego, nie pochodzą z dawnych kolekcji. Wystawa nie ma żadnej wartości historycznej. Jest raczej żenującym zapisem ludzkiej bezmyślności w niszczeniu przyrody.
Ciekawy jest również wątek, na jakiej podstawie dyrektor kieleckiego muzeum przyjął w darze zbiory. Jako, że obowiązuje go kodeks etyki postępowania muzealnika, powinien zastosować się do jego zaleceń.
2.3. Pochodzenie i obowiązek staranności.
Przed pozyskaniem przedmiotu lub okazu do zbiorów proponowanego w drodze umowy sprzedaży, darowizny, zamiany, wypożyczenia albo spadku należy uczynić wszystko, aby uzyskać pewność, ze nie został on sprzecznie z prawem pozyskany w kraju jego pochodzenia (lub z nielegalnie z niego wywieziony) albo z jakiegokolwiek kraju tranzytu, w którym mógł korzystać z prawnego tytułu własności (włącznie z krajem, w którym znajduje się muzeum). Z tego względu obowiązkowe jest ustalanie pełnej historii przedmiotu lub okazu od chwili jego odkrycia lub wytworzenia.
Czy to już zrobił? Czytając dalej ten sam kodeks trafimy na kolejny punkt:
2.4. Przedmioty i okazy pochodzące z nieuprawnionych lub nienaukowych wykopalisk albo innych prac w terenie.
Muzea nie powinny pozyskiwać przedmiotów, gdy zachodzi powód do podejrzenia, że ich wydobycie pociągnęło za sobą samowolne, nienaukowe lub umyślne zniszczenie albo uszkodzenie pomników, stanowisk archeologicznych lub geologicznych względnie gatunkowego lub naturalnego środowiska.
A przecież kolekcja Kamusińskiego nie jest naukową, a ponadto jego działania przyczyniły się do obniżania liczebności gatunków zagrożonych wyginięciem.
Można odnieść nieodparte wrażenie, że muzeum za sprawą ekspozycji, staje się po części mauzoleum, poświęconym postaci kielczanina z pochodzenia. W tej sytuacji może ta wystawa nie powinna nazywać się „Zwierzęta i kontynenty”, lecz Izbą Pamięci imienia Dziadka Władka, jak nazywają Kamusińskiego jego przyjaciele. Dowodzi tego nie tylko materiał zdjęciowy, ale także reportaż, który przygotował w sprawie wystawy Filip Chajzer.
Jedno jest pewne, ten nosorożec, podobnie jak i inne zwierzęta nie chciał przyjeżdżać do Kielc.
logo
Ten nosorożec nie chciał przyjeżdżać do Kielc. WWF Polska / Paulina Shearing