To nie jest żaden mój prywatny ranking najważniejszych wydarzeń roku w Polsce. Poświęciłem po prostu kilka chwil, by przypomnieć sobie o jakich to sprawach nasze media w minionym roku mówiły najczęściej i najwięcej.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Zacznę od wniosku, do którego doszedłem po swojej analizie. Otóż ten ranking, tak jak to, o czym mówią w Polsce media, bardzo niewiele mówi o tym, co w Polsce jest ważne, a co nie. Mówi za to bardzo wiele o mediach i o tym, jakie są ich wyobrażenia o tym, co jest ważne dla odbiorców. Tu łatwo rzuca się w oczy fakt, że media uważają swych odbiorców za raczej średnio rozgarniętych.
No to czas na sam ranking.
1. Oczywiście "mama Madzi". Wcale nie uważam, że ta sprawa była nieważna czy nieciekawa. Otóż była bardzo ciekawa - co siedzi we łbie babie, która - tak się może wydawać - robi wielką krzywdę swemu dziecku (tylko ze względów procesowych nie napiszę więcej), która wznieca larum na całą Polskę, a potem przed całą Polską odgrywa jakiś cyrkowy teatrzyk. To naprawdę ciekawe. I ważne o tyle, że mogło stanowić punkt wyjścia do dyskusji o problemach macierzyństwa, o dysfunkcjonalności wielu rodzin, o bezsilności wielu instytucji.
Wielomiesięczny serial "mama Madzi" z żadną refleksją nie miał oczywiście nic wspólnego. Mówiąc językiem mediów - "matka Madzi" żarła, a że żarła, to nie znikała z pierwszych stron tabloidów i z serwisów informacyjnych. CDN.
2. Amber Gold - ani największa ani najbardziej dramatyczna historia z cyklu "afery a la piramidy finansowe". Amber Gold nadawała się jednak na mocne story. Z kilku względów. Wybuchła w wakacje, czyli w sezonie ogórkowym, gdy nic się nie dzieje, a jak już się zdarzy, to media tym "grzeją". Po drugie ludzie lubią czytać o cudzym nieszczęściu i o głupocie bliźnich - zawsze można im powspółczuć albo powiedzieć sobie - no taki głupi, żeby w to inwestować, to ja nie byłem. Po trzecie w sprawie wystąpił syn premiera, to czyniło sprawę o wiele bardziej atrakcyjną. Po czwarte niefrasobliwość urzędów i instytucji zaprezentowana przy okazji tej sprawy pasowała do PIS-owskiej narracji "państwo Tuska nie działa". Jest całkiem prawdopodobne, że właśnie ma miejsce jakieś nowe Amber Gold. Pewnie sprawa eksploduje w wakacje. Wtedy eksplozja będzie mediom najbardziej potrzebna.
3. Czy będziemy gotowi na Euro2012. Wiadomo było, że będziemy, ale przez 160 pierwszych dni mijającego roku trwały debaty czy będziemy. Tylko prezes od początku wiedział, ale on zawsze od początku wie, że nie będziemy gotowi i że impreza skończy się katastrofą. On po prostu kocha katastrofy, za które zawsze odpowiada oczywiście... no kto... no kto... no Tusk.
4. Trotyl na wraku. Tragikomiczna historia z trotylem na wraku pokazuje głupotę części mediów i wąziuteńkie horyzonty części dziennikarzy. Tak chcieli zamachu, że musieli uprawdopodobnić wybuch, tak bardzo chcieli uprawdopodobnić wybuch, że musieli znaleźć trotyl. Trudnego zadania znalezienia trotylu podjął się redaktor Gmyz. Udało mu się. W efekcie prezes wypadł na totalnego oszołoma, bo zdążył zadeklarować, że w Smoleńsku zamordowano 96 osób. W efekcie trotyl eksplodował też w redakcjach "Rzeczpospolitej" i "Uważam rze". Tu moja osobista nominacja dla redaktora Czarka - otóż nominuję go do nagrody Gmyza Roku. Będzie o nią rywalizował z panem Antonim M., z panią Anną F., z panem Grzegorzem G. i z kilkoma innymi patriotami.
5. Marsze organizowane przez ojca biznesmena Rydzyka w obronie telewizji, której nikt nie chce oglądać. Rydzyk osiągnąłby wielki sukces, gdyby jego Trwam miała tylu widzów co uczestników marszu. Uczestnicy maszerowali w proteście przeciw temu, że Trwam nie dano miejsca na multipleksie tylko dlatego, że nie dostarczyła odpowiednich dokumentów. Słusznie protestowali. Rydzyk zawsze olewał prawo i uchodziło mu to na sucho. Przyznany mu więc de facto status świętej krowy i związane z tym prawo olewania tego, czego inni olać nie mogą, trzeba szanować.
6. Dach na narodowym. O tej strasznej aferze media mówiły ponad dwa tygodnie. To, że wiedząc o nadchodzącym deszczu ludzie odpowiedzialni za dach dachu nie zamknęli, było oznaką kretynizmu. Kretynizm ten jednak szybko zbladł w zestawieniu z kretynizmem mediów, które sprawą tą się zajmowały.
7. Film "Pokłosie". Okazało się, że to film antypolski. Antypolskie jest wszystko, co nie jest infantylną bajeczką o Polsce Chrystusie narodów, cudownym i niepokalanym kraju zamieszkanym przez anioły i błogosławionym przez najświętszą panienkę, która naszą królową jest, choć jest Żydówką, co sporej części populacji nie przeszkadza tylko dlatego, że owa część jeszcze tego nie skumała. Dobry film. Naprawdę. Nie dziwota, że wzbudził emocje wśród kołtunerii.
8. Taśmy PSL. Jak Amber Gold, sprawa wybuchła w wakacje, gdy nic się nie działo, potraktowano ją więc jak historię zupełnie nadzwyczajną. Taśmy pokazały, że politycy PSL są pazerni(tak zresztą jak wszyscy inni nasi politycy), na potwierdzenie czego żadne taśmy nie są potrzebne.
9. ACTA - poważne protesty wzbudził projekt ograniczenia kradzieży w internecie. Zrozumiałe jest, że w Polsce, gdzie tradycja złodziejstwa jest naprawdę mocna, protesty były większe niż w jakimkolwiek innym kraju.
10. Podwyższenie wieku emerytalnego. W całej tej dziesiątce jedna z dwóch trzech spraw zasługująca na jakąkolwiek uwagę. Podwyższenie wieku emerytalnego było oczywiście słuszne przy przyjęciu logiki pt. 2 X 2 = 4. Jest to jednak logika w naszej polityce nieobowiązująca. W naszej polityce dominują bowiem obrońcy ludu, którzy w imię ludu robią rzeczy ludowi wychodzące bokiem i nie robią tego czego lud potrzebuje, bo ludowi zazwyczaj nie podoba się to, co ludowi jest potrzebne.
Tak to mniej więcej wyglądał mijający rok w mediach. Następny będzie wyglądał jeszcze zabawniej. Jakże cudownie byłoby w Polsce, gdyby w naszych sądach każdy proces był jak szybki jak proces idiocenia naszych mediów. Niestety, tempo tego procesu jest nadzwyczajne i niedoścignione.